Oko Za Oko

141 13 1
                                    

Po kilku dniach opieki nad Lucy, Severus musiał wrócić do pracy dla Dumbledore, ponieważ ten już naprawdę zaczynał się niecierpliwić. Dziewczyna leżąc samotnie w komnatach praktycznie całe dnie przesypiała, czasami odwiedzana była przez Voldemorta lub przez Bellatrix. Lucy obudziły tego dnia dziwne dźwięki, gdy otworzyła oczy była w szoku, stał nad jej łóżkiem Barty Crouch Jr.

-Co ty tu robisz? - dziewczyna w głębi duszy czuła strach, była teraz bezbronna ale na twarzy malowała jej się powaga i opanowanie.

-Uwolnili mnie z Azkabanu. - jego głos dźwięczał w uszach dziewczyny. - Nie wierzą mi, gdy mówię im prawdę o tobie uważają, że mi odbiło jeszcze bardziej...ale ja wiem.

-Wynoś się stąd. - powiedziała stanowczo.

-Nikt mi nie wierzy ale ja wiem. - jego głos był szaleńczy, a wygląd jeszcze bardziej. - Przez ciebie straciłem łaskę Czarnego Pana.

-Pomocy! - krzyknęła ale mężczyzna odrazu do niej dopadł i zatkał usta.

Barty szybko wyciszył pokój i zamknął drzwi, dobrze wiedział, że nikt nie śmie wejść do komnaty Lucy, nie wzywany. Dziewczyna próbowała się bronić ale Crouch był silniejszy, a ona była jeszcze osłabiona. Junior przywiązał jej ręce do łóżka, usiadł na niej okrakiem i rozerwał bandaże.

-Teraz dostaniesz za wszystko nauczkę. - zaczął się przeraźliwie śmiać. - Ze mną się nie igra suko.

Mężczyzna rozpiął spodnie i zaczął robić sobie dobrze. Barty włożył palce w ranę dziewczyny na brzuchu, Lucy zacisnęła zęby i oczy z których popłynęły łzy, próbując powstrzymać krzyk przeraźliwego bólu. Junior z psychopatycznym uśmiechem patrzył na cierpiącą dziewczynę i zaczął rozrywać prawie już zagojone rozcięcie, próbowała się wyrwać ale było to niemożliwe, mogła tylko patrzeć jak mężczyzna ją krzywdzi. Nie wytrzymując bólu Lucy zaczęła krzyczeć, jej wyładowania spowodowały miganie świateł. Crouch patrząc prosto w oczy dziewczyny oblizał palce z jej świeżej krwi, coraz bardziej opadała z sił nawet już przestała próby wyrywania się, marzyła tylko o tym by to już się skończyło, gdy nagle drzwi się otworzyły z trzaskiem, a w nich stanęli Voldemort, wraz z Nagini oraz Severusem.

-Expelliarmus! - czarnowłosy odrzucił siedzącego na dziewczynie mężczyznę.

~Nagini zabij - nakazał Voldemort w mówię węży.

~Nie, nie. - powiedziała również w tej mówie łapiąc powietrze. - Ja się nim zajmę, jak tylko wstanę. - powiedziała już by każdy ją zrozumiał, Nagini opadła ciężko na ziemię, ponieważ była już gotowa do ataku. - Zabierzcie go stąd, przywiążcie do krzesła i wezwijcie resztę. - Voldemort wykonał polecenia dziewczyny bez żadnego słowa, a Severus podszedł szybko do łóżka rozwiązując dziewczynę.

-Co tu się wydarzyło? - zapytał troskliwie, widząc w jakim stanie jest dziewczyna.

-Chciał się zemścić, nie widać! - krzyknęła zdenerwowana, przez ból i bezradność, lecz gdy zobaczyła speszoną minę mężczyzny odrazu się opamiętała. - Przepraszam Sever, nie powinnam na ciebie naskakiwać, po prostu jestem wściekła.

-Znów masz rozerwaną ranę. - przywołał do siebie kilka eliksirów i bandaże. - Co on ci zrobił?

-Chory psychopata masturbował się rozrywając mi skórę. - w jej głosie było słuchać czystą wściekłość.

Łóżko dziewczyny wyglądało jak po rzezi, było całe zlepione szkarlatną mazią, gdzieniegdzie leżały porozrywane bandaże, machnięciem różdżki Severus posprzątał cały bałagan i wziął do ręki eliksir.

-Może zaszczypać. - ostrzegł.

-Słońce, raczej bardziej mnie nie będzie boleć. - powiedziała ironicznie. - Zalecz mi to szybko i pomóż mi się ubrać.

-Słucham, ty chcesz po tym wstać? - nie był zadowolony tym co usłyszał.

-Muszę wstać i dorze wiesz, że to zrobię tak czy tak. - mężczyzna w ciszy ją opatrzył, po czym ujął jej dłoń i pocałował.

-Czemu ty musisz zawsze stawiać na swoim? - pomógł jej wstać i się ubrać, po czym dziewczyna przytuliła się do niego mocno. - Tak cię przepraszam księżniczko.

-Za co?

-Za to, że mnie tu nie było. - powiedział z żalem w głosie.

-Severusie nie mogłeś wiedzieć, że coś takiego się wydarzy. - pogładziła jego twarz. - Nie możesz się o nic obwiniać.

Severus pomógł dziewczynie zejść po schodach, gdy tylko wchodzili do głównej sali Lucy wyprostowała się i przybrała niewzruszoną maskę. Wszyscy już zasiadali przy stole, wszyscy szeptali między sobą co powodowało zamieszanie.

-Cisza! - krzyknęła zwracając uwagę wszystkich, po czym podeszła do przywiązanego mężczyzny. - To pierwszy śmierciożerca, który zostanie przezemnie ukarany. - odłożyła różdżkę na stół tak by każdy widział. - Pokaże wam wszystkim dlaczego warto żyć że mną w zgodzie. - przyzwała skrzata domowego i wydała mu kila rozkazów, zniknął i pojawił się po chwili z potrzebnymi jej rzeczami. - Pokaże wam również, że do torturowania nie potrzebna jest magia. - podeszła jeszcze bliżej Jr. i powiedziała z wyższością, wprost do niego. - Przeproś, a twoja kara będzie łagodniejsza.

-Nigdy suko. - splunął pod nogi dziewczyny i zaczął się śmiać.

-To jest przykład jak się nie zachowujemy. - powiedziała pobłażliwie i wzięła do ręki łyżkę, zaczęła obracać ją w dłoniach, bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia wyjęła mu nią oko, gdy zwisało z jego oczodołu brutalnie je wyrwała i rzuciła na stół, śmierciożercy patrzyli na tą scenę w ciszy, niektórzy z obrzydzeniem i przerażeniem, a niektórzy z szacunkiem, to samo zrobiła z jego drugim okiem. - Przeproś, a kara będzie łagodniejsza.

-Nie. - zaczął się śmiać szyderczo, już całkowicie oślepiony.

-Pieprzowy masochista. - wysyczała z wyrzutem, na sali panowała cisza, było słuchać tylko śmiech Croucha przeplatany z krzykami, dziewczyna torturując go ostatni raz rozkazała. - Przeproś, a kara będzie łagodniejsza. - nie odpowiedział nic, nadal się śmiejąc, Lucy wzięła nóż i rozcięła mu brzuch, ostrzem ruszając nim w jego wnętrzu. - Teraz jesteśmy kwita. - powiedziała tak by tylko on mógł ją usłyszeć. - Zatamujcie mu krwawienie i wsadźcie go do lochu, gdy zdechnie z głodu wyrzućcie go pod siedzibą Zakonu. - powiedziała stanowczo rozglądając się po śmierciożercach. - Koniec przedstawienia! Mam nadzieję, że wszyscy się napatrzyli...- spojrzała na czarnowłosego. - Mógł byś pozwolić Severusie? - mężczyzna podszedł do niej i pomógł dojść jej do komnaty.

-To było...okrutne i makabryczne. - powiedział z niesmakiem ale również z troską o dziewczynę.

-Takie powinny być przestrogi. - mówiła lekko. - Gdybyś był na miejscu śmierciożerców, widząc to odważył byś się mi sprzeciwić?

-Ale ja jestem na ich miejscu.

-Nigdy nie byłeś Severusie, poza tym tobie nie zrobiłabym krzywdy, a na domiar tego jestem związana przysięgą.

-Będąc na ich miejscu bał bym się do ciebie odezwać, jesteś okrotniejsza od Czarnego Pana.

-Może i tak, choć tylko dla ludzi, którzy na to zasługują. - mężczyzna pomógł dziewczynie położyć się do łóżka.

-Powinnaś odpocząć i się przespać.

-Dobrze Sever ale bądź przy mnie.

-Już nie odstąpię cię na krok. - pocałował ją w czoło, siedząc przy niej gładził jej włosy, aż w końcu Lucy czując się bezpiecznie zasnęła.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz