Sporządzanie Notatek

112 10 4
                                    

Lucy przez wiele ciężkich i męczących dni, ślęczała nad starymi wolumenami i tomiskami, nie rzadko z działu ksiąg zakazanych. Opracowując każdy skrupulatnie by znaleźć chociażby wzmiankę na temat myślodsiewni, gdy natrafiała na jakikolwiek urywek na ten temat, skrzętnie sporządzała notatki. Tego dnia ze względu, iż była niedziela, ślizgonka mogła poświęcić cały swój czas siedząc do późnego wieczora w bibliotece.

-Mogę się zapytać co ty tu robisz? - chłodny ton czarnowłosego wybudził blondynkę, wtedy zorjetowała się, iż usnęła przy stole na otwartych książkach.

-Severus? - zdezorientowana, zaspana dziewczyna wyprostowała się na niewygodnym krześle. - Która godzina?

-Z pewnością po ciszy nocnej. - mówił pouczająco i zupełnie nieczule. - Dowiem się czemu ostatnio cały czas tu przebywasz? Nie skupiasz się na lekcjach, co powinno być dla ciebie kluczowe, iż uczysz się do SUMów.

-Przesiaduje tu bo istnieje taka potrzeba, a nic o tym nie wiesz bo byłeś obrażony. - choć treść jej wypowiedzi była uszczypliwa, jej ton był ciepły. - A o moje SUMy się nie martw, uczę się do nich w wolnym czasie.

-Chce wiedzieć tylko jedno.

-Słucham Sever.

-Spotykasz się z tym chłopakiem? - ton jego głosu się zmienił, dziewczyna wyczuła w nim nutę żalu.

-Jakim chłopakiem? - zdziwiła się ślizgonka.

-Wiedziałem, że kiedyś odejdziesz do młodszego. - westchnął głęboko. - Ale miałem wciąż nadzieję.

-Sever o czym ty mówisz? - wstała od stolika, grupując swoje notatki i wolumeny. - Do nikogo nie odchodzę. - prychnęła rozbawiona.

-Po prostu się przyznaj, nie będę zły. - na tyle ile jego porywczy temperament mu pozwalał, starał się być spokojny i opanowany. - To dlatego ostatnio mnie unikasz?

-O co ci chodzi Severus? - uniósła się blondynka.

-Widziałem jak się całowałaś z panem Cardigan'em! - dłużej nie wytrzymał, krzyknął na dziewczynę, uderzając ręką w stolik.

-To wogule nie było tak. - wreszcie zrozumiała o czym mówi mężczyzna i bardzo się speszyła. - Możemy udać się do moich komnat? Wszystko ci wytłumacze. - dziewczyna zabrała wszystkie księgi i zapiski do torby, ruszyła do swoich komnat, czarnowłosy kroczył zaraz za nią w milczeniu, odezwał się dopiero w jej salonie.

-Wiec mi wytłumacz. - lustrował dziewczynę, która rzuciła swoją taszkę na biurko. - Unikasz mnie, po nocach przesiadujesz w bibliotece. - znów próbował zachować spokój. - To wszystko przez tego chłopaka?

-Nie to nie ma nic wspólnego z Michaelem. - usiadła na kanapie, prosząc wzrokiem by mężczyzna zrobił to samo. - Na początek wyjaśnię ci co tak naprawdę widziałeś. - mówiła łagodnym tonem, chciała się wytłumaczyć mężczyźnie. - Siedziałam na błoniach, po spotkaniu ze śmierciożercami...

-Słucham?! Zrobiłaś spotkanie?! Sama?! - dziewczyna skuliła się w sobie na dźwięk krzyku mężczyzny.

-Trochę przesadzasz, jestem dorosła i umiem o siebie zadbać. - odparła pewnie.

-Nie Lucy, nie umiesz. - warknął. - To nie są tacy ludzie jak Malfoy'owie, czy Lestrange, oni są bezwzględnymi mordercami, pragnącymi władzy, a co po niektórzy również i ciebie. - mężczyzna zastanawiał się dlaczego ona zawsze musi tak ryzykować, nigdy nie pozwala sobie pomóc. - Czemu jesteś tak nieodpowiedzialna, głupia!?

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz