Zabawa

141 13 0
                                    

Lucy po nieprzespanej nocy, męczona różnorakimi myślami próbowała wytłumaczyć sobie zachowanie mężczyzny. Prowadziły nim emocje, właściwie to nic się takiego nie stało, mówiła sobie, że ona też zbyt pochopnie zareagowała. Dziewczyna z ponurą miną zeszła do sali gdzie zazwyczaj przebywał Voldemort, miała nadzieję, że choć trochę poprawi on jej humor. Usiadła obok niego w ciszy, a na jej kolana wślizgnął się wielki łeb Nagini, który zaczęła głaskać.

-Co się wczoraj działo? - zapytał z troską mężczyzna, najwidoczniej całe Malfoy Manor słyszało ich wieczorną kłótnię. - Pokłóciłaś się z Severusem?

-Nic się nie działo. - powiedziała wymuszając na sobie uśmiech.

-Lucy moje dziecko, możesz być ze mną szczera. - złapał ją za ramię, nie musiała mu nic mówić czuł, że coś jest nie tak. - Widzę, że coś cię trapi.

-Po prostu...nie mam siły. - głośno wypuściła powietrze. - Gdy już jest dobrze, nagle znów coś się pieprzy.

-No ale co się takiego wydarzyło?

-Był zły, że go nie posłuchałam. - powiedziała spokojnie, wracając myślami do poprzedniego wieczora. - Teleportowałam się, choć nie powinnam, bo rany mogły się otworzyć.

-Zrozumiałe, martwi się o ciebie. - mówił pobłażliwie patrząc na nią. - Jest w tym jakiś problem?

-Nie...po prostu nie zapanował nad emocjami i...- zawahała się, nie wiedziała czy to dobry pomysł by zwierzać się Czarnemu Panu, lecz nie miała tu nikogo innego, komu mogła by zaufać. - Uderzył mnie...ja wiem, że to moja wina ale...

-Nie, nie możesz myśleć w ten sposób. - powiedział stanowczo zwracając na siebie uwagę dziewczyny. - Nie powinien tego zrobić. - mówił groźnie, a w jego tonie była wyczuwalna nuta złości. - A ty nie możesz sobie na to pozwalać.

-To co ja mam robić? - popatrzyła błagalnie na niego, oczekując odpowiedzi. - Naprawdę mi na nim zależy.

-Powinnaś mu pokazać jak silna jesteś. - odparł dumnie unosząc głowę. - Pokazać, że jeśli będzie tak postępował to umiesz się bez niego obejść.

-Ale chodzi o to, że nie umiem. - spuściła wzrok przygnębiona dziewczyna.

-To graj. - uśmiechnął się przebiegle. - Wiem, że potrafisz być dobrą aktorką.

-Postaram się. - odwzajemniła uśmiech, choć ten jej był ciepły i przyjazny. - Dziękuję.

-Nie masz za co moje dziecko. - powiedział pokrzepiająco, po czym dodał. - Chodź przejdziemy się.

Przez długi czas spacerowali wspólnie po ogrodach i rozmawiali na tematy dotyczące ich planów zawładnięcia nad światem, Lucy po tej rozmowie poczuła się dużo lepiej, była zdeterminowana i gotowa do działania. Voldemort szybko ostudził jej zapał dając do zrozumienia, że ten dzień powinna przeznaczyć dla siebie, by się zrelaksować i robić tylko to na co będzie miała ochotę. Dziewczyna pomyślała, że można połączyć przyjemne z pożytecznym i miała już nawet pomysł jak, musiała tylko odszukać w tym ogromnym przybytku Lestrange, co nie okazało się wcale takie trudne, już na wejściu słyszała jej znudzony głos, męczący Narcyze.

-Bella. - zawołała ją dziewczyna.

-Tak Księżniczko? - zapytała radośnie z nutą ekscytacji w głosie, naprawdę musiało jej się nudzić.

-Daj spokój z tą "Księżniczką". - machnęła ręką sugerując, że powinny już dawno przejść na ty.

-No dobra, to co tam?

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz