Rozczarowanie, A Jednak

230 24 2
                                    

Lucy obudziła się wtulona w Severusa, to był najpiękniejszy poranek w jej życiu, jaki tylko mogła sobie wymarzyć. Choć nie wiedział czy potrwa to długo, cieszyła się z każdej sekundy jej malutkiego raju. W pewnym momencie spostrzegła, że mężczyzna również nie śpi, więc szybko się podniosła i usiadła na nim okrakiem, aby jej nie uciekł.

-Teraz mnie posłuchaj, zanim zaczniesz żałować tego co się wydarzyło...

-Nie żałuję. - powiedział tonem nie zdradzającym żadnych emocji.

-Co? - powiedziała zszokowana dziewczyna. - Na... Naprawdę?

-Tak, naprawdę. - zapewnił. - Ale to nie może się powtórzyć.

-Zawsze masz jakieś ale. - pokręciła głową dziewczyna. - Dlatego mnie posłuchaj...

Snape nie dał dziewczynie skończyć, złapał ją za biodra próbując zrzucić z siebie. Niestety to dało odwrotny skutek, dziewczyna musiała się przytrzymać, przez co jej ręce znalazły się po bokach głowy Severusa. Teraz oboje byli zmuszeni patrzeć sobie prosto w oczy, dziewczyna zerknęła na usta swojego profesora, przez co zrobiła się cała czerwona, zbliżyła się jeszcze bardziej, lecz Severus ją ubiegł, wpił się w usta dziewczyny z ogromną namiętnością i pożądaniem. Ich ręce znów zaczęły błądzić po nagich rozgrzanych przez emocję ciałach. Skończyło się to wszystko miłosnym uniesieniem. Gdy w końcu z powrotem opadli na poduszki Lucy powiedziała ironicznie.

-Severusie mówiłeś, że to nie może się więcej powtórzyć. - uśmiechnęła się triumfalnie.

-To przez ciebie, gdyby nie te twoje gierki...

-Severusie Tobiaszu Snape, gdybyś tego nie chciał, do niczego by nie doszło. - powiedziała oburzona.

-I więcej nie dojdzie. - powiedział poważnie po czym założył spodnie i wstał z łóżka.

-Nadal mi nie ufasz? - posmutniała dziewczyna. - Ale dlaczego?

Snape nie odpowiedział, nawet nie spojrzał na dziewczynę, może nie chciał, a może nie mógł. Dziewczyna pozbierała swoje ubrania.

-Rozumiem. - ubrała się. - Przepraszam za kłopot... - czuła jak napływają jej łzy do oczu, więc szybko się otrząsnęła. - Miłego dnia profesorze.

Dziewczyna wyszła na ulicę, padał śnieg, zaczęła iść po prostu przed siebie, nie wiedziała gdzie i po co, ale nie dała by rady teraz się teleportować do Hogwart'u. W końcu znalazła się nad jakimś jeziorkiem, z jej oczu zaczęły płynąć strumienie łez. Zaczęła głośno szlochać, opadając na kolana, w raz z tym wyładowania zaczęły uderzać raz po raz w taflę, przed chwilą spokojnej wody. Wyładowania ustawały wraz z emocjami dziewczyny, gdy delikatnie jej ulżyło odpaliła papierosa. Zaczęła sobie tłumaczyć, że przecież wie jaki jest Snape i nie może go za coś takiego winić, w końcu sama powiedziała wczoraj, aby dał się ponieść emocjom, nikt jej niczego nie obiecywał. Właśnie nikt jej niczego nie obiecywał, a jednak tak bardzo ją to zabolało. Stwierdziła, że nie chce narazie wracać do Hogwart'u, jest zbyt przygnębiona. Przeteleportowała się do Hogsmeade i poszła do czegoś w rodzaju klubu. Usiadła przy samym barze i zamówiła sobie drinka, chciała się upić, aby chodź na chwilę zapomnieć o tej sytuacji. W pewnym momencie obok niej usiadł szczupły, wysoki, młody chłopak z czarnymi dłuższymi włosami.

-Hej. - chłopak podał jej dłoń. - Jestem Michael.

-Cześć. - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Lucy.

-Miło poznać, czemu siedzisz tu sama?- zapytał lustrując dziewczynę dokładnie.

-Bo nie mam z kim. - prychnęła rozbawiona.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz