Projekt

98 10 3
                                    

Nadszedł marzec, do tej pory Lucy zrobiła ogromne postępy ale wymagało to od niej wiele poświęcenia i nieprzespanych nocy. Jedyną osobą, która nadzorowała jej stan zmęczenia, był Severus, który dbał o to by w miarę jego możliwości ślizgonka chodziła wyspana i jadła regularne posiłki. Pomiędzy pracą nad myślodsiewnią musiała również dbać o swoją edukację, pod koniec tego roku miała zdawać SUMy. Tego dnia jak przez wiele innych, siedziała przy swoim biurku, otoczona dziesiątkami prac naukowych, wolumenów i ksiąg staromagicznych.

-Lucy przestań. - zabrał jej notatnik z przed oczyu. - Wykończysz się.

-Muszę zrobić to jak najszybciej Sever. - powiedziała poważnie, przejmując swoje zapiski. - Zobacz mam już projekt.

-Ja wszystko rozumiem ale musisz też czasami spać.

-Będę spać, gdy zrobię to co muszę. - odparła stanowczo. - Pomożesz mi? - mężczyzna stanął za plecami dziewczyny i położył dłonie na jej ramionach.

-Oczywiście, a w czym?

-Mam zamiar stworzyć dzisiaj bazową część. - zaczęła przeszukiwać strony porozkładane na biurku. - Tylko, że to bardzo stara magia i potrzeba do niej mnóstwo energii.

-Domyślam się, nikomu z naszych czasów nie udało się tego dokonać. - lustrował dziewczynę i uśmiechnął się ciepło na widok jej skupionej miny.

-Dlatego potrzebuję najpotężniejszego czarodzieja. - zwróciła wzrok na mężczyznę.

-Nie musisz mi słodzić, abym ci pomógł. - pokręcił głową pobłażliwie.

-Nie słodzę, mówię prawdę. - czarnowłosy pocałował dziewczynę krótko ale namiętnie. - Tutaj są zaklęcia, które będą nam potrzebne. - wskazała mu zapiski, bardzo skrupulatnie sporządzone. - Będziemy rzucać je na zmianę, by żadne z nas nie było zbyt wyczerpane. - mężczyzna czytał dokładnie każdy zapisek ślizgonki.

-Jestem gotowy. - odparł pewnie, a Lucy stanęła wyprostowana, wzięła kilka wdechów i zaczęła rytuał.

-Speculum Creare! - pojawiła się w powietrzu bezkształtna szara masa, która zaczęła formować się w małe zwierciadełko.

-Patinium! - rama lusterka zmieniła się na metalową.

-Aurum! - złote zdobienia wykwitły na platynie, dodając przedmiotawi uroku i mocy.

-Physicorum! - ostatnie zaklęcie tworzyło zwierciadełko niezniszczalnym przedmiotem bazowym.

-Dziękuję Severusie. - zmęczona dziewczyna usiadła na fotel, a stworzone przez parę lusterko opadło na biurko.

-Chodź, na dzisiaj już wystarczy. - mężczyzna zauważył wycieńczoną dziewczynę, która zrobiła się blada jak ściana.

-To dopiero początek. - patrzyła na swoje dłonie przez które przepływały wiązki energii.

-Na dziś koniec. - powiedział bardziej stanowczo, uniósł podbródek dziewczyny by spojrzał jej w oczy. - Już chodź.

Severus chwycił dłoń ślizgonki i zaprowadził do sypialni, by odpoczęła, sam wyszedł by przynieść jej eliksir wzmacniajacy, którego teraz z pewnością potrzebowała. Dziewczyna leżała i patrzyła tępo w szmaragdowo zielony baldachim, myśląc na dalszymi krokami. Nie mogła tak bezczynnie leżeć ale wtedy wrócił czarnowłosy z eliksirem, który podał odrazu blondynce. To czego nie zauważyła był dodany do herbaty eliksir snu, Severus na tyle znał Lucy, że miał świadomość, iż będzie chciała dalej dziś pracować. Po krótkiej chwili ślizgonka zasnęła, a czarnowłosy nad nią czuwał.

Następnego dnia obudziła się wczesnym rankiem, rozczulona tym jak bardzo Mistrz Eliksirów się o nią troszczy, z tą myślą wróciła do swojego biurka z uśmiechem na twarzy. Zaczęła znów pracę, po jakimś czasie dołączył do niej Severus, przynosząc jej śniadanie. Na tacy widniał talerzyk z jajecznicą i filiżanka kawy, położył ją na biurku dziewczyny.

-Dziękuję Sever. - uśmiechnęła się ciepło.

-Co dzisiaj księżniczko? - usiadł na fotelu, również popijając pobudzający napój.

-Trzeba zrobić taflę lustra. - mówiła spokojnie, jedząc w między czasie.

-To z tym nie będzie problemu.

-Właśnie trochę jest, bo samo w sobie musi być diamentowe. - mężczyzna zmarszczył brwi.

-Jak to zamierzasz zrobić?

-Właśnie pomyślałam, aby stworzyć diament już na bazie. - wyjęłam zawiniątko z torby.

-Ale wtedy jest ryzyko...

-Tak wiem. - przerwała mu ślizgonka. - Jest ryzyko, że cała baza się rozleci i trzeba będzie zaczynać od początku. - powiedziała mocno niepewna co teraz robić. - Z drugiej strony jeżeli wyjdzie, dużo pracy nam ubędzie.

-To prawda.

-Teraz będziesz musiał trzymać zwierciadło w magicznych ryzach. - rozwinęła pakuneczek i wyjęłam z niego czarny kamyk. - Połóż teraz na lusterku ten węgiel, a ja będę mówiła inkantację. - mężczyzna bez słowa wykonał prośbę ślizgonki, teraz baza lewitowała kilka stóp nad ziemią oplatana magicznymi pętami. - Comminuet autem ne calculus tuis et coronam erunt formatae!

Po skończonej inkantacja pojawił się błysk, który oślepił parę na dłuższą chwilę. Gdy pole widzenia zaczęło się normować, ujrzeli nierówną diamentową powieszchnię. Mistrz Eliksirów odłożył zwierciadło na biurku i odrazu podszedł do ślizgonki, która opierała się o ścianę, ledwo stojąc na nogach.

-Wszystko w porządku? - zapytał zatroskanym tonem, podtrzymując ją.

-Tak, tak wporzatku... - odczekała chwilę bo pociemniało jej przed oczami, gdy tylko doszła do siebie wyprostowała się dumnie. - Odsuń się jeszcze na chwilę od lusteka.

-Po co? Przecież wszystko się udało. - zdziwił się czarnowłosy lustrując stan dziewczyny.

-Mówię odsuń się. - odepchnęła go delikatnie na bok. - Glisseo! - rzuciła zaklęcie, które wygładziło powierzchnię lustra, po czym opadła na kolana z wycieńczenia, czarnowłosy w jednym kroku był już przy blondynce uniósł ją i położył na kanapie.

-No co ty wyprawiasz, naprawdę chcesz się wykończyć? - nawet nie krzyczał, widok opadającej dziewczyny go zmroził. - Jesteś przemęczona i po bardzo wyczerpującej inkantacji, rzucasz równie wykańczające zaklęcia. - przytulił ślizgonkę do siebie. - Teraz przez kilka dni masz odpoczywać.

-Nie mogę Sever. - spróbowała wstać, ale jej próby udaremnił czarnowłosy.

-Ja cię nie pytam o zdanie w tym temacie. - odparł stanowczo, jednocześnie z troską w głosie.

-Severusie nie możesz mi zabronić pracy nad czymś, co może zmienić losy wielu osób. - oburzyła się.

-Mylisz się, sama przez to wszystko zagrażasz swojemu życiu. - nie miał zamiaru pozwolić na to by jego ślizgonka podupadła na zdrowiu. - Powiedziałem już i bez dyskusji.

-Sever ale...

-Bez dyskusji. - syknął, a dziewczyna spuściła wzrok. - Teraz idź się połóż, przyniosę ci eliksiry. - dziewczyna pokornie wykonała polecenie, niemiała nawet siły by się kłócić.



𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz