-Nie możemy dłużej bezczynnie na niego czekać. - ślizgonka krążyła niespokojnie po gabinecie dyrektora.
-Więc chcesz go wezwać, tak? - czarnowłosy oparł się o biurko, lustrując dziewczynę. - Tylko wytłumacz mi jak.
-Mamy pierścień Kadumusa Peverella, który jest horkruxem Voldemorta. - wyjęła z kieszeni czarno magiczny przedmiot. - Musimy użyć na nim legilimencji.
-Legilimencji...na pierścieniu? - zmarszczył brwi.
-Jest w nim część duszy. - odparła jak gdyby to wszystko było oczywiste, dobrze wiedziała, że mężczyzna zorientuje się o co jej chodzi, tylko musi go naprowadzić. - Musimy się z nią skontaktować.
-Rozumiem, iż kontaktując się z cząstką duszy, Czarny Pan powinien to odczuć. - powiedział niepewnie.
-Dokładnie. - uśmiechnęła się ciepło. - I po co mam ci cokolwiek tłumaczyć? - czarnowłosy poszedł do ślizgonki, przyciągając ją do siebie.
-Przestań mi schlebiać kochanie. - patrzył jej prosto w zielono brązowe oczy.
-Mówię sama prawdę. - mężczyzna wyszeptał jej do ucha dwa najważniejsze dla niej słowa. - Wiem Sever. - złożyła krótki pocałunek na jego ustach. - Zaczynajmy już...potrzebuję twojej pomocy, jesteś w końcu mistrzem legilimencji.
Przez długie godziny próbowali połączyć się z cząstką duszy Lorda Voldemorta, dopóki oboje nie opadli z sił. Było to naprawdę trudne dla nich zadanie, gdyż pierścień nie posiadał ludzkich odruchów, czy co najważniejsze przy legilimencji, umysłu.
-Wystarczy Sever, nie chce cie przemęczać. - usiadła na kanapie, wyczerpana. - Musisz być cały czas w formie, w tak niebezpiecznych czasach.
-Spokojnie księżniczko. - usiadł u jej boku. - Jestem cały czas przygotowany by cie chronić.
-Jesteś kochany, mój dzielny obrońco. - pogładziła jego policzek z czułością. - Muszę ogłosić kilka rzeczy uczniom i reszcie. - przewrócila oczami. - Mógł byś powiedzieć Averemu, aby zebrał wszystkich w wielkiej sali?
-Jak sabie życzysz, Pani. - skłonił się głęboko ale prześmiewczo, a ślizgonka tylko pokręciła głową rozbawiona.
Po krótkiej chwili Lucy wchodziła już do przepełnionej sali, wzrokiem wyszukała Severusa, po czym stanęła przed mównicą.
-Witam was wszystkich kochani. - ton dziewczyny diametralnie różnił się od tego z poprzedniej przemowy, tego dnia był dużo łagodniejszy i przystępny. - Źle zaczęliśmy nasza znajomość, więc teraz na spokojnie... - uśmiechnęła się ciepło, chciała chronić uczniów, pomimo swojej wiadomej roli. - Kto chciałby w tym momencie wrócić do domu, ma taką szansę, nie musicie się bać. - Dobrze wiedziała, że wielu z młodszych uczniów jest przerażonych. - Uczniowie chcący opuścić Hogwart, niech wystąpią, nie czeka na was za to żadna kara. - przed szereg wystąpiła większość uczniów z Hufflepuff'u, młodsi czarodzieje z Gryffindor'u oraz kilkoro z Ravenclaw. - Świetnie, wiem, że większość z was czuje się nie swojo ale spokojnie, teraz wyślemy sowy do waszych rodziców, aby was odebrali. - mówiła jak do pszedszkolaków, chciała dodać im otuchy, chodź nie do końca jej to wychodziło, z grupą żadnych krwi śmierciożerców za plecami. - Avery, weź kilku chłopaków i załatw sprawę. - mężczyzna posłusznie przytaknął, był bardzo oddany swojej księżniczce, niczego od niej nie oczekując w zamian. - A później zaprowadźcie dzieciaki przed bramę i poczekajcie z nimi. - mężczyzna wykonał polecenia, a uczniowie mogli bezpiecznie wrócić do ciepłego domu. - Uczniowie od 5 kalsy w zwyż mogą dołączyć do moich szeregów, niech wystąpią ci którzy chcą zostać moimi poplecznikami. - przed grupy wyszło mnustwo ślizgonów, połowa z krukonów oraz kilkoro gryfonów. - Nie interesuje mnie czystość waszej krwi, czy z jakiego domu pochodzicie. - kontynuowała dużo poważniej wiedząc, iż ci co zostali, albo się nie boją, albo mylą odwagę z brawurą. - Teraz ustawcie się w kolejce, dostaniecie własne mroczne znaki. - Lucy nie była na tyle nierozsądna, by przydzielać uczniów do swoich szeregów, znaki które na nich nakładała były sztuczne, chciała by czuli się potrzebni ale nie byli zaangażowani w samą mroczną rzeczywistość, kolejka była długa, przez co zajęło ślizgonce to sporo czasu, w pewnym momencie podszedł do niej młody Malfoy. - Draco ty nie powinieneś. - wyszeptała, by nikt jej nie usłyszał oprócz niego. - Nie po to twoja rodzina zrezygnowała.
-Lucy dopuki mogę, chce ci pomóc. - odparł dumnie. - I nie możesz mi tego zabronić.
-Oj braciszku. - zmartwiła się ale przydzieliła mu sztuczny znak, właściwie nic to nie zmieni, gdyż nie jest prawdziwy. - To naprawdę wiele dla mnie znaczy. - kiedy zakończyła ten monotonny proces, przeszła do dalszego punktu swojej przemowy. - Nauczyciele niestety nie mają wyboru, zostaną by edukować naszą młodzież, wybaczcie ale będziecie monitorowani przez naszych znajomych z Durmstrangu. - westchnęła dramatycznie. - Mam nadzieję, iż Minerva wróci po rozum do głowy i będzie mogła kontynuować nauczanie. - zrobiła chwilę przerwy, by wszyscy przetrawili nowe pozycje w zamku. - Teraz kilka spraw dotyczącej samej nauki... Przedmiot jakim jest OPCM, której uczył w tym roku profesor Snape, zostaje usunięta z planu, a Severus zostaje wicedyrektorem. - wskazała na czarnowłosego, który nie był do tego przygotowany. - Kolejno zostanie dodany nowy przedmiot... Czarna Magia, której będzie uczył Igor Karkarow... Mogą się jej uczyć jedynie uczniowie posiadający mroczny znak. - w wielkiej sali zawrzało od szeptów przeplatanych ze sprzeciwami gryfonów. - Cisza! - nie musiała długo na nią czekać. - Wasze szkolne życie nie zmieni się bardzo, oprócz tego, iż będziecie kontrolowani przez śmierciożerców. Wychodzenie do Hogsmeade zostaje jak narazie wstrzymane. - lustrowała przerażone twarze, które dobrze znała. - Jeżeli będziecie posłuszni w kolejnym półroczu zostaną wznowione. Dzisiaj to na tyle, wracajcie do swoich zajęć. - Severus wraz ze ślizgonką wyszli pospiesznie bocznymi drzwiami i udali się do swoich komnat umieczonych tuż obok gabinetu dyrektora.
-Mianowałaś mnie wicedyrektorem? - spytał zdziwiony.
-Tak, jesteś w końcu moją prawą ręką. - uśmiechnęła się zadziornie.
-Tak mówisz? - czarnowłosy podszedł blisko ślizgonki, obejmując w tali, odgarnął jej włosy i zaczął namiętnie składać pocałunki na jej szyji. - Co dziś robimy księżniczko? Bo mam pewną propozycję.
-Chętnie bym przyjęła twoją propozycję ale nie teraz.
-Czemu nie teraz? - zaczął rozpinać jej sukienkę, schodząc pocałunkami na ramiona.
-Severusie proszę cię, muszę najpierw porozmawiać z Minervą. - starała się odsunąć czarnowłosego od siebie.
-Możesz z nią porozmawiać jutro.
Severus uniósł dziewczynę, która zarzuciła mu ręce na szyję. Mężczyzna zaczął ja całować gorąco i pożądliwie, niosąc do sypialni, na miejscu rzucił ją brutalnie na łóżko, szybkim ruchem przylgnął swoim ciałem, do ciała ślizgonki. Zerwał z niej sukienkę, a ona pospiesznie rozpinała guziki jego koszuli. Uniósł jej ciało zdejmując bieliznę, blondynka wczepiła się palcami w jego czarne włosy, całował ją przypierając ciężarem ciałem, by nie mogła mu się opierać. Zaczął lizać, całować i przygryzać jej nagą, rozgrzaną skórę, Lucy czuła niewiarygodne i niedoopisania podniecenie. Severus schodził coraz niżej, całując brzuch ślizgonki, mruknął głęboko, przez co po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Umieścił swoje dłonie, po miedzi jej nogami rozchylając je, zaczął składać pocałunki od środkowej części ud. Znów zaczął lizać ale tym razem w jej najczulszym miejscu, przytrzymał ręką jej podbrzusze, gdyż jej ciało było unoszone przez przyjemność. Tej nocy cały Hogwart słyszał jak Lucy krzyczy imię swojego ukochanego.

CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔
FanfictionDziewczyna, która zmienia wszystko. Lucy Destino potrafi podróżować między rzeczywistościami ale również w czasie, pojawia się w Hogwarcie wyłącznie ze względu na jedną osobę. Dziewczyna z pewnością nie pozwoli by stała mu się krzywda ale czy on jes...