Lucy przechodziła się późnym wieczorem po korytarzach Hogwart'u, to ją uspakajało miała wtedy czas by rozmyślać. Chodziła tak w samotności myśląc nad tym czy dobrze postępuje, czy to nie obruci się przeciw niej. Mijając jedno z zagłębień w ścianie, coś przyciągnęło jej uwagę, zauważyła jakby ściana zaczęła się przesuwać ukazując jej niewielki ukryty pokój. Długo się nie zastanawiając weszła do środka, w centrum pomieszczenia stało co dużego, okrytego biała płachtą. Lucy podeszła bliżej i pociągnęła za róg materiału, odsłaniając duże lustro, rospoznała w nim zwierciadło Ain Eingarp. Przez chwilę przyglądania się własnemu odbiciu, zza jej pleców wyszedł Severus, dziewczyna odwróciła się gwałtownie ale mężczyzny nie było w pokoju, zrozumiała, że to tylko jej pragnienia i wróciła do wpatrywania się w lustro. Severus podszedł do niej, ujął jej dłoń, na której widniał piękny pierścionek, po czym pocałował dziewczynę namiętnie. Lucy podeszła jeszcze bliżej w jej oczach pojawiły się łzy, mężczyzna z lustra wyszeptał do jej ucha czule "Kocham cię". W tym momencie ktoś wszedł do pomieszczenia, na co dziewczyna wycelowała różdżkę w stronę wejścia.
-Spokojnie dziecko, to tylko ja. - powiedziała spokojnie starsza kobieta. - Co ty tu robisz w środku nocy?
-Przepraszam profesor McGonagall. - opuściła trzęsącą się ręka różdżkę. - Wiem, że nie powinnam tu być.
-Tęsknisz za kimś? - mówiła z zatroskaną miną, widząc łzy w oczach dziewczyny. - To żaden wstyd, ale zwierciadło to nie najlepsze rozwiązanie.
-Ja wiem, napotkałam je przypadkiem. - spuściła wzrok. - Ale gdy zobaczyłam w odbiciu... - urwała szybko. - Nie dałam rady po prostu odejść.
-Kim jest ta osoba dziecko? - podeszła bliżej kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. - Ktoś z rodziny?
-Moja nieudana, największą miłość. - z jej oczu znów zaczęły spływać słone łzy, przypominając sobie co zobaczyła w zwierciadle.
-Nie płacz. - przytuliła ją starsza kobieta. - Powiedz mi co się nie udało.
- Nieporozumienie. - ochłonęła trochę i zrobiła krok w tył by móc spojrzeć kobiecie w oczy. - Uderzył panią kiedykolwiek jakiś mężczyzna?
-Nie, moje dziecko czy ten chłopak cię skrzywdził? - zaniepokoiła się.
-Uderzył mnie, pod wpływem emocji, właściwie to ja go sprowokowałam. - Zaczęła bawić się kawałkiem peleryny.
-Nie możesz tak mówić, nikt nie ma prawa cię skrzywdzić. - powiedziała pewnie, delikatnie karcąc dziewczynę. - W szczególności nie powinna tego robić osoba bliska twojemu sercu.
-Wybaczyła bym mu to, wszystko bym mu wybaczyła. - zawzięcie mówiła. - Jeżeli by tylko przeprosił.
-Nie powinnaś tak tego traktować.
-Ja wiem, że on jest dobry, po prostu jego przeszłość tak się na nim odbiła, że nie potrafi wyrażać emocji tak jak powinien. - tłumaczyła mężczyznę.
-Naprawdę go musisz bardzo kochać, jeżeli mówisz o nim z taką pasją. - pogładziła ją po włosach.
-Ale dopóki mnie nie przeprosi, dam mu nauczkę, zobaczy jak bardzo czyny i słowa mogą zmienić człowieka. - w tym momencie nie zauważony przez nikogo Severus stanął w drzwiach i zaczął się przysłuchiwać rozmowie. - Pokaże mu, że mi na nim nie zależy, zobaczy jak bardzo go nienawidzę i nim gardzę. - mężczyzna słysząc to poczuł kłucie w piersi, uderzył go te słowa, urażony odszedł łopocąc szatami. - Co to było?
-Nie wiem, ale lepiej stąd chodźmy. - złapała ją delikatnie za nadgarstek. - Nie powinnyśmy tutaj być.
Wyszły z pokoju, który zamknął się zaraz za nimi, profesor McGonagall odprowadziła dziewczynę wprost pod jej komnaty, nie chcąc by ktoś ją przyłapał na włóczeniu się korytarzami po nocy.
-Dziękuję pani profesor, chce pani wejść? - zapytała przyjaźnie dziewczyna. - I tak nie zasnę.
-Nie powinnam, ale nie chce cię zostawiać samej. - dziewczyna otworzyła drzwi i przepuściła starszą kobietę przodem.
-Może herbaty? - zaproponowała gościnnie.
-Poproszę. - uśmiechnęła się życzliwie kobieta.
-Cieszę się, że mnie pani wysłuchała. - mówiła niosac herbatę do stolika. - Nie mam komu się zwierzać, a czasami takie sprawy bardzo ciążą na człowieku.
-Ja ci mówiłam dziecko, że możesz w każdej chwili do mnie przyjść i ja cię wysłucham.
-Wiem i dziękuję za to, ale głupio tak przychodzić z problemami, nie chciałam zawracać pani głowy. - delikatnie się zakłopotała. - A tak poza tym niech pani mi mówi po imieniu, będzie łatwiej. - uśmiechnęła się.
-Dobrze Lucy, moim zdaniem dobrze robisz z tą nauczka dla tego chłopaka. - odwzajemniła uśmiech. - Niech wie, że nie jesteś od niego uzależniona, chłopcom czasami przydaje się taki pstryczek w nos. - zaśmiała się kobieta.
-Też tak uważam, choć nie wiem czy dobra ścieżką idę. - na chwilę zpochmurniała ale szybko się otrząsnęła. - Nie ważne wszystko się okaże z czasem.
-Oczywiście, pamiętaj by odrazu do mnie przyjść i powiedzieć jak zareagował. - popijała herbatę, wesoło patrząc na dziewczynę. - Jeżeli cię przeprosi, będziesz wiedziała, że zrozumiał swój błąd, jeżeli nie, to nie powinnaś się nim przejmować. - podniosła ją na duchu. - Jesteś wspaniałą dziewczyną, na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale jeśli ktoś cię pozna, dowie się jak wielki skarb ma przy sobie.
-Te słowa dużo dla mnie znaczą pani profesor. - spuściła wzrok, zrobiło jej się ciepło na sercu. - Naprawdę dziękuję.

CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔
Fiksi PenggemarDziewczyna, która zmienia wszystko. Lucy Destino potrafi podróżować między rzeczywistościami ale również w czasie, pojawia się w Hogwarcie wyłącznie ze względu na jedną osobę. Dziewczyna z pewnością nie pozwoli by stała mu się krzywda ale czy on jes...