Księżniczka Półkrwi

160 18 0
                                    

Lucy wyszła przed bramy Hogwart'u, w tym samy czasie poczuła okropne pieczenie i kłucie w przedramieniu, mroczny znak wypalał jej skórę, co oznaczało, że Voldemort ją wzywa. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, opanowała wszystkie emocję i przeteleportowała na cmentarz, stając twarzą w twarz z Czarnym Panem.

-Voldemorcie, dobrze cię widzieć w pełni sił. - powiedziała chłodnym tonem, delikatnie skłaniając się głową. - Widzę, że jestem pierwsza.

-Jak widzisz złapałem Pottera. - wskazał na unieruchomionego chłopaka. - Teraz zobaczymy, czy to co mówiłaś się sprawdzi.

-Spokojnie. - powiedziała dumnie i poważnie. - Napewno się sprawdzi.

Wokół nich zaczęli po koleji pojawiać się śmierciożercy, stawali w półkolu niczym widownia. Voldemort wszystkim zdjął maski, po czym zaczął karcić. Za to Lucy przechodziła przed nimi, każdego z osobna dokładnie lustrując. Lucy podeszła bliżej Czarnego Pana.

-Voldemorcie, chłopak. - powiedziała szeptem, przypominając mu główny powód pobytu w tym miejscu. - Ale nie nastawiaj się na zbyt wiele.

Tom zajął się Potterem, a dziewczyna nadal przyglądała się śmierciożercą. Nie było ich zbyt wielu, garstka tych najwierniejszych lub tych którzy się najbardziej boją. Severusa nie zauważyła, nic dziwnego, nie wystawił by się wybrańcowi, odrazu by się wydał. W momencie, gdy Potter uciekł, Voldemort wrócił do rozmowy że śmierciożercami.

-Wszyscy w tym momencie przenosimy się do Malfoy Manor. - warknął na wszystkich. - Chyba się nie obrazisz Lucjuszu? - zapytał z fałszywym uśmiechem, po tych słowach zaczęli się deportować.

-Voldemorcie. - zatrzymała go dziewczyna. - Myślę, że to czas na naszą przysięgę.

-Oczywiście drogie dziecko. - uśmiechnął się serdecznie, choć nie wyglądało to za uroczo. - Mieć przy sobie kogoś takiego to skarb.

-Tak ale chce, aby świadkami naszej przysięgi, byli twoi śmierciożercy. - powiedziała stanowczo, wiedziała, że teraz może sobie pozwolić na więcej, jeżeli Voldemort już zna jej potencjał. - By wiedzieli, gdzie ich miejsce. Chcę, aby mianowali mnie jako "Księżniczka Półkrwi".

-Ah tak. - wyciągnął przedramię do dziewczyny. - Więc zapraszam. - dziewczyna ujęła jego ramię, teleportowali się wprost do sali, gdzie już czekali śmierciożercy.

Voldemort nakazał przystawić mi krzesło obok niego. Po lewej stronie stołu, blisko dziewczyny, miejsce zajmował Severus, w oczach którego tylko Lucy mogła ujrzeć ogromny szok, gdy ją zobaczył.

-Teraz moi przyjaciele chcę wam przedstawić naszą Księżniczkę Półkrwi. - zwracał się do wszystkich zasiadających przy stole. - Będziecie świadkami, naszej wieczystej przysięgi. - mówiła poważnym, głębokim trochę ochrypnietym głosem. - W raz z nią macie traktować Lucy na równi ze mną, jaki kolwiek sprzeciw będzie surowo karany.

W tym momencie Voldemort wyciągnął rękę do dziewczyny, która chwyciła ją. Ich dłonie oplotły magiczne sznury, zaciskając się dosyć mocno.

-Voldemorcie, czy przysięgasz, że nigdy mnie nie skrzywdzisz oraz, że będziesz chronił moje życie? - mówiła stanowczo patrząc prosto w oczy postrachu całego świata magii.

-Przysięgam. - powiedział poważnie bez zawachania.

-Czy przysięgasz, że będę traktowana przez ciebie i twoich poddanych, jak tobie rowana? - kontynuowała głośno tak, aby każdy usłyszał.

-Przysięgam. - uśmiechnął się po czym dodał. - A czy ty przysięgasz, że pomożesz mi zapanować nad światem?

-Przysięgam. - zaskoczył ją, mogła się tego spodziewać, że będzie chciał gwarancji jej posłuszności, teraz nie miała już odwrotu.

-Czy przysięgasz, że nie będziesz chciała mnie wyeliminować? - patrzył w jej oczy dostrzegł przemykający cień leku.

-Przysięgam.- powiedziała chłodno, sznury zelżały i po chwili całkowicie znikły, wszyscy byli wpatrzeni w cała tą scenę. Chyba nikt się tego nie spodziewał.

-Od teraz, to jest wasza Księżniczka Półkrwi. - ogłosił teatralnie. - Skłonić się!

Nikt nawet nie śmiał się sprzeciwić, wszyscy śmierciożercy wstali od stołu i pokłonili się dziewczynie. Lucy była zachwycona, Severus z miną wyprana z jakich kolwiek emocji również się skłonił, dziewczyna widziała w jego oczach jak bardzo był niezadowolony, widziała coś jakby złość pomieszaną z czymś jeszcze, ale nie wiedziała co to jest. Po jeszcze kilku słowach Voldemorta, spotkanie się zakończyło, a Lucy przeteleportowała się prosto pod bramę Hogwart'u, już miała przez nią przejść ale ktoś złapał ją za nadgarstek.

-Co ty wymyśliłaś? - Severus przyciągnął do bliżej siebie dziewczynę. - Do reszty oszalałaś?

-Jak się zwracasz do Księżniczki? - tylko patrzyła na niego chłodno z wysoko uniesioną głową.

-Nie wygłupiaj się...

-Sam tego chciałeś Severusie. - posiedziała chłodno, starając się nie dawać dojść do głosu emocjom.

-Przestań się w to bawić, tam nie ma miejsca dla rozkapryszonych nastolatek. - oburzył się, jak ona mogła być taka głupia, narażała przecież własne życie, tylko po to aby się na nim zemścić, zaczął odczuwać poczucie winy.

-To nie jest zabawa, nie lekceważ mnie Severusie. - powiedziała ostrzegawczo patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - A to dopiero początek.

-Poczatek czego? Twojej śmierci? - zaczął unosić głos na dziewczynę. - Zastanów się w co się pakujesz!

-Puszczaj mnie. - wyszarpnęła rękę, rozmasowując obolały nadgarstek. - Nie będziesz mi mówił co mam robić, już nie masz takiego prawa.

-Lucy...

-Nie, nie. - zaśmiała się ironicznie. - Księżniczko, wcześniej nie miałeś problemu mnie tak nazywać. - przeszyła go lodowatym spojrzeniem, które trafiło w głąb jego duszy i ukłuło. - Więc teraz będzie ci łatwiej.

Dziewczyna zostawiła Severusa za bramą, sama majestatycznie podążyła do swoich komnat, gdzie usiadła na fotelu i wreszcie zdjęła swoją "maskę". Lucy była przygnębiona całym tym dniem, choć nie mogła się tak łatwo poddać, jej charakter nie pozwalał na to, musiała udowodnić wszystkim do czego jest zdolna się posunąć.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz