Lucy wspięła się po schodach, złapała za klamkę od gabinetu dyrektora, pukając weszła. Odraz rzuciła jej się w oczy, postać w rogu pomieszczenia, z którą chwilę wcześniej żywo rozmawiał Dumbledore.
-Witaj Albusie. - powiedziała serdecznie, choć jej ton głosu był chłodny. - Widzę, że ostatnio profesor Snape często tu bywa. - powiedziała kąśliwie, mężczyzna wyszedł szybkim krokiem zatrzaskując za sobą drzwi. - O czym rozmawialiście?
-Wiesz moje dziecko to...
-Jednak nie chce wiedzieć. - machnęła ręką, uznając ten temat za mało ważny. - Powiedziałeś zakonowi? Bo Potter mnie widział z Voldemortem.
-Tak, o wszystkim ich poinformowałem, nie musisz się przejmować. - uśmiechnął się życzliwie. - Herbaty? Może dropsa?
-Dziękuję Albusie, ale nie mam czasu. - powiedziała poważnie. - Do zobaczenia.
-Do zobaczenia Lucy. - kończąc zdanie, włożył do ust dropsa.
Dziewczyna szybkim krokiem wyszła przed bramę Hogwart'u, kurczowo trzymając swoją torbę, przeteleportowała się wprost pod Malfoy Manor. Zapukała do drzwi, otworzył je domowy skrzat, któremu nakazała zaprowadzić ją do Czarnego Pana.
-Dzień dobry Voldemorcie. - powiedziała ze sztuczna radością.
-Witaj moje dziecko. - skinął głową na jej widok.
-Mam dla ciebie coś ciekawego. - podeszła do niego i usiadła na stole wyjmując ze swojej torby kilka kartek. - To są plany Azkabanu. - wskazała palcem na jedną z narysowanych ścianek. - Tu znajdują się jedni z najlepszych twoich ludzi, trzeba ich uwolnić. Resztą zajmiemy się w przyszłym roku.
-Widzę, że odrazu działasz. - oglądał plany z aprobatą dla dziewczyny.
-Nie ma na co czekać. - uśmiechnęła się. - Im szybciej tym lepiej.
-Mądrze. - przyznał jej rację podziwiając zaangażowanie dziewczyny. - Kiedy chcesz wcielić plan w życie?
-Dzisiaj. - powiedziała stanowczo i pewnie. - Przy okazji, potrzebuję prawej ręki. - dodała uśmiechając się cwaniacko. - Twoja Bella dzisiaj wyjdzie z Azkabanu.
-Masz konkretnie kogoś na myśli? - zapytał podejrzliwie patrząc dziewczynie prosto w oczy, nie zamierzał jej czytać w myślach, chciał wyczytać to z zachowania dziewczyn.
-Kogoś sobie wybiorę. - powiedziała radośnie, nie zchodząc z biurka, wyciągnęła do niego przedramię. - Wzywaj ich.
Voldemort przyłożył różdżkę do mrocznego znaku dziewczyny, przez chwilę poczuła ból i pieczenie ale szybko zniknęły. Śmierciożercy zaczęli się pojawiać, w ciszy zajmując swoje miejsca przy dużym stole. Kiedy wszyscy byli już na swoich miejscach Lucy zeskoczyła ze stołu i zaczęła chodzić za krzesłami, lustrując każdą osobę po koleji.
-Księżniczka teraz wybierze sobie, swojego podwładnego. - mówił teatralnie poważnym głosem. - Ten którego wybierze, będzie na każdy jej rozkaz, będzie ją chronił i doradzał.
Lucy kontynuowała przechadzkę, zatrzymała się dopiero za blond platynową parą.
-Narcyza, pani domu. - dziewczyna ucałowała rękę kobiety. - Oraz pan domu Lucjusz. - oboje skinęli głowami, oddając jej cześć. - Jesteście niedostatecznie doceniani, tak wierna i oddana rodzina. - urwała i przeszła dalej, stając dopiero za czarnowłosym. - Profesor Severus Snape...- uśmiechnęła się złośliwie na jego widok, mężczyzna odwrócił ku niej wzrok, patrząc nienawistnie prosto w oczy. - Zawsze chciała zobaczyć jak przed kimś klęka. - mówiła powoli piętnując każde słowo. - Uklęknij przede mną Severusie. - mężczyzna niechetnie wstał z miejsca i wykonał rozkaz, dziewczyna lustrowała każdy jego ruch z zadowoleniem. - Ufasz mu Voldemorcie?
-Oczywiście. - powiedział dumnie. - Jest moim najbardziej zaufanym sługą. - dziewczyna podeszła bliżej do klęczącego Severusa tak, że dzieliły ich centymetry, odgarnęła mu delikatnie włosy z twarzy i ujęła ją, aby patrzył jej prosto w oczy.
-Od teraz będzie moją prawą ręką. - powiedziała nie odrywając wzroku z twarzy mężczyzny. - Akurat składa się, że będzie wszędzie tam gdzie ja. - odeszła spokojnym krokiem od niego, zatrzymujac się przy Czarnym Panu. - Możesz usiąść Severusie. - mężczyzna wstał skłonił się i zajął swoje miejsce, dziewczyna rzuciła na środek stołu kartki. - Zapoznajcie się z planem Azkabanu.
-Dzisiaj odbijemy z niewoli naszych braci i siostry. - Voldemort lubił wszystko traktować wyniośle i teatralnie. - Uderzycie w zaznaczonym miejscu i uwolnicie jak najwięcej naszych ludzi.
-Ruszajcie się. - rozkazała stanowczo dziewczyna. - Przed zmieszchem macie wrócić. - mówiła tonem nie znoszącym odmowy. - Severus i Malfoy'owie zostają.
-Nie za dużo ich na jedną misję? - zapytał szeptem Voldemort.
-Im więcej osób tam się uda, tym więcej naszych uwolnią. - powiedziała poważnie, po czym odeszła kilka kroków od stołu. - A teraz wybacz, chce porozmawiać z moją "prawą ręką". - dziewczyna podążyła za mężczyzną, który zniknął za drzwiami wyjściowymi.
-Widzę, że dopięłaś swego. - powiedział ze zdegustowanie do dziewczyny która stanęła obok niego.
-Po części. - powiedziała beztrosko, jeszcze bardziej szarpiąc nerwy mężczyzny. - Papierosa?
-Teraz skończ tą zabawę póki nie jest za późno. - oznajmił stanowczo ze złością.
-Jeszcze nie. - uśmiechnęła się dziewczyna.
-Słucham?! - podniósł na nią głos. - Z jakiego powodu?
-Ponieważ jeszcze nie zrozumiałeś swojego błędu. - mówiła spokojnie patrząc na mężczyznę w którym się gotowało.
-Jesteś śmieszna. - warknął. - Mojego błędu?
-Tak twojego błędu. - powiedziała stanowczo delikatnie się unosząc.
-Natychmiast masz to zakończyć. - złapał dziewczynę mocno za ramię.
-Bo co? - w tym momencie Severus, kolejny raz uderzył dziewczynę w twarz, złapała się za bolący policzek i skrzacymi oczami spojrzała znów w oczy mężczyzny. - Widzisz Severusie, nadal popełniasz błędy.
-Lucy ja... - zająknął się, nie chciał tego zrobić, sprowokowała go. - To nie miało tak wyglądać.
Dziewczyna wyszarpnęła mu się i wróciła do środka, opanowując emocję i hamując napływające łzy. Na uboczu Lucy zauważyła platynowłosego mężczyznę stojącego dumnie wypinając pierś, podeszła do niego, teraz już z obojętną minął.
-Witaj Lucjuszu. - powitała go ponownie. - Chcę z tobą porozmawiać.
-Oczywiście Księżniczko. - skłonił się głęboko, ujmując dłoń dziewczyny i całując ją.
-Wiem, że jesteś przejacielem Severusa od wielu lat. - mówiła chłodno i spokojnie. - Powiedz mi, jaki on jest.
-Do wielu spraw podchodzi bardzo emocjonalnie, choć pozornie tego nie okazuje, jest profesjonalny. - opowiadał wyniośle. - Jest zamknięty w sobie, nikomu zazwyczaj się nie żali, mało komu pozwala wejść w swoją strefę komfortu.
-Tak, czyli nie wiesz niczego więcej, niż ja. - w głębi duszy posmutniała, liczyła na więcej informacji. - Dużo o nim wiem, tak samo jak o tobie. - powiedziała dumnie z wyższością. - Na przykład, że zdradzasz żonę. - Lucjusz spuścił wzrok zakłopotany, a dziewczynę wprawiło to w osłupienie. - Naprawdę to robisz? - prychnęła śmiechem. - Jak łatwo da się z ciebie wyciągnąć informację, tak naprawdę tego nie wiedziałam, to były tylko moje przypuszczenia.
-Wybacz Księżniczko. - zrobiło mu się jeszcze bardziej głupio, błagalnym wzrokiem patrzył w oczy dziewczyny. - Proszę o tym nie mówić Narcyzie.
-Spokojnie, nie chce zniszczyć tak oddanej rodziny. - uśmiechnęła się delikatnie.

CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔
FanfictionDziewczyna, która zmienia wszystko. Lucy Destino potrafi podróżować między rzeczywistościami ale również w czasie, pojawia się w Hogwarcie wyłącznie ze względu na jedną osobę. Dziewczyna z pewnością nie pozwoli by stała mu się krzywda ale czy on jes...