Rozmowy Przy Herbacie

91 9 12
                                    

-Wreszcie się obudziłaś. - ślizgonka ocknęła się po kilku godzinach od uśpienia przez magomedyków, czarnowłosy widząc jej zastanawiający się wyraz twarz, pospieszył z wyjaśnieniami. - W skrócie ominęła cię nudna rozmowa z McGonagall.

-Chociaż tyle dobrego. - uśmiechnęła się.

-Czym cię tak Dumbledore zdenerwował? - zapytał, prostując bolący kręgosłup, od ciągłego siedzenia przy blondynce.

-Stwierdził, że nie ma czasu nam pomagać, bo realizuje plan "B". - zmarszczyła brwi. - Gdyby mi się nie udało.

-Mogłaś się tego spodziewać. - odparł pewnie. - Dobrze wiesz jaki on jest.

-No tak ale myślałam, że choć trochę pomoże. - mówiła zawiedziona ślizgonka.

-Nie martw się. - ujął jej dłoń i zaczął gładzić, w geście wsparcia. - Poradzimy sobie. - dziewczyna wyciągnęła różdżkę i zamknęła pomieszczenie. - Mogła byś z łaski swojej nie używać magii? - skarciła blondynkę, odbierając różdżkę.

-Więc ty rzuć zaklęcia. - odparła zakładając ręce na piersi. - Ale zrób to moją różdżką...chcę sprawdzić czy cie posłucha.

-Przyjmuję wyzwanie.

-Czekam na zaklęcie wyciszające. - uśmiechnęła się tajemniczo. - I zakryj tamto okienko. - pierwsza próba mężczyzny była nieudana, co skwitowało parsknięcie śmiechem ślizgonki, lecz za drugim razem zaklęcie zadziałało bez zarzutów. - Hm...a jednak.

-Trzeba wiedzieć jak złapać. - uniósł kącik ust.

-Chodź tu do mnie. - poklepała miejsce na łóżku obok siebie.

-Co ty kombinujesz? - przeszył ślizgonkę podejrzliwym spojrzeniem.

-No wiesz...

-To jest bardzo nieodpowiedzialne.

-Nie chce być odpowiedzialna. - mruknęła, patrząc czarnowłosemu w oczy. - Po za tym, jeżeli nie zniszczymy aparatury, nawet się nie zorientują. - usiadła raptownie przybliżając się do Mistrza Eliksirów, znajdując się z nim twarzą w twarz, ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku, dziewczyna wplotła dłoń we włosy ukochanego, drugą ręką przyciągnęła go na łóżko, oddechy pary stawały się coraz bardziej przyspieszone.

Po wielu dniach męczenia Severusa, jaki i magomedyków Lucy wreszcie mogła wyjść, z nudnego i męczącego mentalnie pokoju szpitalnego. Ślizgonka pakowała swoje rzeczy, gdy Mistrz Eliksirów wszedł do pomieszczenia z niewielką złożoną w kostkę karteczką.

-Przyszedł do ciebie list.

-Teraz? - zdziwiła się. - Od kogo?

-Nie wiem, nie otwieram twojej poczty.

-To otwórz i przeczytaj. - zaufanie ślizgonki zaskoczyło mężczyznę. - Ja skończę się pakować.

-W porządku. - rozwinął skrawek. - Od Bellatrix "𝓖𝓭𝔂 𝓽𝔂𝓵𝓴𝓸 𝔀𝔂𝓳𝓭𝔃𝓲𝓮𝓼𝔃, 𝓶𝓪𝓼𝔃 𝓶𝓷𝓲𝓮 𝓸𝓭𝔀𝓲𝓮𝓭𝔃𝓲𝓬, 𝓷𝓲𝓮 𝓶𝓸𝓰𝓮 𝓼𝓲𝓮 𝓭𝓸𝓬𝔃𝓮𝓴𝓪𝓬, 𝓷𝓲𝓮 𝔀𝓲𝓮𝓶 𝓷𝓪𝔀𝓮𝓽 𝓬𝔃𝔂 𝓳𝓮𝓼𝔃𝓬𝔃𝓮 𝔃𝔂𝓳𝓮𝓼𝔃". Dużo ma taktu.

-Jak zawsze, to Bella. - zaśmiała się. - Chyba będzie trzeba się do niej wybrać i sprawdzić czy Voldemort już wrócił.

-Ciszej kobieto, bo nas zamknął w Azkabanie.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz