-Dziś jest ten dzień Sever. - powiedziała poważnie, widocznie przygnębiona ślizgonka.
-Musimy to robić? - mężczyzna dobrze wiedział, że nie ma innego wyjścia ale miał jeszcze nadzieję.
-Niestety tak. - westchnęła dla niej również nie było to łatwe zadanie. - Nie zostało mu dużo czasu.
-Ale gdyby przyjmował regularnie moje eliksiry, przeżyłby jeszcze około roku.
-Severusie on i tak musi zginąć. - odparła stanowczo. - Też nie jestem z tego zadowolona, kolejna osoba zginie z mojej ręki. - sfrustrowana dziewczyna opadła na kanapę zakrywając dłońmi twarz. - Teraz musimy dbać o siebie, jeżeli nie zaczniemy działać...śmierciożercy nas rozszarpią.
-Powiedz mi, jak znaleźliśmy się w tej sytuacji? - usiadł obok blondynki i objął ją ramieniem.
-Ciebie nie powinno wogule w tym być... - ta myśl przygnębiła ją jeszcze bardziej, przecież miała go chronić, a naraża go jeszcze bardziej. - Ale teraz już nic nie mogę na to poradzić. - ślizgonka postanowiła dbać o jego życie, bardziej niż o swoje, nie może go stracić. - Zanim Voldemort nie wróci, musimy cały czas grać swoje role.
-Powiedz mi tylko, jak chcesz wprowadzić śmierciożerców do Hogwart'u?
-Właśnie i tu mam prośbę do ciebie. - spojrzała na czarnowłosego.
-Słucham. - kącik jego ust powędrował ku górze, mając nadzieję, że dziewczyna się chodź trochę rozchmurzy.
-Będziesz umiał połączyć kominek z moich komnat i ten z chatki w lesie?
-Postaram się. - odparł dumnie.
-Dziękuję Sever. - lustrowała swojego ukochanego z miłością w oczach. - Wiesz może kto dziś będzie dyżurował?
-Ja i Trelawney ale ona nigdy nie wychodzi na dyżur. - powiedział lekko, co znacznie poprawiło humor dziewczyny. - Więc mamy wolną rękę.
-Chciała bym, abyś nie brał w tym udziału. - ślizgonka stała się poważna ale najwidoczniej nie dostatecznie jak dla mężczyzny.
-Ja bym nie chciał, żebyś ty w tym brała udział. - lekka wypowiedź czarnowłosego wzburzyła dziewczynę.
-Mówię poważnie. - te słowa spotkały się z pobłażliwym spojrzeniem Mistrza Eliksirów. - To jest rozkaz Severusie, kiedy śmierciożercy wkroczą do Hogwart'u, ciebie ma tam nie być, zrozumiałeś? - odparła wyniośle, jak gdy mówiła do swoich popleczników, mężczyzna był mocno skonfundowany.
-Żartujesz sobie, dobrze wiesz, że na mnie nie działają twoje rozkazy. - parsknął śmiechem, widząc złość na twarzy blondynki odrazu przytulił ją do siebie. - Wiem, że próbujesz mnie chronić kochanie ale nie zamierzam cię zostawić samej, nie ważne co mi powiesz lub co zrobisz.
Lucy westchnęła, wiedząc, że nie wygra z mężczyzną i tak jej nie posłucha, nie ważne jak by się nie starała. Trwali wtuleni w siebie przez długi czas, w kompletnej ciszy, ciesząc się jeszcze tą chwilą spokoju. Nie mogli jednak zbyt długo delektować się wzajemnie swoją bliskością, przeteleportowali się do starej chaty w środku lasu. Severus musiał bardzo się postarać by połączyć kominki, Hogwart był naprawdę istną twierdzą, nie do zdobycia, no chyba, że właśnie dla czarnowłosego. Ślizgonka nawet na moment nie zwatpila w jego umiejętności i nie zawiodła się, mężczyzna dumny z siebie wykonał zadanie, można już było swobodnie się przemieszczać.
CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑯𝒂𝒍𝒇-𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝑷𝒓𝒊𝒏𝒄𝒆𝒔𝒔
FanfictionDziewczyna, która zmienia wszystko. Lucy Destino potrafi podróżować między rzeczywistościami ale również w czasie, pojawia się w Hogwarcie wyłącznie ze względu na jedną osobę. Dziewczyna z pewnością nie pozwoli by stała mu się krzywda ale czy on jes...