Rozdział XII: Pożar

589 27 0
                                    

Przestraszyłam się, bo w powietrzu unosił się zapach dymu. Może Jade wymyśliła grill'a ? Wzięłam aparat, otworzyłam drzwi i ...

Obudziłam się w jasnoniebieskiej sali. Leżałam w łóżku. W kącie, na małej kanapie dostrzegłam Leona, który spał. Obok mnie, na krześle siedział tata. Nagle otworzył oczy. 

- Violetta ! Obudziłaś się. - krzyknął z radości

W tym momencie Leon spadł z kanapy, a kiedy otrzeźwiał podszedł do mnie. Oboje się uśmiechali. 

- Gdzie ja jestem ? - zapytałam się

- W szpitalu. - odpowiedział tata

- Dlaczego ? 

- To przeze mnie. Przepraszam. - powiedział

- To nie pana wina. - rzucił Leon

- Moja. - powtórzył tata - To moja wina. Zepsułem Ci urodziny. 

- Ale co się stało ? - próbowałam z nich wyciągnąć co ja tu robię, a nie czyja to wina !

- Zemdlałaś. - powiedział Leon

- Czemu ? Możecie mi powiedzieć wszystko od razu ? Chcę wiedzieć co ja tu robię, czemu zemdlałam i dlaczego niby to Twoja wina, tato ? 

- No, więc...Nie znam się za bardzo na fajerwerkach. Śpieszyłem się i nie słuchałem ostrzeżeń Matiasa. Kiedy wystrzeliłem kilka fajerwerk, okazało się, że wpadły do mojej sypialni. Zapaliła się. Ewakuowaliśmy się. To moja wina...- rozpłakał się tata

- Wciąż nie rozumiem.

- Przepraszam, Violetto. Pod wpływem emocji nie zauważyliśmy, że Cię nie ma. Leon Cię uratował. Zachował zimną krew. Wbiegł do domu, w którym się paliło i Cię wyniósł. - teraz płakał jak dziecko

- Tato... To nie Twoja wina. To ja poszłam po aparat...- powiedziałam ze smutkiem w głosie

- Nie, nie zrobiłaś nic złego. - powiedział tata

- Skąd wiedziałeś, że jestem na strychu ? - zwróciłam się do Leona

- Nie wiedziałem. Miałem nadzieję, że już zeszłaś na dół, ale nigdzie Cię nie było, więc wbiegłem do Twojego pokoju. Nie znalazłem Cię tam. Ogień się rozprzestrzeniał, a ja nie wiedziałem gdzie jesteś. Dopiero jak zauważyłem, że są uchylone drzwi na strych zobaczyłem jak pod nimi leżysz. Wtedy Cię podniosłem i z trudem ominąłem płomienie. Myślałem, że nie przeżyjemy. Sam nie wiem jak udało mi się stamtąd uciec. Na szczęście nie odniosłem żadnych obrażeń, oprócz kilku poparzeń. - odpowiedział

Wszedł dla mnie do płonącego domu. I to ja ostatnio myślałam  że Leon mnie zdradza. Jaka ja byłam głupia, już nigdy tak nie pomyślę ! Zaraz....Skoro było w domu tyle ognia...

- Tato, czy Nasz...- zaczęłam

- Niestety jego większość tak. Będziemy mieszkali niedaleko Violetto. Urządzimy dom podobnie do tamtego.

- A co z rzeczami mamy ? - zapytałam się

Strych był dla mnie bardzo ważnym pomieszczeniem. Był pewien pamiątek po mamie. Poczułam jak po policzku płyną mi łzy. Leon podszedł i przytulił mnie.

- Rzeczy ocalały. Nie mamy teraz ich jak zabrać. Całe piętro się spaliło. - powiedział tata

Uśmiechnęłam się. Czułam się senna. Głowa mnie rozbolała i zrobiło mi się niedobrze. Co się ze mną dzieje ? Przecież ja tylko zemdlałam. Nic się nie dzieje. Słyszałam w uszach wołanie taty i Leona. Raz, dwa razy się budziłam. Stał nade mną doktor.

Słyszałam jak ktoś śpiewał. Czy to Angie ? Nie.Ten ktoś miał podobny głos do mojego...

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz