Rozdział LXXXIV: Finaliści

263 11 0
                                    

Staliśmy razem jak wryci obserwując całą sytuację. Federico pocałował Ludmiłę. Miałam rację, ale to było dziwne... Dziewczyna wcale go nie odepchnęła, nie walnęła go torebką, nie nawrzeszczała, nic takiego się nie stało.

- A może mamy oboje zwidy? - zaczął się pytać Leon. - Może...

- Nie, Leon. Oni po prostu... - Sama nie wiedziałam co chcę powiedzieć.

- A może Ludmiłą ma siostrę bliźniaczkę i... 

- Fede się zakochał w Ludmile, tylko nie chciał się przyznać. Z resztą... Chodźmy stąd - powiedziałam, chwyciłam go za rękę i odciągnęłam go. 

- Myślisz, że Ludmiła...? - zaczął się pytać.

- Zakochała się? - Kiwnął głową. 

- Nie wiem... Ale teraz jest jakoś dużo par...  - odpowiedziałam.

- Camila i Broduey.

- Naty i Maxi.

- Marco i Fran.

- Federico i Ludmiła.

- Leon i Violetta - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - Co my robimy? - zapytał w końcu.

- Nie wiem, możemy już lepiej chodźmy - stwierdziłam i się zaśmiałam. 

Poszliśmy do mojego domu. Leon miał mnie teoretycznie tylko oprowadzić, ale zaprosiłam go do środka.

- O, to wy - wyśpiewała Olga, kiedy nas zauważyła.

- Miło mi panią widzieć - powiedział Leon, a ona się zaśmiała.

- Jaki przemiły chłopak.

- Olga - zaczęłam.

- Widziałam was w programie - powiedziała nagle. - Ciągle odświeżam stronę You-Mix'u i... - Rammalo, który wszedł do kuchni przerwał jej.

- OLGA!

- Przestrzeń osobista! - krzyknęła, aj w tym samym momencie wyciągnęłam Leon'a z kuchni.

- Przepraszam - szepnęłam, a on się śmiał.

- Nie masz za co - powiedział. - Dzień dobry, panie Castillo! - krzyknął do mojego taty, dzięki czemu go zauważyłam.

- Tato...

- Violetta... Nie teraz... Tak, program.... Świetnie. - Uniósł kciuk do góry. - Muszę...

- Ale...

- Rammalo! - krzyknął.

- Tak, proszę pana? - zapytał Rammalo, wychodząc z kuchni, a za nim Olga.

- Przestrzeń osobista - powtarzała.

- Musimy jechać - powiedział tata.

- Gdzie? Spotkanie jest jutro...

- Ale... Musimy ten... - zaczął coś mówić.

- Tato! - krzyknęłam.

- Potem, córeczko. Masz, pośpiewaj sobie - powiedział, wręczając mi nuty do swojej piosenki i wyciągnął z domu Rammalo.

- Czy... - zaczął się pytać Leon.

- Mnie unika? Najwyraźniej tak - powiedziałam cicho, spuszczając głowę

- Dobrze, to ja wracam do pracy - powiedziała Olgai wróciła do kuchni.

- Hej, w porządku? - zapytał po chwili Leon, unosząc mój podbródek.

- Niby tak, ale sama nie wiem... Angie wyjechała, niby na kilka dni, ale tęsknię za nią, a tata nie wiem czemu mnie unika. Tak jest ciągle od kiedy ją pocałował....

- Będzie dobrze - szepnął i mnie przytulił.

- Chodź na górę - rzuciłam i zaczęłam wbiegać po schodach, a potem zaprowadziłam go do pokoju.

Usiadłam przy biurku, na którym leżał keybord.

- Napisał piosenkę - wytłumaczyłam i pokazałam mu nuty, a po chwili zaczęłam śpiewać:

Es seguro que me oíste hablar

de lo que se puede hacer,

de la magia que tiene cantar

y de ser quien quieres ser

Ya no importa qué pueda pasar,

sino lo que tú has de hacer,

el color que uses al pintar,

lo que pienses y el pincel

Sé que existen duendes y hadas

y que intentar es mejor que nada

No te detengas, no guardes nada

Vuela más alto y verás

 (...)

- Ona jest naprawdę piękna - stwierdził Leon.

- Wiem - szepnęłam. - Wiem! - krzyknęłam. - Muszę mu ją zaśpiewać jak będzie w domu.

- I wtedy porozmawiać z nim - dodał Leon, a ja się uśmiechnęłam. 

Kiedy tak rozmawiałam z Leon'em, musiał po chwili wyjść na tor, skoro może już jeździć. Cieszę się, że jest szczęśliwy. Przez resztę dnia ćwiczyłam piosenkę, aż w końcu poszłam spać. Ani tata, ani Federico nie wrócili do domu.

Dzisiaj wyniki, uświadomiłam sobie od razu po przebudzeniu. Szybko wstałam, ubrałam się, wyszłam z domu. Federico nie dawał żadnego znaku życia, ale dowiedziałam się od Olgi, że wrócił na noc. To samo tata. Oboje w takim razie spali i ukrywali się przed Violettą. Razem z Leon'em poszłam do Studio'a. Dobrze, że on mnie chociaż nie unika.

Czekaliśmy w sali na wyniki. Zobaczyłam jak Federico patrzył na Ludmiłę, wchodząc do sali i stanął gdzieś w tyle. Z dala ode mnie i od niej...

- Violu... Denerwujesz się? - zapytała Fran, a ja przytaknęłam. Chociaż ten program już mnie denerwuje. I Marotti.

- Witajcie przyjaciele You-Mix'u. Mam na imię Luca, a teraz ogłoszę finalistów programu! - krzyknął do kamery brat mojej przyjaciółki. Czekaliśmy raptem kilka sekund, ale dla mnie to było jak kilka godzin.

- Gratulacje - powiedział do nas Antonio.

Czemu się tak denerwuję? Wielka szansa, odpowiedziałam sobie. Luca wyjmował w tym momencie kartkę z koperty. - Najwięcej głosów ma... Leon! - krzyknął.Nawet jak nie przejdę to będę się cieszyła jego szczęściem. - Na drugim miejscu jest... Violetta! - krzyknął i poczułam w sobie takie miłe uczucie, radość, szczęście. - A oto nasi finaliści! - Usłyszałam gromkie brawa i okrzyki moich przyjaciół. - Już jutro finał, pamiętajcie, aby na bieżąco odwiedzać stronę i przeglądać wywiady naszych uczestników!

- Wiedziałam, że wy będziecie w finale - szepnęła mi do ucha Fran, mocno ściskając, a po chwili dołączyła do nas Naty i Cami. Zauważyłam jak Ludmiła się do mnie uśmiecha, ale nie mogłam wyczytać czy to był szczery uśmiech. Może się zmieniła, przeszło mi przez głowę. Chciałam przytulić Leon'a, ale przybijał piątkę z Maxi'm i Broduey'em, jednocześnie mówić coś do rozemocjonowanego Andreas'a.

Kiedy się uwolniłam z uścisków, zaczęłam szukać wzrokiem Federico'a, ale jego, ani Ludmiły już nie było.

- Gratulacje. Wiedziałem, że przejdziesz dalej - usłyszałam znajomy głos.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz