On mnie czasami strasznie denerwuje! Co on wymyślił? Zawsze był dobrym przyjacielem i wiem, że mogę mu ufać, ale boję się kogo zaprosił... Pobiegłam za nim do kuchni.
- Federico! - krzyknęłam i zobaczyłam jak tłucze talerze. Olga złapała się za głowę i wyglądała jakby miała wybuchnąć zaraz płaczem.
- Ale... One... Jak... Ty... - Załkała zwracając się do Federico'a.
- Olgo, przepraszam. ja je odkupię, naprawdę - zaczął szybko mówić.
- Ja nie będę tu sprzątała! O, nie! - krzyknęła.
- Olgo, spokojnie. Idź do salonu, a ja z Federico'iem dokończymy obiad. - Próbowałam ją jakoś uspokoić.
- Ale wszystkie talerze stłuczone! - krzyknęła.
- Przepraszam! - wrzasnął Federico i zaczął zbierać potłuczone talerze. - Auć! Krew!
- Pokaż - powiedziałam spokojnym głosem i podeszłam do niego. Skaleczył się.
- Idźcie wy już lepiej stąd! Ja coś wymyślę! - krzyknęła Olga i wyrzuciła nas z kuchni.
Zaprowadziłam Federico'a do łazienki i pomogłam mu obmyć ranę. Nie była poważna, ale Federico chyba bardzo nie lubi widoku krwi.
- Jakim cudem zbiłeś wszystkie talerze na raz? - zapytałam w końcu, powstrzymując śmiech.
- Przestraszyłaś mnie!
- Nie wiedziałam, że jesteś taki strachliwy...
- Bo nie jestem!
- Dobrze, dobrze. Może mi powiesz kogo zaprosiłeś?
- Nie, chociaż mam nadzieję, że ta osoba przyjdzie.
- Kogo zaprosiłeś? - zapytałam i nagle usłyszałam, dzwonek do drzwi.
- Wszystko według planu - szepnął Federico.
- A czy według planu było też rozbicie talerzy? - Chyba się zdziwił, ze usłyszałam co do siebie powiedział.
- Nie, ale idź lepiej otwórz drzwi.
- Ja? - Znowu usłyszałam dzwonek do drzwi.
- No chwileczkę! - krzyknęła Olga - Violetto, mogłabyś pomóc cioci Oldze i otworzyć drzwi? Muszę pilnować obiadu i jeszcze sprzątać po tym niezdarnym chłopcu!
- Ja?! Niezdarny?! No, chyba nie! - zaczął krzyczeć Federico, a ja się z niego śmiałam. - Otwórz drzwi. Nie każ gościom czekać.
- Gościom czy gościowi?
- Nie wiem.
- Nienawidzę cię - szepnęłam cię.
- Też cię kocham. - Wzdrygnęłam się. - Spokojnie, jak siostrę. - Zaśmiał się.
- Nie, ja... L... - zaczęłam mówić, bo przypomniało mi się jak zostawiłam Leon'a, w parku.
- Okey, okey, idź otwórz, bo jeszcze sobie pójdzie lub pójdą - powiedział i mi pomachał. Niechętnie poszłam zrobić to co mi kazał.
Kiedy otworzyłam drzwi, zdziwiłam się. Co on tu robi? Jego się najmniej spodziewałam. A właściwie w ogóle.
- Niespodzianka! - krzyknął, mając na głowie urodzinową czapeczkę i czerwony nos klauna.
- Co ty tu robisz? - zapytałam. - Jeszcze niecałą godzinę temu tu byłeś.
CZYTASZ
Podemos pintar, colores al alma
FanfictionOpowiadania oparte na podstawie: serial Violetta Typ: Fan Fiction (sequel od sez.1, odc.35) Narracja: Pierwszoosobowa (oczami Violetty/Leon'a) Główny wątek: Leonetta Autorka: Teddy Nutella Verdas [Opowiadanie z czasów, kiedy uczyłam się pisać. W lin...