Rozdział XVI: Tak jak dawniej, a jednak inaczej...

549 22 0
                                    

Obudziłam się nad ranem. Byłam wypoczęta i szczęśliwa, że te wszystkie przykre zdarzenia dobiegły końca. Najpierw pożar, potem moje mdlenia, a następnie porwanie. Wzięłam telefon do ręki. Była 8:46. Miałam ponad 10 połączeń nieodebranych od Leona, Fran, Cami i Maxi'ego. Leon.....tak dawno go nie widziałam. Chociaż...Ile czasu minęło od pożaru ? Odkąd go ostatni raz widziałam ? Spojrzałam na kalendarz...ponad dwa tygodnie !

Około godziny 13, kiedy siedziałam na górze w pokoju i pisałam w pamiętniku, zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Violetta ! Ktoś do Ciebie !

Zeszłam na dół. W drzwiach stał Leon, Napo, Maxi, Braco, Andreas, Cami, Fran i Naty.

- Tak za Tobą tęskniliśmy ! - cała ósemka się na mnie rzuciła z uściskami

- Ja za Wami też !

- Tato, poprosisz Olgę, żeby przyniosła trochę ciasta ? - zapytałam się

- Olga ma wolne, ja to zrobię.

Tata się bardzo zmienił...To dobrze. Są plusy tych niemiłych wydarzeń.

 - Viollu, za tydzień mamy przedstawienie. Mamy nadzieję, że będziesz już mogła występować. - powiedziała Fran

- To świetnie !

- Dużo Cię ominęło. Nie zgadniesz, Maxi i ...- zaczęła mówić Cami

- Camila, pozwól, że ja to powiem. - powiedział Maxi - Spotykam się z Naty.

- To gratuluję !

- Mam ciasteczka, ciasto cytrynowe i sok. - powiedział tata, który przed chwilą wszedł do salonu z dużą tacą wypieków

- Tato...skoro nie ma Olgi to skąd...

- Angelika upiekła.

- Babcia wciąż jest w Buenos Aires !?

- Tak, ale nad ranem musiała wyjść z Angie i nie chciała Cię budzić. No, nic. Nie będę przeszkadzał. Muszę przyznać  że mam dużo pracy.

- Dzięki, tato ! - krzyknęłam

Kiedy wszyscy rzucili się na ciasto Angeliki, Leon podszedł do mnie i mocno przytulił.

- Tak bardzo się o Ciebie bałem, kiedy Cię porwali. Nie mogłem sobie wybaczyć, że Cię zostawiłem.

Pocałowałam go. Nie zauważyłam, że wszyscy się na nas patrzyli.

- Jak chcesz Viollu to możemy już iść. - powiedziała uśmiechnięta Fran

- Nie, nie pozwolę, abyście teraz wychodzili ! Jestem przekonana, że w ciągu tych dwóch tygodni wydarzyło się więcej rzeczy.

I tak przez dwie godziny opowiadali mi co się działo w Studio. Zauważyłam, że głównie odwiedzali mnie w szpitalu lub martwili się moim porwaniem. Jak to dobrze mieć takich przyjaciół. Potem każdy musiał już iść do domu na obiad, albo pomóc Luce w Resto. Podobno miał problem finansowy i zastępując kelnerów powoli go naprawiał.

- Pomogę Wam. - powiedziałam

- Nie, Viollu. Musisz odpocząć. Niedługo przedstawienie. - powiedziała Fran

- Fran ma rację. - powiedziała Cami i Maxi jednocześnie

Wszyscy, oprócz Leona, wyszli.

- Chcesz iść dzisiaj do kina ? - zapytał się

- Nie masz treningu ?

- Jakiego ?

- Motocross.

- Aaaaa.....Nie....Zrezygnowałem.

- Co ? Czemu ?

- To jest niebezpieczne. Miałaś rację...Tym bardziej, obiecałem Ci, że nie zrobię sobie krzywdy, a skręciłem kostkę...

- Leon ! - krzyknęłam

Stanęło na moim, ale nie byłam z tego powodu szczęśliwa.

- Nie możesz rezygnować ! Przecież wiem ile powrót dla Ciebie znaczył !

- No tak, ale....

- Leon....

- Ale...

- Leon...- powtórzyłam

- Ja nie mogę...

- Bo ?

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz