- Leon, nie panikuj - powiedziałam, a on spojrzał na mnie groźnie. - No, co?
Nagle mój telefon zaczął dzwonić, a Leon nawet nie patrząc kto to, odebrał.
- Halo?! - krzyknął do słuchawki. - Tak, jest koło mnie.
- Kto to? - zapytałam się, ale nie odpowiedział.
- Nie chce z tobą rozmawiać! Nie dzwoń do niej! - krzyknął i się rozłączył.
- Kto dzwonił?
- Eeee... Twój tata.
- Serio? Bo jak tak to po tobie.
- Nie.
- Kto? Z kim mam nie... Aaaa... Leon, może coś chciał ważnego.
- Nie obchodzi mnie jakie to życiowe problemy ma Diego.
- Leon, nie bądź nie miły.
- Dobra, przepraszam. Chodźmy może do domu Lary zobaczyć czy jest - powiedział, a mi do głowy wpadł pomysł.
- Pewnie jest na torze.
- Ale ona już nie pracuje do tej godziny, Violuś.
- Tyle, że Lara trenuje na wyścig...
- Powiedziała mi, że tak świetnie jeździ i nie musi ćwiczyć. Wiedziałem!
- Leon, to twoja wina. Podobno... - zaczęłam mówić, ale potem pomyślałam, ze to chyba zły pomysł.
- Podobno, co? - zapytał dziwnym tonem.
- Nieważne.
- Violuś... Nie powiesz mi? - Uśmiechnął się i przybliżył się do mnie.
- Nie. - Teraz stał tak blisko mnie, że bliżej się już nie dało. Pogładził mnie po włosach.
- Moja Viola mi nie powie? - Spojrzał na mnie swoimi oczami.
- Nie, twoja Viola ci nie powie, bo jest sprytniejsza. - Zaśmiałam się.
- To nie fair! Ja ci o wszystkim mówię!
- No okey, Lara twierdzi, że z tobą nie da się ćwiczyć, bo opracowujesz przeciwko niej strategię i rozpraszasz ją narzekając, że coś nie tak z motorem. - Leon wyglądał jakby nad czymś myślał.
- Chodźmy na tor - powiedział, lekko się odsunął i złapał mnie za rękę.
Kiedy byliśmy na miejscu, szukaliśmy Lary.
- Poczekaj tu, zapytam się kogoś czy jej nikt nie widział - rzucił Leon i gdzieś podszedł.
Rozglądałam się po torze, aż zobaczyłam znajomą osobę, która stała przy barierce i machała do kogoś. To nie on, pomyślałam. Chociaż...
- Feder? - zapytałam, podchodząc do chłopaka. Wyglądał na zaskoczonego, że mnie tu widzi.
- Violetta?
- Co ty tu robisz?
- Ja po prostu przyszedłem do Leon'a, a Lara powiedziała, że go nie ma i... - przerwałam mu.
- Lara tu jest?
- Tak, na torze.
- Wiedziałam! Przepraszam Feder. Idę znaleźć Leon'a! - krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę, którą poszedł.
Stał sobie przy namiocie. Tyłem do mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam go.
- Violuś! - krzyknął i odwrócił głowę.
- Lara jest na torze.
- Skąd wiesz?
- Feder mi powiedział. - Leon zmarszczył brwi.
- A co on tu właściwie robi?
- A skąd ja mam wiedzieć? Tak w ogóle, odprowadziłbyś mnie do domu? Tata może się martwić. Dziwne, ze jeszcze nie dzwonił.
- Zaraz, muszę porozmawiać z Larą.
- Okey. To chodźmy do Feder'a. - Pociągnęłam go w stronę barierki, przy której ostatni raz go widziałam. Nie było go.
- Pewnie już poszedł.
- Leon, czy ty mnie szpiegujesz? - warknęła Lara, podchodząc do nas w stroju zawodnika, trzymając kask.
- Ja? Nie. Może nam powiesz co tu robił Federico?
- Przyszedł, bo myślał, że tu jesteś.
- Jaaaasne - powiedział.
- O, widzę, że twój mózg wrócił na miejsce i pogodziliście się.
- Tak - odpowiedzieliśmy razem.
- Dla twojej informacji mój mózg nigdzie się nie ruszał - warknął. Lara i Leon chyba bardzo lubią sobie dokuczać. - Tak w ogóle Lara nie rób nic głupiego.
- Co masz na myśli?
- Viola mi powiedziała.
- Dzięki, Leon za wydanie mnie! - krzyknęłam na niego, a Lara się zaśmiała.
- Chodzi o Stephie? - zapytała.
- Tak.
- W porządku, jak na razie nie będzie się zbliżała do toru, nic jej nie zrobię. - Leon na nią surowo spojrzał.
- Niech ci będzie. Okey, to my idziemy... - rzucił i wziął mnie za rękę.
- Cześć! - krzyknęła do nas, kiedy odchodziliśmy.
W drodze do domu, rozmawialiśmy o wyścigu, reality i występie. Leon stwierdził, że jak będziemy oboje w finale to on zrezygnuje. Ale ja mu na to nigdy nie pozwolę. Z resztą nie wiadomo czy w ogóle zajdziemy tak daleko... Jest przecież tyle kandydatów.
Kiedy byłam już w domu, okazało się, że Fran i Feder'a nie ma. Ja z nimi nie wytrzymam.
O, dziwo tata się nie pytał czemu wyszłam z domu. O ile w ogóle zauważył... Kiedyś był za opiekuńczy, a teraz wręcz przeciwnie! Ostatnio czymś się denerwuje chyba. Coś go gryzie...
Wieczorem ktoś zadzwonił do drzwi.
- Violetto! Ktoś do ciebie! - krzyknęła Olga, a ja szybko zeszłam na dół. Strzelam, że to nie Feder, ani Fran, bo inaczej Olga by mnie o tym nie informowała.
![](https://img.wattpad.com/cover/34938000-288-k343296.jpg)
CZYTASZ
Podemos pintar, colores al alma
Fiksi PenggemarOpowiadania oparte na podstawie: serial Violetta Typ: Fan Fiction (sequel od sez.1, odc.35) Narracja: Pierwszoosobowa (oczami Violetty/Leon'a) Główny wątek: Leonetta Autorka: Teddy Nutella Verdas [Opowiadanie z czasów, kiedy uczyłam się pisać. W lin...