Rozdział LIII: Żart

276 13 0
                                    

Niedługo razem z Francescą poszłyśmy do parku w umówione miejsce. Była już Ludmiła, Lara i Camila. Zauważyłam, że już się ze sobą zapoznały.

- Co tak długo?! - krzyknęła na nasz widok.

- Jakoś tak wyszło. Śmiałyśmy się ze zdjęcia chłopaków. - Fran pokazała im telefon, a one zareagowały tak jak my wcześniej.

- Nie ma jeszcze Naty - powiedziałam.

- Natalia nie może przyjść. Jej siostra Lena przyjechała - poinformowała nas Ludmiła.

Dopiero teraz zilustrowałam jak wszystkie się ubrałyśmy. Camila miała ładną sukienkę we wzory i czarne buty, Ludmiła srebrną spódnicę do różowej bluzki, Francesca bordową sukienkę w sowy, a Lara założyła czerwone spodenki do kolan i szaro-granatową bluzkę z kieszonką, a na głowie miała kokardę. Ja miałam na sobie białą bluzkę do niebieskiej spódnicy i jasnych butów.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk wiadomości:

Hej, Violuś! Słyszałem, że ściągnęłyście od nas pomysł wypadu w gronie znajomych. I tak nie bawicie się lepiej od nas! 

Twój wspaniały chłopak - Leon.

W tym samym czasie Francesca zaczęła pokazywać zdjęcia, które dostała od Marco:

- O co im chodzi? - zapytałam.

- Nie wiem, ale oni chyba głupieją - stwierdziła Francesca. - Chyba chcą żebyśmy były zazdrosne o ich "wypad". Na dodatek oni chyba ciągle się przebierają... Jakby to była ich rozrywka: pozowanie do zdjęć.

- Mam pomysł! - krzyknęła Ludmiła. - Też zacznijmy im wysyłać zdjęcia! 

Po krótkich namysłach postanowiłyśmy też zrobić mnóstwo zdjęć i przynajmniej część z nich wysłać chłopakom. 

Pierwsze zdjęcie ja robiłam. Wysłała je Francesca Marco'owi:

Potem doszła do nas Naty ze swoja siostrą Leną. Była od nas tylko o rok młodsza. Okazało się, że śpiewa w zespole! Ale to później... Zrobiły nam zdjęcie, które ja wysłałam Leon'owi.

Ku naszemu zdziwieniu nikt nie odpisał.

- Idziemy na sok? - zaproponowała Camila, a my lekko kiwnęłyśmy głowami.

Ruszyłyśmy w stronę pobliskiej kawiarni, idąc ścieżką w parku. Ludmiła i Francesca zaczęły o czymś zaciekle rozmawiać z Leną, natomiast Naty i Cami tylko się przysłuchiwały.

- Dzięki za zaproszenie - powiedziała do mnie Lara. 

- Właściwie nic nie robiłyśmy...

- Ale i tak jest fajnie. - Uśmiechnęła się do mnie.

Kiedy tak szłyśmy, nagle ktoś mi zakrył usta dłonią i odciągnął od dziewczyn. Chyba żadna nie zauważyła, szłam sobie z tyłu. Nie zdążyłam wydać żadnego dźwięku... tajemnicza osoba przytuliła się do mnie, wciąż trzymając swoją rękę na mojej buzi. Przestraszyłam się, chciałam się jakoś wyrwać, ale szybko rozpoznałam znajomy zapach. Leon.

- Co ty robisz? Szybko do samochodu - usłyszałam głos Federico'a. Dzięki, zdrajco! Osobo, która mieszkasz pod moim dachem, pomyślałam.

- Jak ona się wyrywa! - zawył ktoś. - Pomóżcie!

Kto się wyrywa? 

- Ciszej! Bo usłyszą. 

- I tak są już daleko. 

Wbrew pozorom Leon nie jest dobrym porywaczem. Teraz mnie trzymał bardzo delikatnie. Gdyby nie to, że go rozpoznałam, mogłabym się mu wyrwać. Właściwie czemu nie? Zepsuć ich zabawę? Chętnie!

Zaczęłam się szamotać na wszystkie strony. Przytrzymał mnie mocniej. To na nic. Leon jest silny... 

- Aua! - zawył Marco. Ciekawe kogo jeszcze porwali... 

Usłyszałam jak otwierają drzwi do samochodu. 

Ręka Leon'a strasznie pachniała słodyczami. Mógłby mi już nie zasłaniać nią buzi. Właśnie! Zaczęłam lizać jego rękę 

- To nic nie da - szepnął mi do ucha, a potem delikatnie mnie wprowadził do samochodu. Był duży. Podobny do tego, którym jechaliśmy do kina.

- Przestań! Błagam! - krzyknął Diego. - Moja ręka!

Siedziałam koło Leon'a, wreszcie zdjął mi rękę z twarzy i mogłam swobodnie siedzieć. Uśmiechnął się i patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. 

- Fajna zabawa? - zapytałam.

- Tak.

- Leon, idioto! Myślałam, że ktoś mnie na serio porywa! - usłyszałam dziewczęcy głos za mną. To była Lara.

- Dzięki za ugryzienie mnie w rękę i skopanie mojego ciała - powiedział do niej Diego, który obok niej siedział. 

- Nie ma za co. - Uśmiechnęła się złośliwie. - Tak w ogóle jestem Lara. - Podała mu rękę, a on ją uścisnął.

- Diego. Z przodu siedzi Marco, ten którego zaczęłaś ciągnąć za włosy i kopać w brzuch, a obok niego Federico, ten którego tylko w twarz uderzyłaś. - Lara zaczęła się śmiać.

- Ostrzegałem - powiedział Leon. - tak w ogóle mieliśmy tylko jedną dziewczynę porwać.

- Tak, ale Lara zauważyła, że porywasz Violettę - oznajmił Diego.

- Dzięki, że mnie oszczędziłaś - szepnął mi do ucha Leon. - Tak właściwie czemu na początku przestałaś się wyrywać, a potem znowu zaczęłaś?

- Najpierw poznałam twój zapach, a potem stwierdziłam, że warto wam zepsuć zabawę. Mogę wiedzieć po co to porwanie?

- Mamy pewien pomysł...

- Niech zgadnę, nie powiecie nam co to za plan? - odezwała się Lara.

- Dokładnie - odpowiedział.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz