Rozdział XLVIII: Cukiernia u Martin'a

358 17 0
                                    

Kiedy Leon i Lara wrócili mogliśmy wreszcie już iść.

- To może do Resto? - zapytałam.

- Nigdy tam nie byłam, ale tutaj niedaleko jest świetna cukiernia. Mają pyszne kremówki - powiedziała Lara.

- Zaraz... Czy ty mówisz o cukierni "U Martin'a"? - zapytał Leon z nadzieją w głosie. Czy ja o czymś nie wiem?

- Tak, właśnie o tej. - odpowiedziała, a on zaczął skakać ze szczęścia.

- Myślałem, że ją zlikwidowali! Tyle czasu! Czemu nie powiedziałaś mi o niej wcześniej?

- Nie wiem. Po prostu zapomniałam, myślałam, że wiesz.

- Chodźmy, proszę!!! - Zaczął patrzeć na mnie swoimi wielkimi oczami.

- Dobrze. - Zaśmiałam się i ruszyliśmy w drogę. - Leon, nie wiedziałam, że byłeś częstym gościem cukierni.

- Tak, razem z Larą chodziliśmy tam jako dzieci.

- Co?! - zdziwiłam się.

- Nie mówiłem ci?!

- Czego?

- Tata Lary to znajomy mojego taty. Często się z nią bawiłem na torze. Wiesz, moi rodzice odkąd jestem mały nie mają czasu. Pilnował nas mój dziadek dopóki ten... żył. Codziennie chodziliśmy do cukierni na kremówki albo eklerki.

- Pamiętam jak pan Martin dał nam na nie w końcu zniżkę - dodała Lara, a my zaczęliśmy się śmiać.

Dziwne, że Leon nic mi do tej pory nie powiedział, że Lara jest jego przyjaciółką z dzieciństwa.

Na miejscu nie mogłam się zdecydować jakie ciasto wziąć. Postanowiłam wybrać tą "słynną kremówkę". Rzeczywiście to było chyba najlepsze ciasto jakie jadłam. Nie dorównywało tym co robi Olga i Angelika, a one pieką bardzo dobrze, nawet świetnie. Leon "pochłonął" swoje ciasto chyba w ciągu minuty albo nawet w kilka sekund.

- Lara, będziesz kończyła swoje? - zapytał. - Widzę, że ci nie smakuje. - Ona się na niego spojrzała jak na głupka.

- Nie zaczynaj znowu. Czasy dzielenia się z tobą ciastem skończyły się dawno temu. Ja po prostu delektuję się każdym kęsem, a nie zjadam wszystko na raz jak ty. - Pokazała mu język, a Leon odwrócił się w moją stronę.

- Violuś, kochanie. Nie odmówisz mi reszty kawałka tego ciasta?

- Leoś, kochanie. Odmówię. - Zaczęłam się z Larą śmiać z Leon'a. - Czemu nie kupisz sobie drugiego kawałka?

- Bo do lady jest daleko...

- Leon, tobie wciąż od nadmiaru słodyczy śnią się koszmary? - zapytała Lara z głupim uśmieszkiem.

- Cicho... - syknął.- Lara kłamie - powiedział do mnie.

- To dlatego wtedy miałeś koszmar! Najadłeś się za dużo ciastek przed snem! - krzyknęłam, a Leon wyglądał jakby miał się spalić ze wstydu.

- Dziękuję - powiedział do Lary.

- Oj, nie obrażaj się.

- Jak dacie trochę ciasta to nie będę robił scen.

- Jakich scen? - zapytałam razem z Larą przerażone. Po Leon'ie można się wszystkiego spodziewać.

On tylko złowieszczo się uśmiechnął.

- Ej, ten co nas obsłużył to nie był syn pana Martin'a? - Zmieniła temat Lara, a Leon natychmiast spojrzał na niego.

- To on! Pójdę się przywitać! - Szybko wstał i szczęśliwy podbiegł do lady.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz