Rozdział LXXXVI: Truskawki powodują kłopoty

238 12 0
                                    

Co się stało z Leon'em? Czemu nie wyszedł na scenę? Pablo gdzieś pobiegł, a Antonio zaczął gdzieś dzwonić. Wyłączyli muzykę.

- Co się dzieje? - powtarzałam.

- Violu... - zaczęła Cami.

- Trzeba iść to sprawdzić - powiedziała Fran.

- Violetta! Musisz wyjść na scenę - poinformował mnie Pablo.

- Co z Leon'em?

- Zaraz go zawiozą do szpitala...

- CO?! Co się stało?! Myślicie, że teraz jakby nigdy nic będę sobie śpiewała?! - zaczęłam krzyczeć. - I co? Może mam wygrać walkowerem?!

- Nie - odpowiedział Marotti. - Zastąpi go Federico.

- Co?! - zdziwił się mój przyjaciel. - Nie zgadzam się.

- Byłeś trzeci.

- Nie zgadzam się!

- Ja też nie śpiewam - powiedziałam stanowczo.

- Ja mogę zaśpiewać - wyśpiewała Ludmiła, a Federico na nią złowrogo spojrzał.

- Już zadzwoniłem do rodziców Leon'a. Przyjadą jak najszybciej do szpitala. Już karetka po niego przyjechała - poformował Antonio, a ja wybiegłam z budynku, nie słuchając ich krzyków.

Zobaczyłam jak do karetki prowadzi Leon'a Beto, Jackie i jakiś pielęgniarz.

- Co się dzieje? - zapytałam nauczyciela muzyki, a Leon smutno na mnie spojrzał i zobaczyłam jak się dusi. - Truskawki - szepnęłam, a Beto kiwnął głową. Weszli do karetki, a przy mnie nagle pojawili się moi przyjaciele.

- Violu, podobno Leon... - zaczął Federico.

- Zaczął się dusić. On ma alergię na truskawki - powiedziałam cicho.

- Ale przecież... Leon chyba o tym wie, czemu miałby pić coś z truskawkami - stwierdził Maxi.

- Nie wiem - szepnęłam.

- Violetto, będzie dobrze - pocieszył mnie Antonio i wszedł do karetki, z której wyszedł Beto i Jackie. Po chwili pojechali, a ja patrzyłam jak Leon odjeżdża.

- To jest dziwne - powiedziała cicho Naty.

- Jaa... - zaczęłam mówić, ale nagle obraz mi się zamazał pod natłokiem łez, kiedy mi się przypomniał duszący Leon. Już kiedyś była taka sytuacja, ale nie aż tak..

- Ludzie! Wiem co robić. To tak... Ja zawiozę Violettę do szpitala. - Spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową. - A wy no nie wiem... Poszukajcie czegoś. Dowiedzcie się. może Leon pił coś truskawkowego, ale chyba by o tym wiedział...

Nagle do Fran zadzwonił telefon. Rozmawiała chwilę rozłączyła.

- Luca mówi, że Marotti jest zły, jest zamieszanie i chyba Ludmiła będzie śpiewała. - Federico spuścił głowę.

- Idziemy - powiedział cicho i podszedł do mnie.

- Violetto! - usłyszałam krzyk i zobaczyłam Diego'a. Wszyscy na niego spojrzeli. A jak to on? Nie... - Leon, zostawił telefon. - Podał mi komórkę, uśmiechając się lekko.

- Dzięki - szepnęłam cicho i po chwili odeszłam.

Pojechałam z Federico'iem taksówką do szpitala. Po drodze zadzwoniłam do taty, bo miałam już od niego z 10 nieodebranych połączeń. Na miejscu chodziłam w kółko po całym korytarzu. Antonio i Federico mówili mi coś, że będzie dobrze i tak dalej. Nic nie będzie dobrze. Ktoś to zrobił specjalnie, ja to wiem.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz