Rozdział LXXIX: Nie poddawaj się, jeżeli coś ci stoi na drodze

272 11 0
                                    

- Violetto... - zaczął mówić i podszedł bliżej.

- Leon, ja... Ciągle się rozstajemy i kłócimy... - Co ja mówię? To, co myślę... Ostatnio ciągle są takie sytuacje. - I to jest coraz częściej...

- Nie! Poczekaj i posłuchaj. Ja wtedy byłem zły, dlatego nic nie powiedziałem... Violu, zależy mi na tobie i cię kocham. Nie powinniśmy się poddawać, jeżeli coś lub ktoś nam stoi na drodze... - Uśmiechnęłam się do niego.

- Leon, ale... To dzisiaj... Bo ja ciągle widziałam jak całujesz Larę i...

- Nie wiem, spróbuję jakoś zapomnieć... - powiedział cicho.

- Na pewno? - zapytałam, a on kiwnął lekko głową. Rzuciłam się mu na szyję, tak mocno go przytulając, że mogłabym go udusić.

- Viola. - Zaśmiał się i nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Lekko się odsunęłam, a on wyjął go z kieszeni, spojrzał na wyświetlacz, odrzucił połączenie i schował go. Z jego twarzy zniknął uśmiech.

- Leon?

- Co?

- Coś się stało? Kto dzwonił?

- Nie... Nikt...

- Leon.

- Violuś... - powiedział. Od dawna tego nie słyszałam. Ale najwyraźniej coś ukrywał...

- Leon, Leoś, Leon'ie Verdas... Mów o co chodzi...

- Nie chcę ci zawracać głowy...

- Ale ja chcę - powiedziałam stanowczo.

- Lara dzwoniła.

- A odrzuciłeś połączenie, bo...? Pokłóciłeś się z nią?

- Tak jakby.

- Leon.

- Ja... W porządku! Ja nie wziąłem udziału w wyścigu.

- Dlaczego? - zapytałam cicho, a on smutno spojrzał.

- Studio, reality, tor. Nie dawałem najwyraźniej rady. Za dużo.. tego. Pablo mi kazał wybrać.

- Zrezygnowałeś z toru? - Kiwnął głową.

- Jesteś pewny swojej decyzji?

- Tak... Chyba... Ja już wybrałem... Kiedyś prawie straciłem Studio, ale mi pomogłaś, ty w nim jesteś, muzyka... Sam nie wiem... Na torze jest niebezpiecznie, to chyba dobry wybór.

- Teraz ci przeszkadza niebezpieczeństwo? - zdziwiłam się.

- Nie.. Po prostu... Tak będzie lepiej.

- Powiedz jej.

- Larze?

- Tak, przyjaźnicie się. Powinieneś jej powiedzieć.

- Wiem... To ja już pójdę... - powiedział, a ja się lekko uśmiechnęłam. Pocałował mnie w policzek i wyszedł. Albo mi się wydaje, albo Leon nie był zadowolony ze swojej decyzji. Mam nadzieję, że nie rzucił toru, przeze mnie... Jakby miał mniej zajęć... No, właśnie! Wystarczy porozmawiać z Antonio'em. Może go zrozumie.

Kiedy zeszłam na dół okazało się, że Federico kazał iść Fran i Cami do domu. Miały zostać na noc, pomyślałam. Trudno... Wróciłam do pokoju i dorwałam się do pamiętnika. Zaczęłam pisać, pisać i pisać. Jednocześnie rysując flamastrami. Zajęło mi to chyba cały wieczór...

Następnego dnia obudził mnie krzyk...

- Violetta! Dzisiaj reality! Wstawaj, bo się spóźnimy! - Otworzyłam oczy, a nade mną pochylał się z wielkim uśmiechem Federico na twarzy. - Uff.. Już myślałem, że będę musiał dzwonić po Leon'a.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz