Rozdział XLIV: Droga do prawdy

356 19 0
                                    

- Okey, więc... - zaczął mówić Diego, ale nagle do mojego pokoju weszła Ludmiła.

- Lu... - Przerwała mi.

- Violu, skoro już Diego postanowił mnie wydać, chociaż ustaliliśmy, że wykona swoją robotę, a potem do widzenia i nikomu nie powie o tym, że to mój pomysł, to pozwól, żebym ja to wyjaśniła.

- Okeeey...

- No, więc... Tak... Byłam na ciebie zła. Dołączyłaś do studia i zmieniłaś moje życie. Stałaś się moim wrogiem. Nie byłam najlepsza. Nie byłam już królową szkoły. Rozstałam się z Leon'em, potem chciałam do niego wrócić, ale zakochał się w tobie - zaczęła wolno mówić.- To już sobie wyjaśniliśmy. Myślałam, że go kocham, ale jednak nie. Po prostu myślałam, że jest taki jak ja. Pochodził bogatej rodziny... - ciągnęła, ale przerwał jej Leon.

- Czemu rozmawiamy o mnie? Wiem, że jestem super i w ogóle...

- Leon, to nie pora na żarty! - skarciłam go. - Ludmiła, kontynuuj.

- Chodziło mi o to, że zanim Violetta się pojawiła, wszyscy nas szanowali, byliśmy najlepsi, a potem reszta, wasi przyjaciele zaczęli się zadawać z naszą paczką... Nie było już podziału. Wymieszaliśmy się, a ja stałam się tą złą. Nikt mnie nie zauważał. Naty była moją prawdziwą przyjaciółką. Niestety ja nią dla niej nie byłam. Wykorzystałam ją jako służącą i źle się z tym czuję. - W drzwiach stanęli moi przyjaciele, ale Ludmiła ich nie zauważyła. - Okey, do rzeczy: To zabrzmi głupio, ale chciałam ci uprzykrzyć życie. Byłaś szczęśliwa. Masz przyjaciół i chłopaka, który cię serio kocha, a nie na pokaz, który był dla mnie. Chyba byłam... - przerwał jej Diego.

- ...zazdrosna - dokończył.

- Taak... Szukałam kogoś kto odegra rolę w twoim życiu. A właściwie w nim namiesza. Zepsuje twój związek z Leon'em... Ponieważ Diego był "aktorem"... - powiedziała robiąc palcami cudzysłów.

- Ej! - krzyknął Diego. - Co jak co, ale jako dziecko występowałam w kilku filmach - Chyba otworzyłam usta ze zdziwienia.

- To nieistotne. Kazałam mu cię poderwać, zniszczyć twój związek, przy okazji pomagając mu w tym, a na dodatek, żeby cię pocałował i, żeby Leon z tobą zerwał. Zatrudnienie Diego'a było błędem, ponieważ się w tobie zakochał, byłaś dla niego taka miła i dostał się do Studia. - Spojrzałam na niego. Spuścił głowę, aby uniknąć mojego spojrzenia. - Dlatego też, w trakcie planu odmówił współpracy. On i Naty dali mi do zrozumienia co zrobiłam i że jestem... wredna. Chciałbym cię Violu przeprosić. Nie liczę na to, ze teraz mi wybaczysz. Chciałam to naprawić i zaprzyjaźnić się z tobą, w dodatku oczerniają Diego'a, ale cóż... nie wyszło. - Westchnęła i zobaczyła na drzwi pokoju. Wszyscy się na nią patrzyli. - To ja może już pójdę...

- Nie! - krzyknęłam.

- Ludmi... Ja ci wybaczam. - powiedziała cicho Naty i podeszła do niej.

- Jesteś pewna?

- Tak, o ile będziemy prawdziwymi przyjaciółkami...

- Och, jasne! Dziękuję! - krzyknęła Ludmiłą i przytuliła Natalię. Obie się uśmiechnęły.

Co tu robić? Spojrzałam na Leon'a. Wzruszył ramionami. Jak zwykle w najtrudniejszych sytuacjach pomaga mi podjąć decyzję. Może warto dać jej szansę...?

- Ludmiła... - zaczęłam. - Jeżeli o mnie chodzi to...Dam ci drugą szansę.

- Naprawdę? - zdziwiła się. - Violu, wiem, że jesteś zawsze taka miła, ale rozumiem, że nie chcesz mnie znać, czy... - przerwałam jej.

- Myślę, że zasługujesz na drugą szansę...

- Dzięki!

Chciałam już powiedzieć, że trzecią szansę. Drugą daliśmy jej w parku, ale wolałam o tym nie wspominać. Nie wiem co mnie podkusiło, ale po prostu podeszłam do niej i przytuliłam ją. To samo powtórzył Leon, chociaż jego uśmiech wyglądał bardziej na wymuszony. Potem chyba każdy w pokoju podchodził do niej i jej wybaczał. Nigdy się nie spodziewałam takiej sytuacji. Była dziwna. Jedyną osobą, która nie podeszła do Ludmiły, był Diego. Tak naprawdę chyba nie byłam już zła na Ludmiłę. Trochę mi było głupio, bo to przeze mnie chciała mnie zniszczyć?

- Wow, nie spodziewałam się, że mi wybaczycie. Dziękuję wam... - powiedziała w końcu Ludmiła. - Co powiecie na imprezę powitalną nowej Ludmi u mnie w piątek? - zapytała z entuzjazmem w głosie.

Wszyscy krzyknęliśmy z radości. Ludzie się nie zmieniają, odezwał się głos w mojej głowie. Nie sądzę, żeby Ludmiła miała złe intencje, teraz, pomyślałam.

Kiedy wszyscy wychodzili z mojego domu, zauważyłam, że Diego rozmawia z Ludmiłą przy kanapie. Podali sobie ręce. Czyżby się pogodzili?

- Diego! - zawołałam go, a on szybko do mnie podszedł.

- Skoro zostałam teoretycznie przyjaciółką Ludmiły, to czemu nie miałabym zostać twoją. - Uśmiechnął się.

- Taa... powiedzmy, że ja też - powiedział Leon, który nagle się koło mnie zjawił.

- Fajnie - wyjąkał Diego w stronę Leon'a. - Ja już muszę iść. Cześć! - krzyknął i skierował się w stronę drzwi.

- Jesteś pewna swojej decyzji? - zapytał mnie.

- Raczej tak.

- Okey, to ja lepiej też już pójdę. Zaraz mam trening motocross...

- Poczekaj, oddam ci bluzę! - krzyknęłam, chociaż stał koło mnie.

- Nie musisz. Wyglądasz w niej ładniej, niż ja. - Zaśmiałam się.

- Mam ją na górze, w pokoju, poczekaj chwilę.

Wbiegłam w podskokach po schodach na górę. Weszłam do pokoju i chwyciłam bluzę Leon'a.

Kiedy się odwróciłam w stronę drzwi stał za mną. Krzyknęłam z przerażenia.

- Co? Wyglądam jak duch? - Zaczął się śmiać.

- Miałeś zaczekać na dole! - krzyknęłam i wcisnęłam mu do ręki bluzę. - Proszę.

- Violuś...

- Tak?

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, Leoś.

Przybliżył się do mnie, pogłaskał mnie po policzku, miał mnie już pocałować, ale przerwała nam osoba, która weszła do mojego pokoju. Tata. Hura. Zaczął coś krzyczeć, a Leon zrobił skwaszoną minę. Śmiesznie wyglądał. Miałam ochotę zacząć się śmiać.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz