Rozdział LXXXI: Tajemnica Diego'a

251 11 0
                                    

Ale dlaczego Diego miałby mnie okłamywać? Bo ciągle to robił... Na sali rozległ się harmider. Marotti chciał ciągle wywiadów, zadawał pytania. Marco chyba mnie nie słyszał, ale w

yszedł z sali, więc poszłam za nim.

Kiedy się rozłączył, zauważył mnie.

- Violetta? - zapytał niewiedząc o co chodzi, wpadając na krzesło i upadając.

- Marco? Wszystko w porządku? - wydusiłam, opanowując śmiech, bo jednak to wyglądało zabawnie.

- Przestraszyłaś mnie - powiedział, podnosząc się z podłogi.

- Nic ci nie jest?

- Nie... Jak ja to zrobiłem? Jak ja wpadłem na krzesło?

- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam, znowu się śmiejąc, ale po chwili się uspokoiłam przypominając sobie po co tu za nim przyszłam. - Marco. Rozmawiałeś z tatą?

- Tak, a co?

- Bo... Diego powiedział mi, że jego ojciec nie żyje i był w szpitalu - zaczęłam mówić, ale mi przerwał.

- To prawda. - Spuścił głowę. - Mamy innych ojców. Tak już wyszło.

- Rozumiem. - Że też na to nie wpadłam...

- Nie wiem czy powinienem ci to mówić, ale Diego mało ci pewnie o sobie mówił. Myślę, że on jest w ogóle zagubiony w sobie....

- Diego?

- Tak. Odkąd tu przyjechał, a jedynym powodem przyjazdu tutaj był stan zdrowotny jego ojca. Chyba wciąż jest zły, że mieszkał ze mną i naszą matką, a nie z nim. Myśli, że bieg wydarzeń byłby

inny...

- Nie wiedziałam... - szepnęłam.

- A skąd mogłaś wiedzieć? Twierdzi, że mu się nie układa w życiu. Wrócił do Buenos Aires i wciąż narzeka. 

Nawet mnie oszukiwał. Mówię o tym planie z Ludmiłą...

- Dlaczego? Dlaczego ci nie powiedział i czemu się zgodził?

- Chciał jej pomóc. Nie wiem.

- Przecież on jej nie znał.

- Kogo? Ludmiły? - zdziwił się Marco, a ja kiwnęłam głową. - No, jak...kto... Przecież... A to wszystko jasne... - zaczął się zastanawiać.

- Co jest jasne?

- Nie wiesz o Ludmile? Morze?

- O kim?

- Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Buenos Aireas.... - zaczął mówić. - Mora to przyrodnia siostra Diego'a. To było tak, ze nasza matka była zaręczona z ich ojcem, a potem wyszła za mojego. Mora to taka moja kuzynka, a Diego'a siostra. Rozumiesz? - Czy to jakiś żart?

- A Ludmiła...?

- No to tak... Jak sobie mieszkaliśmy w Buenos Aireas, bo tu spędziliśmy dzieciństwo, potem ja i Diego wyjechaliśmy z mama i moim ojcem, to Mora i Ludmiła się przyjaźniły. No i Diego też tak niby z zasady. On pomagał Ludmile dla Mory, bo ją opuścił. Przez pierwsze miesiące był zły na mamę, że wyjechaliśmy. Jako małe dziecko.

- Marco, przepraszam, że się pytam, ale czy to żart?

- Nie. A tak brzmi?

- Nie okłamujesz mnie?

- A po co miałbym to robić? Z resztą jestem inny, niż Diego, chociaż on nie jest taki zły, jak myślisz.

- A co z jego siostrą?

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz