- Fran...
- Co się stało, Violu? - Chyba zauważyła, że posmutniałam.
- Obiecaj, że nie będziesz zła.
- Ale... - przerwałam jej.
- Obiecaj!
- Okey... O co chodzi?
- Chodzi o to, że ja o tym wiedziałam...
- O... Marco'u? - Kiwnęłam głową.
- Dlaczego tobie powiedział, a mi nie?!
- Dowiedziałam się przez przypadek, przepraszam...
- Ale jak?
- Na twojej imprezie urodzinowej...
- Kiedy miał przyjść jego brat...
- Tak....
- Ktoś jeszcze o tym wie?
- Tak, ja. - usłyszałam głos za mną.
Odwróciłam się. Leon. Stał za mną. No, tak... Powiedziałam mu.
- Świetnie. Ktoś jeszcze?
- Ja nikomu więcej nie mówiłam. - szepnęłam.- Fran, przepraszam!
- Co... - wyjąkał Leon. - Gdzie twój sweter?
Popatrzyłam na siebie. Aha. Kurtka Diego'a. Nie oddałam mu jej.
- Później. - syknęłam. - Fran? Miałaś nie być zła...
- Przepraszam, ale muszę to przemyśleć. - powiedziała smutnym głosem.
- W porządku. - szepnęłam. - To do jutra w Studio.
Złapałam Leon'a za rękę i pociągnęłam go w stronę schodów.
- Viola, gdzie twój sweter i co ty masz na sobie?! - wybuchnął Leon.
- Był mokry i Diego mi pożyczył swoją kurtkę. Spokojnie, Leoś.
Milczał.
Kiedy zeszliśmy na dół, dostrzegłam w kącie siedzącego Marco. Był blady. Obok niego siedział Diego. Chyba go pocieszał. Podeszłam do nich, wciąż ciągnąc Leon'a za sobą.
- Fran kiedyś nam wybaczy. Na pewno.
- To moja wina, przepraszam...
- Sama się na to zgodziłam... Diego, mógłbyś mi oddać sweter?
- Co? Ach... tak. Marco, chodź do domu... Nie ma sensu tu siedzieć...
Staliśmy przy samochodzie Diego'a:
- Mogę was podwieźć. - powiedział.
- Nie potrzebujemy twojej pomocy. - warknął Leon.
Szturchnęłam go.
- No co?!
- Dzięki Diego, ale do domu mamy blisko.
- Jak chcecie. To twój sweter. Wciąż jest mokry. - podał mi go, a ja zdjęłam jego kurtkę.
- Możesz mi ją jutro oddać.
- Nie...
- Nie będzie ci zimno? Chyba nie zamierzasz wracać w tym swetrze?
- Nie, nie będzie jej zimno! Masz Viola, dam ci swoją bluzę. - warknął Leon i zaczął ją zdejmować.
- Leoś...
- Viola, proszę!
- Okey... - pomógł mi ją założyć, a po chwili wyglądałam strasznie śmiesznie.
Po prostu bluza była za duża. Potem pomachałam Diego'wi oraz Marco i razem z Leon'em zaczęłam iść w stronę domu. Szybko mnie złapał za rękę. Muszę przyznać, że to było całkiem przyjemne, ale nie chcę, aby Leon myślał, że musi konkurować z Diego'iem. On jest dla mnie co najwyżej przyjacielem. A to też nie wiadomo.
- Leoś...
- Tak, Violuś?
- Czemu byłeś dla nich taki niemiły?
- A czemu miałbym być?!
- Bo nie zrobili nic złego.
- Nie, skądże...
- Fran się nie liczy. Też brałam w tym udział.
- Ale... Nieważne.
- Co?
- Nic... - wyjąkał.
- Nie powiesz mi? Ja ci o wszystkim mówiłam! Proszę, Leoś...
- Diego jest w tobie wciąż zakochany. - wydusił.
Zatkało mnie. Właściwie po tym jak u mnie był, nie zastanawiałam się nad tym.
- Ja ci ufam, Violu, tylko, że mam wrażenie, że on robi wszystko, żeby... - Pocałowałam go szybko.
- Leon, pamiętaj zawsze o tym, że bez względu na to czy Diego wciąż coś do mnie czuje czy nie, i tak będę cię kochała, i będziesz dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu.
- Też cię kocham. - Przytulił mnie mocno - I pięknie wyglądasz w mojej bluzie.
- Serio? Mam wrażenie, że jest trochę za duża...
- Nieważne. Ty we wszystkim wyglądasz pięknie. Bo jesteś piękna. I mam szczęście, że cię mam. - Spojrzał mi głęboko w oczy.
Znowu to robi! Czasami mam wrażenie, że w ten sposób próbuje mi czytać w myślach czy coś w tym stylu.
- Też mam szczęście, że mam takiego przystojnego i utalentowanego chłopaka. - Zaśmiał się.
- Wiem, jestem wspaniały. - Szturchnęłam go. - Oj, żartowałem.
- Wiem, jak zawsze. Ale i tak lubię te twoje żarciki. - Uśmiechnęłam się.
Kiedy byliśmy pod moim domem, Angie nagle wybiegła z domu. Prawie na nas wpadła.
- Ojej, przepraszam. Śpieszę się! - krzyknęła.
- Co się stało, Angie? - zapytał Leon.
- Pablo dzwonił. Studio zostało zalane.
CZYTASZ
Podemos pintar, colores al alma
FanficOpowiadania oparte na podstawie: serial Violetta Typ: Fan Fiction (sequel od sez.1, odc.35) Narracja: Pierwszoosobowa (oczami Violetty/Leon'a) Główny wątek: Leonetta Autorka: Teddy Nutella Verdas [Opowiadanie z czasów, kiedy uczyłam się pisać. W lin...