Rozdział XXXIV: Osoba za drzwiami

438 18 0
                                    

Nie, no... Co ja robię ? Odbiło mi ? Boję się osoby, która stoi przy drzwiach. Może to Luca po coś przyszedł, chociaż Francesca powiedziała, że miał iść do kolegi.

Nagle ktoś zapalił światło. Wtedy ujrzałam osobę czającą się za drzwiami. Diego. Co on tu robi ?

- Violetta, OK ? - zapytał Marco

To on musiał zejść i zapalić światło.

- Taaaak.... - wyjąkałam

Podszedł do drzwi.

- Co ty robisz ?! - krzyknęłam

- Otwieram drzwi... - powiedział niepewnie

- Ale po co ? Nie otwieraj mu !

- Dlaczego ?

- Bo...

- Pada deszcz. Nie może tak stać. - podszedł i otworzył drzwi

Diego wszedł do środka.

- Cześć. - powiedział do mnie i podał Marco jakąś torbę

- Czeeść... - wyjąkałam

- Następnym razem pamiętaj o swoich rzeczach. - powiedział Diego i klepnął Marco w ramię

- To wy się znacie ? - zapytałam wreszcie

- Tak przypadkiem jesteśmy braćmi. - odpowiedział Diego

Braćmi ? Ale... Jak ? Co ?

- To jest ta Violetta ? - zapytał Marco

Spojrzałam pytająco.

- Marco ! - syknął

- Jesteście rodzeństwem ?! Nie wierzę Wam. Idź stąd, Diego i skończ te swoje gierki. - warknęłam

- Możemy porozmawiać ? - zapytał - Proszę. To zajmie chwilkę.

- Niech Ci będzie.

- Marco. - chrząknął Diego i głową wskazał na schody

- To ja pójdę po te szklanki co miałaś przynieść.

Kiedy zostaliśmy sami, nie wiedziałam co robić. Może lepiej uciec ? Zawołać Leon'a ?

- Diego... - przerwał mi

- Nie chcę Ci zawracać głowy moją osobą. Chcę tylko żebyś dała szansę Marco. Przepraszam Cię za moje zachowanie. Wiem, że źle zrobiłem. Nie bawię się w jakieś gierki. Po prostu chciałem być przy Tobie, a nie niszczyć Ci życie. Marco naprawdę zakochał się w tej Francesca'e, tak jak ja w Tobie... Ale nieważne. On ciągle o niej mówi i nie chcę, żeby przeze mnie miał kłopoty.

Po jego słowach czułam się głupio i źle.

- Ale Diego... Nie wiem jak inni zareagują na wieść, że jesteście rodzeństwem.

- Możesz im nie mówić.

- Mam ich okłamywać ?

- Proszę. To naprawdę dobry chłopak.

- Diego, ja nie jestem pewna czy...

- Jest inny, niż ja. - powiedział oschle - Muszę już iść. Chcesz to im mów. Tylko szkoda mi Marco. Cześć.

Wyszedł i trzasnął drzwiami. Nie wierzę, że to mówię, ale Diego ma rację...

- Wziąłem szklanki. - powiedział Marco wychodząc z kuchni i poszedł w kierunku schodów

- Poczekaj ! Zapomniałeś o torbie !

- Przepraszam...

- Za co ? - zdziwiłam się

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz