Co ja mam zrobić? Leon może być zły, ale Francesca... Boję się o nią.
- Viola? - Usłyszałam zatroskany głos Leon'a.
- Tak?
- Wszystko w porządku? Znajdziemy Fran.
- Wiem, tylko, że... - Nie dokończyłam zdania.
Leon usiadł koło mnie i mnie przytulił. Jego wzrok powędrował na mój telefon. Na wyświetlaczu było widać numer telefonu i podpis: Diego. Teraz to czekałam już tylko na wyrok. Nie, no... Chyba przesadzam.... Chodzi o Fran... Leon mnie zrozumie. Na pewno. Może sam o tym myślał...
- Zadzwoń do niego.
- Na pewno?
- Tak. Chyba, że chcesz, żebym ja to zrobił.
- Może lepiej jak ja zadzwonię.
Nacisnęłam: Zadzwoń. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci... Czwarty...
- Halo? Violetta? - odezwał się Diego. Odebrał!
- Cześć. Jest u was Francesca?
- Nie. - Do oczu zaczęły napływać mi łzy. - A coś się stało?
- Nikt nie wie gdzie ona jest... Marco się z nią dzisiaj kontaktował?
- Poczekaj, jest na dole, zapytam się go i oddzwonię.
- Okey... - Rozłączyłam się.
- Znajdzie się. - szepnął cicho Leon.
Miałam wrażenie, ze sam już nie wierzy we własne słowa. Czekałam na telefon Diego'a. Po 15 minutach oddzwonił.
- I co? - szybko zapytałam.
- Jest problem. - Serce m szybko zabiło. Co się stało?
- Jaki?
- Marco'a nie ma w domu. Nie wiem kiedy wyszedł. Nie odbiera telefonu.
- Jak to?!
- Myślę, że musiał wyjść razem z Francescą.
- Aha...
- Czy wiesz gdzie mogliby najwyżej pójść?
- Chyba nie, a co?
- Nie wiem. Rodziców nie ma w domu, jadę go szukać.
- CO?! Wiesz jak leje? Jeszcze... - Rozłączył się.
- O czym rozmawialiście? Coś się dowiedziałaś? - zapytał Leon.
- Tak, Marco też nie ma.
- Co?
- Tak... Boje się o nich.
Leon wstał i ruszył ku drzwi.
- Co ty robisz?
- To już nie jest śmieszne. Trzeba ich szukać.
- Poczekaj, idę z tobą!
- Nie, Viola. Zostań w domu.
- Ale...
- Violuś... - Podszedł do mnie i złapał za rękę.
Zaczął mi głęboko patrzeć w oczy. Tym razem mu się to nie uda.
- Leon, to tez moi przyjaciele. Idę z tobą. Czy tego chcesz czy nie.
- Okey...
Zeszliśmy oboje na dół.
- Dowiedzieliście się czegoś?! - zapytała szybko Angie, gdy nas zobaczyła.
- Marco też nie ma, ale nikt się z Francescą nie kontaktował. Idziemy ich szukać.
- Oszaleliście?!
- Angie, to nasi przyjaciele.
- No, dobrze. Poczekajcie. Wezmę samochód od German'a. Nie będziemy szli w taka pogodę. - powiedziała i poszła do gabinetu.
Po 10 minutach Angie wróciła z tatą. Okazało się, że będzie brał udział w naszej "akcji". Wzięliśmy parasole
i wyszliśmy z domu. Od razu gdy je otworzyliśmy zaczęły się wyginać na wszystkie strony.
- Mówiłem, żeby ich nie brać! - zawył Leon.
Tym razem miał rację.
Wsiedliśmy do samochodu, a rozwalone parasole wrzuciliśmy do bagażnika. Jeździliśmy po całej okolicy. Potem wokół Studio i Resto Baru patrząc pod drzewami, dachami itd. Żadnego śladu Marco i Fran.
Co jakiś czas dzwoniliśmy do Luci lub któregoś z naszych przyjaciół.
Na ulicach wiało pustką. Wszyscy siedzieli w domu. Burza już ustępowała i coraz mniej padało. Tata musiał jeździć powoli, bo na jezdni było bardzo ślisko.
- German'ie... UWAŻAJ! - krzyknął Leon
![](https://img.wattpad.com/cover/34938000-288-k343296.jpg)
CZYTASZ
Podemos pintar, colores al alma
FanfictionOpowiadania oparte na podstawie: serial Violetta Typ: Fan Fiction (sequel od sez.1, odc.35) Narracja: Pierwszoosobowa (oczami Violetty/Leon'a) Główny wątek: Leonetta Autorka: Teddy Nutella Verdas [Opowiadanie z czasów, kiedy uczyłam się pisać. W lin...