Rozdział XXXVIII: W domu Leon'a

397 18 0
                                    

Cały dzień szykowałam się na kolację u rodziców Leon'a. O czym ja będę z nimi rozmawiała ? Violetta, spokojnie...

Przed godziną 17, zeszłam na dół. Nie musieliśmy bardzo wcześnie wychodzić, bo Verdasowie mieszkają bardzo blisko. Angie wyglądała fantastycznie ! To samo tata. Pomimo tego, że jak zwykle miał garnitur, tym razem wyglądał jeszcze lepiej. Rammalo był tak miły i nas podwiózł.

Stanęliśmy przed drzwiami. Tata zadzwonił. Od razu otworzyła nam wysoka kobieta z brązowymi włosami, elegancko ubrana.

- Och ! Nareszcie jesteście ! Jestem Veronica, mama Leon'a. - przedstawiła się i wpuściła nas do środka

- Miło mi panią poznać. - powiedziałam

- Wzajemnie. Ty na pewno jesteś Violetta.

- Tak.

- Przepięknie wyglądasz. Już wiem dlaczego Nasz syn tyle o Tobie mówił.

- Mamo... - jęknął Leon, który przed chwilą wszedł do przedpokoju

- Już nic nie mówię. Zapraszam Was do salonu.

Poznaliśmy jeszcze pana Verdas'a i usiedliśmy przy stole.

- Angelas, to ty jesteś... - zaczęła mówić Veronica

- Ciocią Violetty. Siostrą jej mamy.

- Och... Rozumiem. Uwielbiałam słuchać Marii. - wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam imię mojej mamy

- Veronico... Może nie rozmawiajmy o tym... - szepnął Artur, ojciec Leon'a

- Ależ nic się nie stało ! - zapewniał tata

Nagle moją rękę złapał Leon i uśmiechnął się do mnie. Wieczór zapowiadał się być miły.

Po zjedzeniu kolacji usiedliśmy w salonie. Dorośli opowiadali o swojej młodości. Zauważyłam, że tata zaprzyjaźnił się z Artur'em i Veronicą. Cieszę się, bo to znaczy, że współpraca będzie im się układała i nie stanie to na drodze interesów.

W pewnym momencie Leon chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę fortepianu.

Zaczął grać melodię do "Voy Por Ti". Po chwili oboje śpiewaliśmy.

Kiedy skończyliśmy wszyscy zaczęli klaskać.

- Violetto, masz piękny głos ! - krzyknęła Veronica

- Dziękuję...

- Świetnie spędziłem ten czas, ale muszę Was na chwilę przeprosić, muszę z German'em omówić kilka spraw. - powiedział Artur

- To prawda. Nie przeszkadzajcie sobie. - dodał tata

- Leon'ie...

- Tak, tato ?

- Chodź na chwilę z nami.

- Ale po co ? - zdziwił się

- Jesteś już na tyle dorosły, że nie będę już przed Tobą ukrywał spraw firmy.

- Okey... Muszę na chwilę iść, Violuś, ale zaraz przyjdę.

- Rozumiem.

Szkoda, że Leon musiał wyjść. Zostałam sama z mamą Leon'a i Angie.

- Czyli chodzisz z Leon'em do Studio ? - zapytała

- Tak.

- Głupie pytanie. Masz taki głos, że to Twoje miejsce.

- Dziękuję.

- A ty, Angie, czym się zajmujesz ?

- Jestem nauczycielką śpiewu w Studio.

- Naprawdę ? Widzę, że w Waszej rodzinie wszyscy śpiewają.

- Właściwie to tak. Oprócz taty. - zaśmiałam się

- Ja z mężem nigdy nie uczyłam śpiewać Leon'a. To sprawka jego dziadka, był muzykiem. Zaraz... Mam chyba nawet zdjęcie jak jako mały chłopiec gra na gitarze.

Veronica wstała i podeszła do jakiejś półki. Wyciągnęła duży album.

- Czasami lubię sobie tak oglądać jak Nasz synek był małym chłopcem...  - pokazała mi zdjęcie

Od razu go rozpoznałam. Jego oczy, uśmiech (chociaż na tym zdjęciu ledwo się uśmiechał) i do tego gitara.

- To Leon ?! - zdziwiła się Angie

- Taak... Mały muzyk. - szepnęła Veronica

Nagle zabrzęczała komórka Angie.

- Przepraszam. To ważne. Pablo dzwoni. - wyszła z pokoju

Ja wróciłam z mamą Leon'a do oglądania zdjęć. Przy każdym serce mi coraz szybciej biło. 

- A tutaj mały kibic... - pokazała mi zdjęcie:

Miałam ochotę zacząć się śmiać. Kiedyś się tak śmiesznie uśmiechał...

- Już jestem. Zaraz... MAMO ! - krzyknął Leon, który przed chwilą wszedł do pokoju

- Tak, synku ?

- Co ty robisz ?!

- Pokazuję Violetcie jakim byłeś kiedyś małym chłopcem.

Patrzył na mnie przerażony. 

- Już nie. - zabrał nam album i odłożył na półkę

- Leon ! - krzyknęłam 

- Nie będziesz ich oglądała. - powiedział stanowczo

- Dlaczego ?

- Bo tak.

- Oj, synku....

- Mamo, proszę... 

- Dobrze, kto chce deser ?

- Ja ! - krzyknęła uradowana Angie, która wróciła do pokoju

Po godzinie 20 zaczęliśmy się zbierać. Tata omówił już wszystkie interesy. Był zadowolony. Natomiast Angie z Veronicą świetnie się rozmawiało.

- Musimy to kiedyś powtórzyć. - powiedział pan Verdas

- Koniecznie ! 

Kiedy się żegnaliśmy mama Leon'a dała mi zgiętą na pół kartkę.

- W środku jest zdjęcie Leon'a jak był mały. Tylko mu go nie pokazuj, bo mnie zabije. - szepnęła

- Oczywiście. Dziękuję !

- O czym rozmawiacie ? - zapytał Leon

- O niczym. Pa, Leoś. - pocałowałam go w policzek 

W domu odpakowałam mały pakunek od Veronici:

Włożyłam zdjęcie do pamiętnika. Nie rozumiem, dlaczego Leon, aż tak zareagował kiedy oglądałam z jego mamą zdjęcia. Nigdy go nie zrozumiem...

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz