Rozdział XLVII: Poznaj Larę

326 18 0
                                    

- Co?! Nie!!! - zaczęłam krzyczeć.

Obudzałam się cała mokra. To tylko sen... Na szczęście, to był tylko sen. Dla pewności sprawdziłam telefon komórkowy. W ostatnich wiadomościach od Leon'a nie było nic o zerwaniu, tylko same:

Dobranoc. - L.


Spotkamy się o 16? Kocham cię, Leon.

I tak dalej... Co za ulga... To musiał być sen. Leon by mnie tak nie potraktował. Nawet gdyby... znalazłby sobie inną... Bo to Leon. Byłby delikatniejszy i by nie wysyłał zerwania przez SMSa. Diego też był inny. Nie znam go dobrze, ale inaczej by się zachował. Chyba. Ja też... To wszystko takie dziwne. To nie byłam prawdziwa Ja, Diego, Leon i... mechaniczka? Tego akurat nie wiem. Ale na szczęście to tylko sen. Taaak...

Może to była po prostu przestroga... Powinnam więcej czasu z nim spędzać. Chociaż i tak codziennie się z nim widzę, przychodzi do mnie, i... No, właśnie... To Leon najwięcej wkłada chyba w ten związek... Ostatnio przyszedł do mnie cały przemoknięty, prawie się zabił, bo miał mnie do szkoły odprowadzić... Może ucieszy jak to ja do niego przyjdę. Na przykład na jego trening? Tak, to dobry pomysł, pomyślałam. Spojrzałam na zegarek. Powinien jeszcze być na torze. Szybko sprawdziłam czy nie jestem za bardzo potargana i pędem wybiegłam z domu.

Okazało się, że spacerkiem na tor motocrossowy idzie się 20 minut. Rozejrzałam się na miejscu. Może się spóźniłam? Przy stanowisku zauważyłam dziewczynę, która mi się śniła i, którą widziałam pierwszego dnia Leon'a na torze - po powrocie do swojej "pasji". Co mi szkodzi, pomyślałam. Podeszłam do niej. Była czymś zajęta przy motorze. A co jak jej przeszkadzam?

- Przepraszam, że przeszkadzam... - wyjąkałam. Dziewczyna uniosła głowę. Zaczęła mi się przyglądać.

- Jesteś Violetta? - zapytała. Zaskoczyło mnie to pytanie...

- Tak - odpowiedziałam cicho, a dziewczyna się do mnie uśmiechnęła.

- Cześć, jestem Lara. Podałabym ci rękę, ale jestem trochę brudna. - Pokazała mi ręce. - Tak to już jest jak się pracuje przy motorach. Jesteś dziewczyną Leon'a, prawda? - zapytała, a ja kiwnęłam głową. - Dużo o tobie mówił.

Serce mi zabiło. Leon o mnie opowiadał. Ale dobrze czy źle?

- To miłe z jego strony... A tak ogólnie: Wiesz czy on ma teraz trening?

- Tak. Tylko, że on teraz jeździ na trudniejszym poziomie, więc nie zobaczysz go przy barierce. O, patrz. tam jest! - krzyknęła i pokazała mi ręką.

Faktycznie. Z daleka było widać jakiegoś zawodnika, który skakał nad pagórkiem. Miał taki sam strój.

- Zaraz powinien chyba skończyć. - dodała Lara.

- Dzięki. Ty tu pracujesz?

- Tak, zarabiam na motor. - Zaśmiała się, a ja się lekko uśmiechnęłam. - Leon jest bardzo miły. Czasami mi pożyczał swoją "maszynę". Wiesz, przysługa za przysługę. Ja mu za to ją naprawiam i ulepszam.

- Umiesz tak jeździć? No, wiesz... Jak Leon, te skakanie i tak dalej?

- Trochę... Tylko tyle ile zdążyłam się nauczyć.

- Mogę cię o coś zapytać? - zapytałam. - Nie musisz odpowiadać - szybko dodałam.

- Okey - odpowiedziała.

- Skąd pomysł na motocross?

- Mój tata zawodowo jeździł. Od małego dużo spędzałam na torze.

- Violetta?! - usłyszałam pełen zdziwienia krzyk Leon'a.

- Hej, Leon! - wydarłam się przez połowę toru. Cóż,był daleko. Mógł nie usłyszeć.

Zaczął do mnie biec, a ja zrobiłam to samo. Wyglądało to pewnie jak z jakiegoś filmu. Kiedy już się do siebie prawie zbliżyliśmy, Leon mnie lekko podniósł i mocno przytulił.

- Leon, zgnieciesz mnie! - krzyknęłam.

- Co tu robisz? - zapytał uśmiechnięty.

- Nie mogę popatrzeć jak mój chłopak sobie jeździ?

- Tak się cieszę! Wiesz, mój trener powiedział, że za parę dni kolejny wyścig i zgadnij kto w nim bierze udział!

- No, nie wiem... Może ten przystojny brunet o pięknych zielonych oczach, który na dodatek świetnie śpiewa?

- Zgadłaś! - Chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy iść w stronę Lary.

A ja miałam taki beznadziejny sen.... Przecież Prawdziwy Leon jest lepszy od tego ze snu. Dużo lepszy! A Lara jest bardzo miła. Po prostu jest cudownie. Ale nie za bardzo? Dobra, może zapomnę wreszcie o tym koszmarze.

- Lara! Biorę udział w wyścigu! - krzyknął do dziewczyny.

- Mówiłam, że będziesz mógł znowu wystartować! - Uśmiechnęła się. - Było trzeba mnie słuchać.

- Tak, miałaś rację. A tak ogólnie: To jest Violetta. - Wskazał na mnie.

- My już się poznałyśmy - powiedziałyśmy chórkiem.

- To świetnie. A co wy na to, aby pójść na lody albo koktajl, jak się przebiorę?

- Dla mnie okey - odpowiedziałam.

- No... Czemu by nie? Też na dzisiaj skończyłam, właściwie.

- Okey. - Leon klasnął w ręce. - To ja idę się przebrać - powiedział i ruszył w kierunku jakiegoś budynku.

Lara się otrzepała i pozbierała narzędzia.

- Idę umyć ręce i może się uczesać. Zaraz wracam! - krzyknęła i pognała w drugą stronę.

Jaka to ulga, że wtedy to był tylko sen. Lara wydaje się być miła. Mam nadzieję, że taka też jest naprawdę. Skoro Leon się z nią "zadaje" i ją lubi.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz