Rozdział XV: Porwanie

522 21 0
                                    

- Matias, jedź szybciej !

- Nie mogę. Było trzeba skombinować lepszy samochód !

- Nie uda Ci się to Jade ! - krzyknęłam

- Kochanieńka, jak mam załatwić nowy samochód ? To nie jest takie łatwe..

Ale Jade jest głupia.....

- Jade ! - krzyknął Matias

- No co ?

- Chodziło o to, że porwanie się nie uda...- powiedział

- Aaaaaaaa....Uda się, Mati, mógłbyś wreszcie uwierzyć.

Jechaliśmy jakieś pół godziny. Potem usłyszeliśmy sygnał radiowozu. Jest szansa...

- Mati ! Nie zatrzymuj się !

- Muszę, inaczej oskarżą nas jeszcze o ucieczkę, a z tym samochodem nas złapią.

Zjechaliśmy na pobocze. Podszedł do nas policjant.

- Schowaj się ! - krzyknęła Jade

- NIE !

- Jakiś problem panie władzo ? - zapytał się Matias

- Tak, jechał pan za szybko. Poproszę dokumenty. - powiedział policjant

- Ale ja ich nie mam...

- W takim razie proszę na komisariat.

- Mati ! - krzyknęła Jade - Panie władzo, to mój samochód, dlatego mój brat nie ma dokumentów..

- Jade ! Co ty wygadujesz ! - krzyknął Matias

- Proszę pana ! Oni mnie porwali, nazywam się...- przerwała mi Jade

- Córka nie lubi rodzinnych wycieczek...

- Nie jestem Twoją córką ! Mówię prawdę, jestem Violetta Castillo !

- Zaraz...rzeczywiście zgłoszono porwanie....Proszę wszyscy do radiowozu.

Tak ! Może się uda wrócić do domu. Tak się cieszę.

- Panie władzo, jesteśmy nie winni. - zaczął Matias

Pojechaliśmy na komisariat. Potem miły pan zaprowadził mnie do biurka, aby mnie przesłuchać.

- Imię i nazwisko

- Violetta Castillo

- Lat ?

- 17

- Samuel, podaj mi tą teczkę.

Policjant przeglądał kartki zawarte w teczce. Podniósł jedną i zaczął się mi przyglądać.

- Samuel, powiadom proszę pana Castillo, że znaleźliśmy jego córkę.

- On jest nawet na komisariacie, planujemy akcję.

- To ją odwołaj.

- Tak jest.

Policjant pytał mnie jeszcze o Jade i Matiasa. Szybko rozmowę przerwał jednak tata.

- Violetto ! Tak się o Ciebie martwiłem.- przytulił mnie - To moja wina. To ja poznałem Jade...

- Która jest zła i nie powinieneś siebie o to obwiniać.

- Muszę na chwilę wyjść, aby zadzwonić.

- Dobrze

Taty nie było jakieś 10 minut. Zastanawiałam się z kim tak długo rozmawia. Wszedł do sali zadowolony:

- Rozmawiałem z lekarzem. Nie musisz wracać do szpitala. Wystarczy, że odpoczniesz w domu.

- Tak się cieszę, tato, że Cię widzę. - i znowu go przytuliłam

Nareszcie wszystko się układa !

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz