Rozdział XC: Początek wakacji...

267 7 0
                                    

Minął już tydzień od zakończenia roku w Studio'u. Wciąż nie mogę uwierzyć, że przez ten czas przeżyłam więcej, niż przez ostatnie szesnaście lat! Mam prawdziwych przyjaciół i Leon'a, a na dodatek dogaduję się z tatą. Czego tu chcieć więcej? Szkoda, że jutro Fran i Fede wyjeżdżają do końca wakacji. Są moimi prawdziwymi przyjaciółmi i jak rodzeństwo, które właściwie nigdy nie miałam.

Zauważyłam Leon'a na ławce i podeszłam do niego. Lubiłam to miejsce. Zawsze płatki kwiatów z drzewa leżały na trawie. Cieszę się, że Leon pokazał mi to miejsce. Teraz wiele dla nas ono znaczyło.

Usiadłam na ławce i usłyszałam melodię do "Nuestro Camino". Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy razem śpiewać.

 

(...) 

Quiero mirarte

Quiero sonarte

Vivir contigo cada instante

Quiero abrazarte

Quiero besarte

Quiero tenerte junto a mi

Tu eres lo que necesito.

Pues lo que siento es

Amor

Kiedy skończyliśmy, Leon odłożył gitarę i się uśmiechnął do mnie.

- Cześć - przywitał się, a ja się zaśmiałam.

- Mówiłam ci kiedyś, że świetnie grasz na gitarze? - Leon udawał, że się zastanawia i pokręcił przecząco głową. - Hej! Na pewno ci mówiłam!

- Oj, przecież żartuję - powiedział szybko.

- W porządku - szepnęłam, bo nagle mi się zrobiło smutno. Dwa miesiące bez Fran i Fede? To będzie udręka. Będzie mi brakowało żarcików Federico'a, Fran, na którą mogłam zawsze liczyć... Mam nadzieję, że te wakacje szybko miną... Bez Studio'a też czuję małą pustkę, a minął dopiero tydzień.

- Hej, Viola. - Leon złapał mnie za rękę. - Powiedziałem coś nie tak?

- Coo? - zapytałam, jakbym się obudziła z jakiegoś snu.

- Jak chcesz to mogę cie odprowadzić do domu, naprawdę, co się dzieje?

- Nie, nic, Leon. Po prostu mi się zrobiło przykro i tyle. Nie przejmuj się, jest okey.

- Violetta - powiedział stanowczo. - Co się dręczy?

- Fede i Fran wyjeżdżają i... będę za nimi bardzo tęskniła.

- Ale przecież wrócą do Studio'a we wrześniu. Hej, nie smuć się. Ten czas szybko zleci. A na dodatek pamiętaj, że masz mnie. - Uśmiechnął się.

- Chyba masz rację...

- Na pewno ją mam. A tak w ogóle... Pytałaś się już taty o tą wycieczkę do Paryża ze Studio'a? - Pokręciłam głową.

- Nie... Przepraszam, zapomniałam. Mój tata też ma teraz dużo na głowie.

- Wiem, ale pamiętaj, że trzeba dać zaraz odpowiedź, a nie chcesz mu chyba mówić po fakcie.

- Nie, oczywiście, że nie. Powiem mu jeszcze dzisiaj.

- Jak chcesz to ja mogę z nim porozmawiać.

- Nie, dam sobie radę. Od występu wreszcie się z nim dogaduję. - Uśmiechnęłam się, a Leon się przysunął. do mnie i schylił się tak, że nasze usta dzieliły zaledwie dwa centymetry. Miałam wrażenie, że moje serce zaczęło wariować.

- Kocham cię - szepnął.

- Ja ciebie też kocham.

Nie minęła nawet sekunda, a poczułam jego ciepłe usta. Czułam jak czas się zatrzymuje, chociaż to było niemożliwe. Chociaż... Może we dwójkę nie ma dla nas rzeczy niemożliwych?

Kiedy ta chwila się skończyła, Leon bez słowa złapał mnie za rękę i razem poszliśmy przez park. Spacerowaliśmy wśród kwiatów i drzew... Aż wpadliśmy na Morę.

- O, cześć - przywitała się. - Chodzicie do Studio'a z moim bratem, prawda? - zapytała.

- Tak - odpowiedziałam.

- Ty jesteś... - zaczęła.

- Violetta - odpowiedziałam, a ona się uśmiechnęła.

- A ja jestem... - zaczął się przedstawiać Leon.

- Leon Verdas. Byłeś moim ulubionym uczestnikiem w programie You-Mix'u, głosowałam na ciebie. Masz wielki talent, piękny głos i do tego... Całkiem przystojny...

- Naprawdę? Dzięki.

- A Diego? Nie kibicowałaś mu? - zapytałam zdezorientowana. Przecież ona go nie podrywała... Prawda?

- Też, ale Diego potem odpadł przez... - Nie dokończyła. Wiem, co chciała powiedzieć. Mieliśmy wspólnych fanów. - Hej, a jedziecie na tą wycieczkę do Paryża?

- Tak - odpowiedział Leon.

- Ja raczej też.

- O, to świetnie, bo ja też! - krzyknęła zachwycona. - Rodzeństwo uczniów też może - dodała, widząc nasze miny. Po chwili wyciągnęła telefon. - Przepraszam, brat dzwoni, muszę odebrać, cześć! - Odeszła i usiadła na jakiejś ławce.

- Jest całkiem miła - stwierdził Leon.

- Sama nie wiem...

- Co ci w niej nie pasuje?

- Jest siostrą Diego'a.

- Taa.. Podobno to twój przyjaciel.

- Ale ty go nie lubisz.

- A może jesteś zazdrosna? - zapytał z głupim uśmieszkiem.

- O kogo? O Morę? - Pokiwał głową. - Przestań.

- Ale jestem przecież taki przystojny, utalentowany i... - przerwałam mu.

- Głupi - dokończyłam. - Chodźmy. - Pociągnęłam go za rękę, ale on się nie ruszył. - No co? - Przymknął oczy.

- To zabolało - powiedział. Teraz mu się na żarty zebrało?

- Masz głos jak anioł, a kwiatki przy tobie wyglądają jak chwasty, chodź. - Tym razem, złapał moją rękę i odprowadził mnie do domu.

Wchodząc do domu, zauważyłam mnóstwo bagaży. Tak serio myślałam, że będzie ich trochę mniej. Co? Meble też przewozi? W całym domu panował harmider. Ciągle widziałam jak Rammalo biega z laptopem na górę i do gabinetu. W górę i w dół, w górę i w dół. Olga coś krzyczała, że niepotrzebna jest, a Esmeralda ja uspakajała.

- Gdzie tata? - zapytałam.

- Tutaj jestem - odpowiedział podenerwowany. - Violetta, cały czas do ciebie dzwonię. Olga cię już wprawdzie spakowała, ale do wyjazdu zostały nam tylko kilka godzin.

- Jakiego wyjazdu? - zapytałam, a Federico rzucił się na kanapę.

- No, do Rzymu - powiedział Fede, a ja spojrzałam na tatę.

- Nie mówiłem ci? Razem z Francescą i Federico'iem lecimy na całe wakacje do Włoch. No i Esmeralda. Sprawy służbowe. Robię interesy z mamą Federico'a.

- Nie mówiłeś mi nic! - krzyknęłam.

- To teraz mówię. Przyszykuj jakiś bagaż podręczny, Olga cię już spakowała - powiedział i wrócił na górę, a Fede wzruszył ramionami. To chyba z wycieczki do Paryża nici.

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz