Rozdział LIV: Skutki wspólnych wyjść

291 16 0
                                    

Co za idiotyczny pomysł... Porwanie jednej z nas! Chyba się za bardzo nudzili. Pewnie dlatego nie odpisali na nasze SMSy... Właściwie mogli by nie robić tego żartu. Przecież wiedzą, że kiedyś mnie Jade i Matias porwali... Dobra, bo wspomnienia wracają... Te niezbyt dobre... To był jakiś pechowy miesiąc... pożar, szpital, porwanie... Już o tym nawet zapomniałam. Ok, lepiej o tym nie myśleć...

- Leon, gdzie jedziemy?

- Violuś, nie mogę ci powiedzieć.

- Teraz to Violuś, a wcześniej mnie porwałeś! 

- No, przepraszam! To ich pomysł!

- Ej! Nie zwalaj wszystkiego na nas! Zgodziłeś się! - krzyknął Diego

- Właśnie! - dołączyła się reszta.

- Tak w ogóle to gdzie Andreas, Braco, Napo i Maxi?

- Coś tam nie mogli przyjść. Pewnie mieli ciekawsze rzeczy do robienia - odpowiedział Leon.

- Aha.

- Daleko jeszcze do więzienia? - zawyła Lara.

- Tak! - odpowiedział Diego.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Pewnie dziewczyny. Kiedy go wyjęłam, Leon zaczął mi go wyrywać z ręki.

- Nic z tego! - krzyknął.

- A jak to tata? Może się martwi?

- To zadzwoni do Feder'a!

- Nie! - Zaczęłam go kopać.

- Violuś! Proszę!

- Nie mów do mnie Violuś, zdrajco! - Chyba kopnęłam go w brzuch.

- Znowu?! - zawył Leon.

- Tak!

- Pomóc wam? - zapytał Feder.

- Ty bądź lepiej cicho! - warknęłam.

- Viola! Oddaj telefon! Przecież wiesz, że cię nie walnę, a w inny sposób go nie odzyskam jak będziesz mnie ciągle kopać!

- I bardzo dobrze! - Zaczął mnie łaskotać, a ja wbrew swojej woli zaczęłam się śmiać.

- Przestań!

- Nie!

- Pomogę ci! - krzyknęła do mnie Lara, która z tylnego siedzenia zaczęła wyrywać telefon, który prawie trzymał Leon.

- Chyba nie! - krzyknął Diego i pociągnął ją na miejsce. Leon przestał mnie łaskotać, a ja jego bić. Obserwowaliśmy sytuację. Lara upadła na kolana Diego'a. Nic nie mówili tylko patrzyli sobie w oczy. Dopiero potem jak zauważyli, że się na nich patrzymy, Lara zsunęła się na miejsce.

- Eee... przepraszam - wyjąkała.

- Nie, to moja wina... - szepnął Diego.

- Mam telefon! - krzyknął Leon, wyrywając mi go i chowając go do kieszeni.

- Brawo. Prawdziwy dżentelmen z ciebie.

- Oj, Violuś. Może przeprosinowy całus cię rozweseli? - Przybliżył się do mnie.

- Może nie. I dla ciebie teraz jestem Violetta, a ty dla mnie jesteś tylko Leon'em - warknęłam.

- Ale wiesz... Leon i Leoś to wciąż ta sama osoba. Czyli fantastyczny, zabójczo przystojny, utalentowany... - zaczął wymieniać swoje "cechy".

- Okey, okey... Zrozumiałam. Powiedz chociaż kto dzwonił.

Leon wyjął go kieszeni spodni, odblokował ekran i zaczął się do siebie uśmiechać.

- Kto dzwonił? - Cisza. - Leon...? - Znowu tylko głupi uśmieszek. - LEON! - Zero znaku życia.

- Co? O, przepraszam. Wpatrywałem się w tego przystojniaka, którego masz na tapecie. - Pomachał mi telefonem przed twarzą.

- Brawo. Odkryłeś mój mroczny sekret. Podkochuję się w tobie. A teraz powiedz mi kto dzwonił.

- Wybacz, ale mam dziewczynę.

- Co? - On robi sobie żarty?

- Tak, ma na imię Violetta i... - przerwałam mu.

- Znam Violettę - zaczęłam mówić o sobie w trzeciej osobie, ciekawe... - Powiedz proszę czy dzwonił mój tata, bo jak tak to źle!

- Nie, to dzwoniła Camila. A Natalia i Francesca wysłały ci dużo SMSów. Myślały, ze poszłyście gdzieś sobie, ale nie martw się Feder już je poinformował. A na dowód im napiszę SMSa, bo z tego co tu widzę nie wierzą nam. Zaczął pisać na klawiaturze. Spojrzałam na ekran telefonu:

Mamy Violę i Larę. Federico wam wszystko wyjaśni w SMSie.

Gangster Leon

Właściwie spodziewałam się, że Leon napisze coś bardziej pomysłowego.

- Pięknie. Spotykam się z gangsterem. - Westchnęłam, a reszta zaczęła się śmiać. - Nawet nie zaczynaj mówić znowu jaki ty jesteś wspaniały.

- Ale... - zaczął mówić, ale przerwałam mu pocałunkiem. - A to za co?

- Sama nie wiem. I tak, i tak cię kocham. Powiedz mi gdzie jedziemy. - Zaczęłam patrzeć mu w oczy, tak jak on zwykle robi. Ostatnio chyba mi to dobrze wychodzi, ale na razie uczeń nie prześcignął mistrza. Kiedy on tak na mnie patrzy, mam wrażenie, że włamuje mi się do świadomości, czyta mi w myślach, hipnotyzuje itd.

- Dzwoniła Angie. Powiedziała, że od przyszłego tygodnia wracamy do Studio'a i możemy teraz zobaczyć jak wygląda po małym remoncie. Nie chcieliśmy wam nic mówić, a same byście pewnie nie przyszły, twierdząc, że to nasz głupi pomysł. Dlatego zmusimy resztę, aby przyszła - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Leon, idioto! - krzyknęli chłopacy, a ja z Larą zaczęłam się śmiać.

- To nie fair!

- Następnym razem nie będziemy cię wtajemniczać - powiedział Marco. - A tak w ogóle, w nowym roku składam papiery do Studio'a - dodał.

- To fajnie! Nie mówiłam ci tego, ale masz dobry głos - powiedziałam.

- Dzięki. - Uśmiechnął się do mnie, odwracając się.

- Tak właściwie to studio nie jest daleko od parku. Gdzie my jedziemy? - zapytałam.

- Do Studio'a, ale okrężną drogą, aby zabić czas - odpowiedział Diego.

- Nudzi mi się! - krzyknęła Lara.

- Możesz pooglądać nasze zdjęcia. - Zaśmiał się Diego, podając jej aparat. Lara chętnie go od niego wzięła i zaczęła je przeglądać, przy okazji, pokazując mi niektóre.

- Wy sobie zdajecie sprawę, że prawie na każdym zdjęciu jesteście inaczej ubrani? - zapytała Lara.

- Nie tylko dziewczyny lubią się przebierać. - Zaśmiał się Diego.

- To ty? - Wybuchnęła śmiechem Lara pokazując mu zdjęcie. - Ustawię je sobie na tapetę!

- Mieliście to wykasować! - krzyknął Diego.

Stwierdziłam, że oni nie mogą już mieć więcej takich wypadów. Źle im to robimy na głowy...

Przecież wystarczyło powiedzieć, że możemy zobaczyć Studio, a nie porywać naszą część, aby ściągnąć resztę...

Nie mogę się doczekać jak znowu wrócimy na lekcje śpiewu i tańca!

Podemos pintar, colores al almaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz