🥀~Rozdział 3~🥀

200 30 1
                                    

🥀~Nowa praca~🥀

Perspektywa Evie

Następnego dnia przeciągnęłam się, jednak szybko tego pożałowałam, gdyż poczułam silny ból serca. Skuliłam się od razu w kulkę i próbowałam złapać oddech. Na szczęście po kilku chwilach przestało.

Od nie dawna coś dziwnego się ze mną działo. Byłam nawet u lekarza, jednak on niczego nie wykrył. Szczerze mówiąc trochę się tego bałam, kiedy mówiła o tym rodziców to mnie wyśmiali...

Westchnęłam cicho, po czym ruszyłam do łazienki, żeby się odświeżyć. Dzisiaj postanowiłam poszukać pracy. Chociaż to może dziwnie brzmieć, ale chciałabym zarabiać swoje pieniądze.

Nigdy bym nie poprosiła rodziców, jeśli bym to zrobiła na stałaby wielka awantura, że będę wydawać je na swoje bzdury.

Nie długo miałam przejąć ich firmę, jednak najgorsze jest to, że ja w ogóle nie rozumiem jej. Nie mam pojęcia jak zarządzać ludźmi i trochę się martwię, że będą chcieć mnie z kimś ożenić. Chociaż mamy już dwudziesty pierwszy wiek, takie rzeczy nadal się zdarzają...

Przebrałam się szybko w wcześniej na szykowane ubrania i ruszyłam do wyjścia. Oczywiście ochrona ruszyła za mną.

Złapałam w pośpiechu jabłko i wsiadła do samochodu. Rodziców już nie było i nawet nie byłam pewna czy w ogóle wrócili do domu.

Chciałam zacząć pracować jako kelnerka w najbliższej restauracji. Miałam cichą nadzieję, że mnie zatrudnią. W New Yorku często byłam w różnych pracach. Moim zdaniem żadna praca nie hańbi. Trzeba się cieszyć z tego co się ma. Oczywiście do puki moi rodzice nie stali się strasznie rozpoznawalni, w tedy musiałam zrezygnować dla bezpieczeństwa. Miałam nadzieję, że tutaj uda mi się choć kilka dni popracować.

Kiedy podjechaliśmy pod budynek, wysiadłam z auta, żegnając się z ochroniarzem. Wygładziłam swoją spódniczkę i ruszyłam do wejścia.

Restauracja była udekorowana w japońskim stylu i było naprawdę miły klimat. Większości takich restauracji, w których byłam z rodzicami miały sztywny klimat, a stoliki były perfekcyjnie poukładane jak od linijki.

Od razu skierowałam się do biura szefa tego lokalu. Zapukałam trzy razy, a gdy usłyszałam, że mogę wejść, wzięłam wdech i otworzyłam drzwi.

— Dzień dobry — powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.

— Witam, ty musisz być Evie Morton? Usiądź— zrobiłam tak jak oznajmił i położyłam dłonie na kolanach. — Widziałem twoje CV i mogę jak na razie zatrudnić Cię na okres próbny, jeśli się sprawdzisz z przyjemnością zostawię Cię na dłużej. Dzisiaj masz dzień wolny, ale jutro od ósmej zaczynasz pracę. Nie spóźnij się, nienawidzę tego. Jutro ktoś Ci powie jakie masz zadania.

— Rozumiem, dziękuje Panu. Postaram się przykładać i oczywiście nie spóźniać — wyznałam.

Mężczyzna kiwnął głową, a ja lekko się uśmiechnęłam. — Dwadzieścia za godzinę, możesz już iść.

— Dobrze, dziękuje — po tych słowach wstałam i ostatni raz się pożegnałam, po czym wyszłam.

Byłam naprawdę szczęśliwa, że udało mi się dostać pracę. Zawsze chciałam być niezależna i zobaczyć dumę w oczach rodziców, jednak bałam się, że tego drugiego nigdy nie zobaczę.

Przed powrotem do domu, postanowiłam jeszcze zobaczyć okolicę.

Szkoda, że nie miałam pojęcia jak to się potoczy, może w tedy nie wychodziłabym z domu...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz