🥀~Rozdział 67~🥀

55 13 2
                                    

🥀~Bracia~🥀

Perspektywa Niko

Czas spędzony z moją połówką był czymś niesamowitym. Mógłbym cały czas z nią rozmawiać i nie miałbym jej w ogóle dosyć.

Kiedy wracaliśmy do domu, coś mi się nie spodobało. Chodziło o to, że znów wyczuwałem obecność mojego brata.

— Evie..— zacząłem, jednak nie dokończyłam, ponieważ z zakrętu wyłonił się Drago. Od razu stanąłem przed moją kobietą. — Czego chcesz? — warknąłem.

— Ojeju, to już nie można was odwiedzać? — zacmokał i wyszczerzył się.

— Jeśli...

— Spokojnie, Niko — wyszeptała, Evie, po czym stanęła obok mnie. Zmarszczyłem brwi i obserwowałem ją uważnie.

W takich sytuacjach często nie wiemy co mamy zrobić. Chcemy chronić bliskie nam osoby za wszelką cenę. Boimy się, że je stracimy, jednak w takich sytuacjach, często nie zauważamy, że nasze połówki świetnie dają sobie radę same. Ja właśnie miałem w tej chwili. Patrząc na Evie modliłem się, żeby nic jej się nie stało.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko w moją stronę, po czym rozłożyła ręce i aktywowała swoją moc. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co chodzi.

Jednak kiedy zobaczyłem, że mój brat upada na kolana i jego skrzydła się zmieniają, byłem w szoku. Gdy Evie skończyła, w ostatniej chwili ją złapałem.

Pogłaskałem ją po policzku, a ona od razu otworzyła swoje oczy i na mnie spojrzała.

— Nie strasz mnie tak, nigdy więcej — wyszeptałem i pocałowałem w czoło.

Evie uśmiechnęła się przepraszająco, po czym oboje spojrzeliśmy na Drago.

— Co ty mi zrobiłaś? Dlaczego już nie czuje gniewu? — powiedział i zmarszczył brwi.

— Pokazałam twoją prawdziwą naturę. Nie chowaj urazy, Drago. Spróbuj jeszcze raz. Za niedługo ja tak samo stane przed tym torem oraz opiekunami. Dołącz do mnie i pokaż wszystkim, że w tedy popełnili błąd.

— A co jeśli znów to wszystko stanie się od nowa. Nie chcę widzieć ich pogardy.

— Nie zobaczysz — zapewniłem. — Damy radę, w końcu jesteś moim bratem. Nie zostawimy Ciebie — powiedziałem z mocą.

— Nie rozumiem tego, chciałem was zniszczyć. Jeszcze Evie jakoś rozumiem, ale ty? Przecież od tego pożaru... Nie chciałeś mnie znać. Dobrze pamiętam twój wyraz twarzy, gdy opiekunowie powiedzieli, że jestem złem.

Wyschnąłem i podałem mu dłoń, którą od razu złapał. Pomogłem mu wstać, po czym spojrzałem w jego udręczone oczy. Tak naprawdę cały czas gdzieś w środku nadal był pogubionym małym chłopcem, który miał marzenie.

— Jesteśmy przecież braćmi. Wybaczam Ci to wszystko. Wiem, że nie było Ci łatwo. Jesteśmy rodziną. Teraz tylko jak coś pójdzie nie tak..., pamiętaj, że jestem obok.

Po moich słowach przytuliliśmy się jak bracia. Szczerze mówiąc przez te wszystkie lata brakowało mi go...

Czasami robimy złe rzeczy, ale najważniejsze jest to, żeby je później naprawiać...

************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz