🥀~Rozdział 57~🥀

58 14 0
                                    

🥀~Wspomnienia~🥀

Perspektywa Nika

Z każdym oddalającym się odcinkiem czułem jak moje serca coraz mocniej bije, próbowałem to wyciszyć, ale nie miałem już siły.
Na szczęście moja złość szybko mijała i czarne skrzydła na nowo od zyskiwały swój blask.

Szedłem do miejsca, w którym dawno nie byłem. To mogło, jedynie mi pomóc.

Przeskoczyłem przez pień, po czym stanąłem i wziąłem głęboki wdech. Za każdym razem, gdy patrzyłem na spalony dom, dostawałem ciarek.

Otworzyłem powoli furtkę, po czym do środka. Wcześniej to był piękny jednorodzinny dom z małym ogródkiem. Piękne czasy...

Pewnie nie wiecie o czym ja mówię, prawda? Otóż to miejsce jest jedynym, gdzie byłem lepszym sobą. Bez demonów w środku, bylem zwykłym nastolatkiem, kiedy to wszystko się stało.

Jakiś czas temu, demony i strażnicy się nie kryli, chodzili ze skrzydłami wśród ludzi i pomagali im, jednak demony to wszystko zniszczyły. Nadal nie wiadomo... Przekartkowałem wszystkie kartki książek i nikt nie napisał o tym.

Najgorsze było to, że niewinni umierali przez to. W tym mój ojciec, bronił nas oraz naszą matkę, ona ona wbiła mu miecz w serce, dosłownie.

Widząc  swój dawny pokój, zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie tamtą noc.

Miałem wtedy może tak z dziesięć lat, była burza i gdzie nie gdzie słyszałem krzyki. Odwróciłem się, żeby zobaczyć, czy Drago tak samo nie może spać jak ja, ale jego tam nie było.

Kiedy usłyszałem pierwszy grzmot, nie wytrzymałem i pobiegłem do sypialni rodziców, jednak, gdy miałem już otwierać drzwi zobaczyłem ogień.

Nie miałem pojęcia jak to się stało, bałem się, że to przeze mnie, ale ta myśl szybko wyparowała, gdy zobaczyłem demona.

Jego oczy płonęły wraz z płomieniami, a ja nie mogłem nawet się ruszyć, byłem sparaliżowany strachem.

Gdyby nie mój ojciec najprawdopodobniej by mnie już nie było. Nie miałem pójścia skąd się pojawił, ale mnie odepchnął, gdy stworzenie na mnie skoczyła, a gdy spojrzałem na niego...

Otworzyłem gwałtownie oczy, gdy wspomnienia do mnie dotarły.

— Przepraszam, tato... — wyszeptałem, po czym biegiem ruszyłem do Evie.

Nie mogłem, żeby to wszystko tak się skończyło. Było mi naprawdę głupio, że tak na nią nakrzyczałem, wiem że jestem idiotą, ale to naprawię.

Zazdrość połówek jest bardzo silna i jeszcze moja przeszłość spowodowały, że tak zareagowałem...

Rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. W całą swoją siłą próbowałem się do niej jak najszybciej dostać.

Kiedy byłem już blisko i ją zobaczyłem zamarłem...

Przychodzi, kiedyś taki moment, gdy wszystko nas dopada, nasze błędy, upadki i przeszłość..., ja właśnie to zobaczyłem na własne oczy...

**********
Witajcie kochani

Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Bardzo bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Przepraszam za błędy. ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz