🥀~Rozdział 49~🥀

62 22 2
                                    

🥀~Ochrona~🥀

Perspektywa Evie

To wszystko działo się tak nagle. Pamiętam, że mieliśmy po ćwiczyć razem z Nikiem obronę, a tu gdy tylko wylądowaliśmy..., zaczęła się bitwa. To było straszne. Co chwila gdzie nie gdzie słyszałam krzyki rozpaczy i rozdzielanych serc.

Ten atak na pewno był przygotowany, demony pojawiały się co chwila, jakby było ich nieskończenie.

Gdy już myślałam, że uda nam się odepchnąć atak..., zobaczyłam Nika, który leciał w moją stronę, kiedy mnie osłonił, dopiero wtedy zrozumiałam co się stało. Moje serce ścisnęło się nie miłosiernie. Kiedy zobaczyłam jak moja połówka upada, od razu uklękłam obok niego. Miał wbitą czarną strzałę w ramie.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam w górę. Wtedy go dostrzegłam, śmiał się z tego wszystkiego. Widziałem, że przyleciał Arhan i dobrze zajmie się Nikiem.

Ja zaś jak oparzona wstałam i gromadząc w sobie całą energię uruchomiłam swój dar. Nie mogłam pozwolić, żebyśmy przegrali. Bałam się, że mi nie wyjdzie, jednak skupiłam się i chyba dzięki temu się udało.

Kątem oka widziałam jak Arhan zabiera Nika i daje rozkazy walczącym. To była co mówił, coraz bardziej traciłam energię i gdyby nie powolne wycofywanie się demonów, nie dała bym rady.

Kiedy było po wszystkim upadłam na ziemie, ciężko dysząc. Nie miałam na nic siły.

— Dzisiaj wygraliście bitwę, jednak wojnę wygram ja. Wasza osłona jest słaba. Nie da wam bezpieczeństwa — zakpił chyba Drago, z tego co mówił mi Niko.
Chciałam się podnieść, ale nie dałam rady.

— Ty jesteś Evie Morton? — zapytał ktoś na co podniosłam wzrok. Przede mną stał strażnik, trochę podobny do mojej połówki. Powoli kiwnęłam głową. — Ja jestem Carlos, jestem przyjacielem, Nika. Dasz radę wstać?

Na dźwięk imienia mężczyzna, cała siłą do mnie wróciła i po chwili już byłam na nogach.

— Gdzie jest Niko? Wyjdzie z tego? — zapytałam z nadzieją.

— Nie mam pojęcia, ale myślę, że tak. Chodź zaprowadzę Cię do naszego skrzydła szpitalnego.

Tak jak powiedział razem zaczęliśmy lecieć, kiedy zobaczyłam pole bitwy, przełknęłam ślinę. Gdzie nie gdzie były martwe ciała demonów i dwóch lub trzech strażników. Nie udało mi się wszystkich ocalić

— Nie przejmuj się. Bez Ciebie nie udało nam się odepchnąć tego ataku — odezwał się Carlos, widząc moją minę.

— I tak czuje się winna — wyznałam szczerze.

— Jesteś naprawdę podobna do Niko. On tak samo się zawsze obwiniał — powiedział, chciałam się zapytać o co chodziło, jednak już zaczęliśmy się zbliżać do skrzydła szpitalnego.

Kiedy do niego weszliśmy pierwsze co zobaczyłam to łóżka, które latały. Naprawdę to był dziwny widok. Zaczęliśmy szukać Arhana i Niko od razu. Dopiero po kilku minutach ich dostrzegliśmy.

Podleciałam od razu do łóżka mojej połówki i czułam jak łzy zaczynają mi się gromadzić.

Jednak to miał być dopiero początek tego co miałam przejść...

***************
Witajcie kochani

Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz