🥀~Walka~🥀
Perspektywa Evie
Cieszyłam się, że Niko okazał się moim strażnikiem. Chyba jako jedyny umiał coś we mnie dotrzeć dobrego. Rodziców starałam się unikać, chociaż mężczyzna wyznał, że nie powinnam się bać, to i tak nie pomagało. Miałam barierę, której nie umiałam pokonać...
Biegłam, jak zawsze rano, gdy znów zobaczyłam Francesco, chciałam go jak najszybciej wymknąć i mieć nadzieję, że mnie nie zauważy.
— O witaj, Evie — odparł, chwytając mój nadgarstek, przez co musiałam się zatrzymać.
— Zostaw mnie — wysyczałam i wyrwałam dłoń.
— Jaka odważna, ciekawe co zrobisz, gdy nie ma obok ciebie twojego chłoptasia — przewrócił oczami i popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Widziałam niebezpieczny błysk. — Co nie podobam Ci się?
Prychnęłam na jego słowa, przy nim to już lepiej wygląda szczur lepiej.
— Jesteś beznadziejny, a wyglądasz gorszej niż...— nie dokończyłam, ponieważ w jednej chwili znaleźliśmy się w oddalonym miejscu — Co ty zrobiłeś?
Spojrzałam na niego i zamarłam, w jej chwili zaczął się przemieniać w demona. Cieszyłam się, że przeczytałam o nich.
— A co? Może teraz? — po tych słowach rozpropagował czarne skrzydła, a jego oczy świeciły czerwienią. — Odpowiedz! — huknął.
— Nigdy, tyle razy Ci mówiłam, że nie chce być z tobą. Nie poślubię Ciebie — warknęłam, miałam nadzieję, że moja odwaga potrwa dłużej.
Przełknęłam ślinę, gdy zaczął się do mnie zbliżał. Chciałam jak najszybciej przypomnieć wszystkie treningi z Niko.
— Przemysł to sobie, jeszcze raz — powiedział i stanął przede mną.
— Nigdy! — wrzasnęłam i okręciłam się i wyjęła sztylet, który miałam za sobą.
— Zostaw to, jeszcze się skaleczysz — prychnął.
Błagałam w myślach, żebym chociaż odparowała jakoś atak.— A skąd wiesz? — powiedziałam wyzywająco. — Może się boisz, że kobieta Ciebie pokona?
Francesco od zawsze miał słabe nerwy i bardzo łatwo było go zdenerwować oraz wyprowadzić z równowagi. Mężczyzna, a raczej demon zadygotał i po czym ruszył w moim kierunku.
W ostatniej chwili zrobiłam unik i po czym zamachnęłam się.— Tylko tyle Ciebie stać? — zaśmiał się, a ja przybrałam bojową pozę.
Stałam cierpliwie i chciałam przewidzieć jego ruchy. Niko zawsze powtarzał, że trzeba patrzeć cały czas na przeciwnika. Nie patrzeć na jego muskuły oraz wielkość, to zwinność i inteligentność powinna świadczyć o przewadze. Chociaż nie powiem masywność wiele daje.
Teraz ja zaczęłam atak i byłam z siebie dumna, że udało mi się trafić w jego skrzydło, jednak tam gdzie pojawiła się stożka krwi, rana od razu się zagoiła. Spojrzałam na to przerażona. Nie powinno tak być. Demony nie miały takiej siły, żeby się szybko regenerować, tylko strażnicy.
— Co zdziwiona? Oj Evie, Evie. To nie twoja wojna — wyznał, a jego twarz od razu się zmieniła. To w cale nie był Francesco, tylko ten sam człowiek, który był u mnie w domu.
To teraz, kiedy myślałam, że mam jakieś szanse...,myliłam się bardzo...
************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
CZYTASZ
"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚"
FantasyŚwiat dzieli się na potwory - potępionych, zwykłych ludzi i anioły. Stworzenia nad przyrodzone chowają się pod skórą osób. Jedna dziewczyna jest potępiona, ale nie zachowuje się tak... Podczas przyjazdu z rodzicami do nowego miasta, spotyka kogoś po...