🥀~Rozdział 52~🥀

62 19 0
                                    

🥀~Wyznanie~🥀

Perspektywa Evie

Niko został wypisany już po dwóch dniach do domu. Cieszyłam się z tego bardzo, jednak nadal się bałam, że przez tą substancje coś mu się może stać.

— Powinieneś odpoczywać. Nie możesz tak szybko latać. Nie zapominaj co mówił lekarz — odparłam, kiedy mężczyzna przyleciał.

Niestety Niko był okropnym pacjentem, zapomniałam dodać, że jak tylko wrócił do sprawności. Zaczął co chwila odwiedzać opiekunów, żeby przygotować oddziały do wojny. Mnie ta wizja przerażała.

Kiedy zostawałam sama w domu, często zastanawiałam się nad słowami Daniela. Chociaż nie znałam go dobrze, to w wielu sprawach miał rację.

~ Nie ufaj mu na tyle, opieraj się na swojej wiedzy~

— Ale on też wiele mi pomógł.

~ Gdy jesteśmy sami i załamani daną sytuacją, łatwiej nami manipulować ~

Miałam mętlik głowie i znowu bazujące emocje sprawiały, że kolor moich skrzydeł znów zaczynał zmieniać się na czarny. Przełknęłam ślinę i próbowałam się uspokoić.

Wizja tego, że mogłam się przemienić w demona lub nie wiadomo co, napawała mnie strachem.

— Evie, już jestem — usłyszałam i zaczęłam powoli się uspokajać. — Kochanie...

Gdy zobaczył w jakim stanie się znajduje od razu do mnie podbiegł i najzwyczajniej mnie przytulił do siebie.

Czasami po prostu dotyk drugiej osoby, pozwala na wyciszenie bardziej niż jakieś spa. Chyba najczęściej wystarczy samo bycie przy kimś, żeby było lepiej.

Prawdziwą miłość i przyjaźń rozpoznaje się nie po czułych słowach i zapewnieniach. Każdy tak może robić, pisać kiedy się chce..., ale rozpoznajemy ją po tym, że gdy jest źle ktoś po prostu powie, że dobrze że jesteś. Pocieszy, przytuli. Nie trzeba wtedy słów...

W końcu to zrozumiałam przy Niku. On zawsze był ze mną. Mogłam na niego liczyć, nie oceniał mnie, po prostu był.

W swoim życiu nie miałam nikogo prawdziwego. Otaczałam się ludźmi, którzy byli cały czas  fałszywi. Moi rodzice..., no cóż daleko było im od doskonałych...

— Dziękuje, tego było mi trzeba było — wyszeptałam w jego tors.

— Zawsze będę obok Ciebie, kochanie. Damy radę — odparł i pocałował mnie w czoło. — Evie, jeśli będzie wojna, pamiętaj. Nie ważne co się stanie, będę obok Ciebie. Nikt nas nigdy nie rozdzieli. Jesteś moim powietrzem, jesteś moim wszystkim. Masz mnie całego — na jego słowa, poczułam gromadzące się łzy. — Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni, nawet jak mnie już nie będzie.

— Ja tak samo Ciebie, kocham. Proszę nie mów tak. Uda nam się. Pokonamy demony i wszystko będzie dobrze — powiedziałam patrząc w jego miodowe tęczówki.

Niko uśmiechnął się do mnie, jednak czułam całą sobą, że on tak samo się bał. Przeszłość była straszna, usłana bólem, teraźniejszość bałam się, że to nasze ostatnie dni raz, a przyszłość była jeszcze bardziej niepewna...

Bo jesteśmy tylko pionka na szachownicy, a ruchy rozdaje życie...

************
Witajcie kochani

Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz