🥀~Rozdział 42~🥀

92 24 2
                                    

🥀~Emocje~🥀

Perspektywa Evie

Kiedy wylądowaliśmy na dachu mojego domu, uśmiechnęłam się lekko w stronę mężczyzny. Nadal te wszystkie uczucia były dla mnie nowe.

- Nie umiem się z tobą rozstać, jednak mam nadzieję, że się spotkamy w wieczorem - wyznał, a ja kiwnęłam głową.

- Do później - odparłam, po czym się do niego przytuliłam. - Też będę tęsknić.

Niko ostatni raz na mnie spojrzał, wiedziałam, że dla niego to jeszcze trudniejsze. W końcu to on był bardziej związany więzią niż ja. Jeśli uda mi się nie spotkać rodziców, postanowiłam przeczytać trochę o niej. Chociaż mężczyzn bardzo dobrze mi ją wyjaśnił.

Westchnęłam, po czym ruszyłam do domu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że kiedy miałam już wejść do środka, zobaczyłam moich rodziców, którzy nie mieli zbyt dobrych min. Pewnie coś nie poszło po ich myśli.

- Evie? Co ty masz na sobie?! - wrzasnęła moja rodzicielka, a ja zmarszczyłam brwi. Spojrzałam za siebie i zamarłam. Zapomniałam złożyć skrzydeł.

- To.., tylko.... - zaczęłam, jednak mój tata szybko podszedłem do mnie i złapał mnie za jedno ze skrzydeł. Kiedy szarpnął za nie syknęłam. - Proszę przestań, to boli.

- Czy ty sobie je wczepiła? Przecież to nie normalne. Nie wyjdziesz na ulice, puki się ich nie pozbędziesz.

Przełknęłam ślinę, po czym spróbowałam je złożyć. Może dzięki temu się uspokoją. Jednak to tylko bardziej potęgowało wściekłość na ich twarzach.

- Nie wierze, trzeba dzwonić po egzekutora - wychrypiał tata.

- Nie, proszę. Ja wam wszystko na spokojnie wytłumaczę.

- Nie, masz się stąd wyprowadzić. Nie chcemy mieć z tobą nic wspólnego - wysyczała moja rodzicielka. - Ty na pewno nie jesteś naszą córką.

~Na co czekasz, przecież oni, nigdy Ciebie nie po słuchają. Po co udawać? Nie masz już tego dość? Idź od nich. Zakończ to~

Usłyszałam znów ten głos i jakieś dziwne uczucia we mnie zaczynało się przebijać. Spojrzałam ostatni raz na swoich rodziców, po czym podniosłam dumnie głowę i zaczęłam wychodzić.

- Wiecie, co? - odwróciłam się w ich stronę, gdy byłam już przy wyjściu. - Wy w całe nie byliście lepsi. Każdy widzi, że nie jesteśmy normalną rodziną - wysyczałam i odeszłam.

Zaczęłam z całej siły biec przed siebie. Zatrzymałam się dopiero przy drzewie w parku. Usiadłam i nagle cała złość zaczęła ze mnie wyparowywać, a została tylko rozpacz. Te wszystkie emocje zaczęły mnie przytłaczać.

- Co ja zrobiłam - wyszeptałam, a kilka łez spłynęło po moim policzku.

- Ty tak samo zostałaś sama? - wzdrygnęłam się i spojrzałam w prawo. Obok mnie siedział mężczyzna w podobnym wieku co ja.

- Kim jesteś? - zapytałam.

- Kimś, kto tak samo jak ty cierpi. Moja rodzina ma mnie gdzieś. Zostałem sam, a na dodatek mam sekret, z którym nie mogę się podzielić.

Uśmiechnęłam się lekko, chyba naprawdę był podobny do mnie. Chociaż ja miałam jeszcze Niko...

- Czy ten sekret jest związany ze strażnikami? - wyszeptałam.

Mężczyzna posłał mi szeroki uśmiech i kiwnął głową.

Szkoda, że nie miałam pojęcia, kto tak naprawdę siedzi pod maską tego mężczyzny i jakie będą konsekwencje...

**********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Dziękuje bardzo bardzo bardzo różyczki za 2 tysiące wyświetleń. Dziękuje wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz