🥀~Rozdział 50~🥀

73 20 2
                                    

🥀~Daniel~🥀

Perspektywa Evie

Patrzyłam na spokojną twarz Nika, z każdą mijającą minutą nie mogłam poradzić sobie z bólem, który odczuwałam w sercu.

W prawdzie lekarze mnie zapewnili, że udało im się jakimś sposobem wyciągnąć całą zakażoną substancję, jednak nadal się bałam.

— Przepraszam, że nie umiałam Ciebie ochronić — wyszeptałam i pocałowałam go lekko w czoło.

Musiałam opuścić skrzydło, ponieważ pielęgniarki kazały mi odpocząć, ale nie umiałam na niczym się skupić. Kiedy powoli leciałam między budynkami, wszędzie widziałam jego.

Musiałam jak najszybciej opuścić świat strażników. Jeśli miałam chodź na chwilę zapomnieć o tej sytuacji.

Kiedy już się zbliżałam na ziemię i wylądowałam, schowałam swoje skrzydła. Przypomniała mi się nagle rozmowa z Danielem, który dał mi karteczkę. Zaczęłam jej szukać i po kilku chwilach odnalazłam ją w kieszeni bluzy. Całe szczęście, że zawsze ją miałam przy sobie.

Zmarszczyłam brwi, widząc tylko napisane miejsce, nie było numeru, ani danych. Może gdyby nie to, że chciałam z kimś porozmawiać, to bym najprawdopodobniej zrezygnowała, jednak te wszystkie emocje zaczynały mnie niszczyć od środka.

~To nie jest dobry pomysł Evie...~

Odezwał się znów mój głos, gdy byłam już blisko wskazanego miejsca.

— Dlaczego? — wyszeptałam, kiedy dostrzegłam mały domek.

~Nie każdy jest tym za kogo się podaje...~

Gdy miałam jeszcze coś dodać dostrzegłam Daniela, który coś robił w ogrodzie. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy podniósł na mnie wzrok.

— O witaj, Evie. Miałem nadzieję, że jeszcze Cię zobaczę — powiedział, gdy przystanęłam w furtce.

— Hej, nie przeszkadzam? — zapytałam i wytłumiłam swój głos, który nie chciał, żebym weszła do środka.

— No co ty, wchodź śmiało — wyznał, a ja od razu to zrobiłam.

— Masz piękny dom, a o ogrodzie nie wspomnę — powiedziałem, kiedy zobaczyłam przepiękne kwiaty.

— Zawsze chciałem taki mieć. Po tylu nieszczęściach coś mi się należy — wzruszył ramionami.

— Przeszedłeś też przez coś...?

— Każdy z nas coś takiego ma. Mnie wygnała rodzina, bo nie byłem taki jaki by chcieli, żebym był — odparł i porzucił narzędzia.

— Dobrze wiem co czujesz. Mam tak samo — wyszeptałam.

— To chyba przeznaczenia, ale jak już widzę znalazłaś swoją połówkę — mówiąc to wskazał na skrzydła. — Szkoda, myślałem, że mam u ciebie szanse.

Zarumieniłam się lekko, jednak wzmianka o Niku przywróciła mi myślenie.

— Coś nie tak? — zapytał mój towarzysz.

— Moja połówka została ranna, w prawdzie już nic mu jie zagraża, jednak boje się...

— Widzisz ta wieź niby jest błogosławieństwem, a tak naprawdę nas niszczy. Głupota, dla każdego strażnika jest zgubieniem.

— Może masz rację...

— Ale nie poddawaj się, na pewno się obudzi. Moim zdaniem bądź z nim to szybciej wróci do zdrowia.

— Dziękuje Ci za rozmowę, Daniel — powiedziałam z wdzięcznością.

— Nie ma sprawy. Przychodź kiedy chcesz.

Pożegnałam się z nim, po czym ruszyłam do świata strażników, wtedy nie miałam pojęcia kim jest Daniel...

************
Witajcie kochani

Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz