🥀~Rozdział 24~🥀

110 28 2
                                    

🥀~Nie dowierzanie~🥀

Perspektywa Evie

Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Anioły, demon, strażnicy? Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.  Jeszcze gdy Niko tak naprawdę jest nie wiadomo czym, już nie miałam pewności co jest prawdą, a co nie.

Po kilku minutach mój atak minął. Czułam się strasznie, jednak po chwili, kiedy Niko położył swoją dużą dłoń na mojej poczułam, jakby wracają do mnie siły. Przeniosłam na niego wzrok i nie mogłam przestać się w niego wpatrywał. 

Gdy patrzyłam w jego oczy, znalazłam spokój i bezpieczeństwo, co było kompletnie szalone. Coraz bardziej się tego bałam.

— Jak się czujesz? — zapytał, po chwili z troską, a ja westchnęłam.

Na szczęście powoli próbowałam się uspokoić. Może to tylko koszmar z którego zaraz się obudzę?

— A jak mam się czuć? — wyszeptałam. — Boję się, nie dość, że rodzice mają mnie za nic, to jeszcze ty mówisz o stworzeniach, które występują w mitach.

— Wiem Evie, wiem. Proszę zaufaj mi. Ochronie Cię, tylko musisz mi o wszystkim mówić. Masz tutaj mój numer. Dzwoń o każdej porze — powiedział i dał mi małą karteczkę.

Spojrzałam na niego nie pewnie i westchnęłam, jednak gdy usłyszeliśmy otwieranie drzwi, zamarłam.

— To moi rodzice, szybko ukryj się — wyszeptałam.

Niko kiwnął i zaczął się rozglądać za miejscem. Jedyne co mi przyszło do głowy to szafa. Mężczyzna przemienił się w zwykłego człowieka i wszedł do szafy jakby czytał mi w myślach.

W ostatniej chwili Niko się schował. Do środka weszła moja rodzicielka, a ja przełknęłam ślinę. Nie była sama, do mojego pokoju również wszedł znienawidzony przeze mnie mężczyzna — Francesco.

— A ty jak zwykle w opłakanym stanie — prychnęła moja rodzicielka, a ja kątem oka dostrzegłam, jak Niko, odchylił lekko drzwi szafy.

— O co chodzi? — zapytałam. Jeśli miała bym być szczera wolę już rozmowę z Nikiem, czymkolwiek jest.

— Wpadliśmy na wspaniały pomysł połączenia naszych firm. Razem z Francesco weźmiecie ślub — odparła uradowana moja mama.

W jednej chwili poczułam jak robi mi się słabo, dlatego musiałam złapać się ramy łóżka. Ja nigdy nie wezmę ślubu z tym człowiekiem.

— Mamo, nie ma takiej mowy, nie wezmę z nim ślubu — wyznałam hardo.

— Evie, uspokój się. Wszystko jest ustalone za miesiąc będziesz moją żoną. Nie masz nic do gadania — odparł mężczyzna, a ja czułam, że zaraz stracę grunt pod nogami.

— Nie, mam was wszystkich dość. Nie będzie ślubu. Mam prawo do wybrania sobie męża, a ty na pewno nim nie będziesz. Przepraszam mamo, ale teraz Cię nie posłucham — wyznałam.

— Przepraszam Cię Francesco. Nie wiem co w nią wstąpiło — ostatnio słowo wysyczała.

— Nic się nie dzieje, Pani Morton. Ja będę już wychodzić. Do zobaczenia — powiedział.

Kiedy  Francesco wyszedł, moja rodzicielka podeszła do mnie szybki krokiem i zamachnęła się ręką w moją stronę...

Tylko tyle pamiętam, ponieważ nagle nastała ciemność...

*************
Witajcie kochani

Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐭ę𝐩𝐢𝐨𝐧𝐚" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz