Hej ;) Wróciłam z kolejną książką, trochę inną niż poprzednie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
------------------------
Stałam właśnie w supermarkecie i wkładałam sok pomarańczowy do koszyka, gdy nagle ktoś mocno mnie popchnął. Zanim zdążyłam się odwrócić, usłyszałam świst i tuż obok mnie przeleciała kula. Szklana butelka rozprysła się na mnóstwo drobnych kawałków. Poczułam jak bluzka zaczyna lepić się do mojego ciała, nie było to jednak w tej chwili istotne. Instynktownie skuliłam się i schowałam za regałem.
Zobaczyłam, że facet, który prawdopodobnie odpowiedzialny był za popchnięcie, jest kilka kroków ode mnie. Przeładowywał broń zerkając w kierunku, z którego wcześniej dobiegły strzały. Choć było to zupełnie nie na miejscu, pomyślałam, że jest przystojny. Wysoki brunet, niezbyt krótko ostrzyżony, ogolony na gładko. Ubrany był elegancko, spodnie typu smart casual i koszula, jak biznesmen na spotkaniu towarzyskim. Prędzej spodziewałabym się po nim cygara w wewnętrznej kieszeni marynarki niż broni.
– Wyłaź kurwa! – Usłyszałam czyjś głos.
Facet zdawał się nie zwracać na mnie żadnej uwagi. Podobnie zresztą jak na innych ludzi, których krzyki słyszałam. Gdzieś niedaleko płakało dziecko, ktoś szybko biegł na obcasach, obwieszczając to głośnym stukaniem. Ja sama zastygłam w bezruchu, kontrolowałam oddech i starałam się zdecydować co robić.
Uciekać? Ale dokąd? Co się właściwie dzieje?
Trwałam w miejscu i czekałam.Mężczyzna podszedł bliżej, lekko wychylił się zza regału i wystrzelił. W odpowiedzi kilka strzałów poleciało w naszym kierunku. Nagle wyskoczył zza rogu wysoki, napakowany dresiarz; złapał go za marynarkę, po czym uderzył jego głową o półkę. Broń wypadła mu z ręki i potoczyła się w moim kierunku.
Zupełnie nie wiedziałam czemu, ale poczułam, że muszę pomóc tajemniczemu brunetowi. Złapałam za pistolet, wycelowałam i przestrzeliłam dresiarzowi kolano. Godziny spędzone na strzelnicy nie poszły na marne. Napastnik zawył z bólu i upadł na podłogę.
– Ty suko – warknął z wściekłością.
Zdążyłam zauważyć, że przez prawy policzek biegła mu długa blizna. Nie było czasu na dłuższe przyglądanie się. Zerknęłam na faceta, któremu właśnie być może uratowałam życie i nasze spojrzenia na chwilę się spotkały; był zupełnie zdezorientowany. Wtedy tuż obok nas pojawiło się jeszcze dwóch mężczyzn. Zareagował szybko, zabrał mi swój pistolet i zaczął strzelać. Jednocześnie złapał mnie za rękę.
– Chodź – rzucił krótko.
Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby zaprotestować. Pobiegliśmy razem do wyjścia na parking i prosto do czarnego Mercedesa, na oko klasa S, dość wypaśny. Za nami wypadło ze sklepu dwóch kolesi. Znowu usłyszałam znajomy świst i chciałam uciec w bok, ale uścisk faceta był silny. Wystrzelił kilka razy i wepchnął mnie do auta od strony kierowcy. Musiałam przejść po siedzeniu, aby zrobić mu miejsce za kierownicą. Zdezorientowana nawet nie zapięłam pasa, natychmiast schowałam głowę między kolana i modliłam się, żeby zdążył odjechać zanim nas dogonią.Ruszył z piskiem. Po dłuższej chwili, gdy nie docierały do mnie już żadne odgłosy wystrzałów, zdecydowałam się podnieść głowę. Brunet jechał szybko, co jakiś czas zerkając w lusterka.
– Czemu mi pomogłaś? – spytał i popatrzył na mnie, jak na wariatkę.
– Nie wiem – odpowiedziałam. Tak naprawdę dopiero wtedy pierwszy raz zastanowiłam się nad swoim zachowaniem.
Dlaczego właściwie pomogłam temu człowiekowi?
Nie znałam go przecież, nie wiedziałam kim jest. Z całą pewnością był groźny, ale coś mi podpowiadało, że mogę mu zaufać. Siedząc obok niego, czułam się bezpieczna. Jedyny niepokój jaki odczuwałam, związany był z dresiarzem i obawą, czy nas dogonią.Jednak sytuacja była całkowicie pozbawiona sensu. Logika podpowiadała, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Zdrowy rozsądek na czerwono sygnalizował – nie dotykać czyjejś broni i nie strzelać do ludzi. Nie wiedziałam nawet po co koleś zabrał mnie ze sobą.
– Gdzie jedziemy? – spytałam.
– W bezpieczne miejsce.
– Zabijesz mnie? – wyrwało mi się, zanim zdążyłam się zastanowić, czy takie pytanie jest dobrym pomysłem.
CZYTASZ
Koincydencja
ChickLitKoincydencja to po prostu zbieg okoliczności. Zbieżność zdarzeń bez wyraźnej przyczyny. Jedni w nią wierzą, inni nie, jednak często nie jesteśmy w stanie racjonalnie wyjaśnić, czemu nasze życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Sara jest trochę nieo...