Wredny typ.
Tak w skrócie mogłam określić Piotra, a jednak coś sprawiło, że się z nim przespałam. Nie, bądźmy szczerzy, spania nie było. Uprawiałam z nim seks.
Co mi do łba strzeliło?!
Łazienka nie grzeszyła rozmiarem, ale miała ogromną zaletę – posiadała zarówno wannę, jak i prysznic. Dzięki temu stałam teraz pod strumieniem letniej wody i usiłowałam zrozumieć, co mną kierowało, gdy rozkładałam nogi.Czy seks z facetem, który mnie więzi – bo inaczej nie można tego nazwać – oznacza, że do reszty zwariowałam? Przecież wiem, że nie mogę się do niego przywiązać. Jest niebezpieczny, udowodnił, że nie zasługuje na zaufanie. Naraził mnie na niebezpieczeństwo. Niby załatwił mi „ochronę”, ale gdybym nie uciekła... Nie chcę nawet myśleć, czy naprawdę zdążyliby na czas.
Więc co się nagle stało?
Ten krótki moment pocałunku, tak elektryzujący, zmienił wszystko. Przez chwilę brakło mi tchu. Chyba nigdy żaden mężczyzna tak na mnie nie działał.
Czy to faktycznie syndrom? Czy raczej sam Piotr... Sposób w jaki na mnie patrzył, jego dotyk na skórze, brzmienie głosu, gdy mówił. I ciarki na plecach, gdy wymawiał moje imię.
A muskulatura... kalendarz z takim zdjęciem chętnie powiesiłabym w mieszkaniu.
Tak. Fajny jest. Ciasteczko. I pupka jak brzoskwinka, lubię takie. Ale nie zapominajmy o jego paskudnym charakterze.
„Dobrze wiedzieć, że po seksie jesteś bardziej ugodowa”.
Nigdy mu się ta wiedza nie przyda.
Czy jednak?
Jakby nie patrzeć – seks był dobry. Krótki, ale konkretny, bardziej satysfakcjonujący niż większość moich poprzednich stosunków. A skoro zostaję na weekend, równie dobrze może to być weekend dobrego seksu. Potem wyjadę i tyle. Jego charakter nie jest mi potrzebny do szczęścia, jedynie penis ma znaczenie.
I choć teoretycznie, wewnętrznie czułam się rozdarta, wiedziałam, że przy pierwszej okazji znów na niego wsiądę – miałam dosyć silikonu.Wyszłam z łazienki ubrana w te same ciuchy, które założyłam w swoim mieszkaniu; dałam znać Piotrowi, że łazienka jest wolna i zastanowiłam się, czego będę potrzebować.
Szkoda, że poprzednio zabrałam wszystko ze sobą. Znowu będę musiała kupować nowe ubrania.
I naprawdę wcale mnie nie cieszyły zbędne zakupy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę planowaną zmianę pracy – właściwie już godziłam się z myślą, że obniżę standard życia.Humoru nie poprawił mi też telefon od Elwiry; nie miałam ochoty plotkować z nią przy Piotrze. Odrzuciłam połączenie, jednak oddzwoniłam natychmiast, jak tylko zamknęły się za nim drzwi łazienki.
– Hej, możesz rozmawiać?
– Mogę, ale krótko. Jak nagle powiem, że kończę, to się nie zdziw, okej? – ostrzegłam ją od razu.Nie miałam pojęcia, ile czasu Piotrek spędzi pod prysznicem.
– Dobra, a co się dzieje? – Brzmiała na zaintrygowaną. Musiałam szybko zdecydować, ile jej zdradzić.
– Słuchaj, wczoraj włamali mi się do mieszkania...
– Co? Kto?
– Włamywacze, a kto? Nie przerywaj, to ci opowiem! – syknęłam na nią. Kątem oka zezowałam z salonu do garderoby i nasłuchiwałam odgłosu płynącej wody. – Włamali się do mnie, ale policja akurat miała patrol niedaleko, więc szybko ich złapali. W pracy zaproponowali mi wolne, skorzystałam i wyjechałam odwiedzić kolegę w stolicy.
– Jakiego kolegę? Dlaczego nic o nim nie wiem?Elwi jak zwykle skupiła się na najważniejszym. Nie miałam jej tego za złe – na wszelki wypadek chciałam, by ktoś wiedział o Piotrze. Jakbym jednak miała zaginąć w niewyjaśnionych okolicznościach.
– Nic mi nie jest, tak swoją drogą, miło że pytasz. Poznałam ostatnio takiego jednego... – przez dwie długie sekundy nie umiałam wydusić słowa. Gdzie niby poznałam faceta z Warszawy? W Aleksandrowie? Zrozumiałam jednak, że to prostsze niż się wydaje. – Spotkałam go w czasie ostatniej delegacji. Napisał do mnie i zaryzykowałam, wprosiłam się na weekend. Najwyżej nic z tego nie będzie.
– Czekaj, czekaj! – Słyszałam, że jest podekscytowana jak dziecko. Oczami wyobraźni widziałam ją z miską popcornu. – Jesteś u niego w mieszkaniu? Spałaś już z nim? Jak on wygląda?
– Jestem u niego, ale nie spałam z nim. – Kolejno odpowiadałam na zadane pytania.
Technicznie rzecz biorąc, nie skłamałam. Spaliśmy zawsze osobno.
– Piotr jest wyższy ponad głowę, brunet, nieziemsko przystojny. Umięśniony. Fantastyczny tyłek, wyrzeźbione łydki. I głos ma taki niski, ciepły. Radiowy wręcz.Rozmarzyłam się. Dobrzański naprawdę trafiał w mój gust. Szkoda, że jest takim dupkiem.
– Ooo, mi to brzmi jak opis z randki w ciemno! Jesteś pewna, że nie znasz go z Tindera?
– Z czego?
– Z Tindera! Sara, jesteś sto lat do tyłu. Wypadłaś z obiegu i nie nadążasz. Cud, że ci błona dziewicza nie odrosła.
– Nie narzekam na razie, przynajmniej mnie nic nie swędzi – odparowałam.
– To dobrze, inaczej musiałbym się martwić. – Nagły szept Piotra tuż przy moim uchu, nieomal doprowadził mnie do zawału.
Oczywiście tak się zagadałam, że zapomniałam kontrolować sytuację. Teraz nie miałam pojęcia ile usłyszał.
– Elwi, muszę kończyć. Zadzwonię kiedy indziej. Cześć.
CZYTASZ
Koincydencja
ChickLitKoincydencja to po prostu zbieg okoliczności. Zbieżność zdarzeń bez wyraźnej przyczyny. Jedni w nią wierzą, inni nie, jednak często nie jesteśmy w stanie racjonalnie wyjaśnić, czemu nasze życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Sara jest trochę nieo...