55. Piotr

6 0 0
                                    

Pojęcia nie miałem jak traktować Sarę.

W pierwszym odruchu zamierzałem zapanować nad niechybnie zbliżającą się paniką i wyrzutami sumienia, ale nie było takiej potrzeby. Wydawało się, że radzi sobie całkiem dobrze, ba! Nawet bardzo dobrze.

Nim wrócił Oskar, przebrała się, po czym obejrzeliśmy dokładnie ściany i meble, upewniając się, że nigdzie nie ma śladów krwi. Każda znaleziona plama została skrupulatnie wyczyszczona. Potem spakowaliśmy trzecie ciało do walizki, którą przywiózł i po krótkiej wymianie zdań, wynieśliśmy razem obie torby.

– Pojedziesz sam? – spytałem go, gdy pakowaliśmy je do bagażnika. – Nie chcę jej zostawiać.

– Myślisz, że się posypie? Nikogo wcześniej nie zabiła, co nie?

– Ona jest twardsza niż nam się wydaje.

Zatrzasnął klapę i popatrzył na mnie z powątpiewaniem. Należał do ludzi, którzy wierzą w to, co widzą i czekają na konkrety, nie zakładając nic z góry. Nawet jeśli mówił komuś coś innego, i tak myślał swoje; mnie jednak nie okłamywał, zbyt długo się przyjaźnimy. Ceniłem go za te cechy i chyba głównie przez to mu ufałem.

– Może tak, może nie. Pozory często mylą.

Raczej nie w jej przypadku.

Wzruszyłem ramionami, pozostawiając dyskusję w tym punkcie. Nie miałem zamiaru dzielić się z Oskarem moimi obserwacjami. Umówiliśmy się, że da znać jak załatwi sprawę, a potem zahaczyłem o portiera i wróciłem do mieszkania.

Ledwo nacisnąłem klamkę, gdy do nozdrzy dotarł mi nieprzyjemny zapach chemii czyszczącej. Sara klęczała na podłodze i szorowała zawzięcie płytki w przedpokoju. Nie zwlekając, dołączyłem do niej; razem umyliśmy korytarz i dokładnie oczyściliśmy fugę, przywracając jej dawno zapomniany, oryginalny kolor.

Nie rozmawialiśmy, Sara nie wykazywała chęci prowadzenia pogawędki, a ja nie naciskałem. Postanowiłem dać jej czas, którego potrzebowała. Wreszcie, gdy mieszkanie lśniło, a nasze ubrania wirowały w pralce, zaproponowałem:

– Chcesz coś zjeść?

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz