– Od razu lepiej!
Usiadłam na kanapie czysta, w nowych ubraniach i z zębami umytymi normalną szczoteczką. Wreszcie czułam się świeżo i komfortowo. Stare ciuchy niedługo skończą się prać, więc będę mieć je na zmianę.Nie szalałam zbytnio na zakupach, wzięłam jedynie niezbędne rzeczy. Jakby nie patrzeć, budżet miałam ograniczony, zwłaszcza że przez nieobecność w pracy – a przez to także brak nadgodzin – dostanę mniejszą pensję.
– Ciągle masz ochotę na wino? – Piotrek odkorkowywał butelkę, a na stoliku naszykował dwa kieliszki.Zakupy nieco się przeciągnęły, więc potem zahaczyliśmy o Maca i właściwie zaczynałam się przy nim czuć dość swobodnie. Sama zaproponowałam, żeby kupić alkohol na wieczór; po tylu przeżyciach lampka wina dobrze mi zrobi.
– Tak, poproszę. Czy teraz porozmawiamy? – spytałam, a Piotrek uniósł brwi w uprzejmym geście zdziwienia. – Obiecałeś, że opowiesz mi o sobie, pamiętasz?
– Ah, tak. – Zreflektował się, a gdy już podał mi kieliszek i usiadł obok, dodał: – Więc co chcesz wiedzieć?
– Najpierw nazwisko. Dziwnie mieszkać z kimś i nie wiedzieć jak się nazywa.
– Dobrzański. Piotr Dobrzański.
– Miło cię poznać, Piotrze Dobrzański. Ja jestem Sara Bartnicka, ale to już wiesz. – Przechyliłam kieliszek w jego stronę, po czym wzięłam dwa spore łyki. – Może teraz zdradź mi, ile masz lat?
– Trzydzieści siedem – odparł, i z zadowoleniem odnotowałam, że on również się napił. Nie miałam zamiaru się upijać, lecz i tak nie chciałam pić sama. – A ty masz trzydzieści. Teraz moja kolej na zadawanie pytań. Gdzie nauczyłaś się strzelać?
– Na studiach brałam lekcje, tak hobbystycznie. Czasami ze znajomymi graliśmy w paintball, wtedy się przydawało.
Zaśmiałam się na wspomnienie tamtych czasów. Nigdy bym nie przypuszczała, że postrzelę człowieka z prawdziwej broni.
– Chcesz o tym pogadać? – spytał poważniejszym tonem; wiedziałam, że myślimy o tym samym.
– Nie. Chcę się dowiedzieć skąd pochodzisz. – Zgrabnie odbiłam piłeczkę.
– Nie.
– Nie? – powtórzyłam zaskoczona. – Dlaczego nie?
Nie kryłam zaskoczenia reakcją, pytanie wydawało mi się dość standardowe.
– Z reguły nie opowiadam ludziom o sobie. Rozumiem, że poznanie mnie, umożliwi ci w pewien sposób zaakceptowanie obecnej sytuacji, ale nie możesz pytać o sprawy prywatne, ani związane z moją rodziną.
Oh, no tak. Nie jesteśmy kumplami.
– Jak ja właściwie mam cię traktować? Jak ochroniarza?
Przez chwilę zastanawiał się z uniesioną brwią. Kręcił winem w kieliszku, a ja nabierałam przekonania, że znowu coś palnęłam, ale ostatecznie pomysł przypadł mu do gustu.
– Tak, to chyba najlepsza opcja. Traktuj mnie jak konieczność – muszę tu być, aby cię chronić, ale nie zaprzyjaźnimy się. Możemy rozmawiać na neutralne tematy.
– Okej, a mogę spytać czy masz żonę? – wypaliłam bez zastanowienia.Zszokowałam go lekko, zauważyłam po minie, że nie spodziewał się takiego pytania. Zawstydzona pośpieszyłam z wyjaśnieniami, niech sobie nie myśli zbyt wiele.
– Założyłam, że nie, ale teraz wspomniałeś o rodzinie... Mówiąc wprost, zastanawiam się, czy hipotetyczna żona nie będzie mieć nic przeciwko mojej obecności?
– Nie mam żony – odparł z błyskiem w oku, a na usta przypałętał mu się uśmieszek. – I więcej nie pytaj o rodzinę.
W ogóle nie miałam już ochoty o nic pytać. Wyszło jakbym chciała sprawdzić, czy jest kawalerem. Zapewne przyzwyczajony był do zainteresowania, jakie okazywały mu kobiety, lecz ja nie miałam zamiaru się z nim przespać. Jeszcze mi do reszty nie odbiło.
Pewnie mu się wydaje, że zaraz na niego wskoczę... Z takim wyglądem musi mieć powodzenie.
– Może ty zaproponuj jakiś neutralny temat? – rzuciłam zdawkowo, bo tym razem panująca cisza mnie przerosła.
– Właściwie mam jedno pytanie. Czy nawet przez chwilę nie przyszło ci do głowy, że mogę być policjantem? Nigdy o nic nie pytałaś. Z góry założyłaś, że jestem gangsterem?
Przestałam uciekać wzrokiem i wgapiłam się w niego. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że może być po dobrej stronie barykady. Czy faktycznie pracuje pod przykrywką i cały czas mnie podpuszczał?
Nie. On nie jest policjantem.
– Intuicja mi podpowiada, że jesteś w porządku, chociaż nie należysz do tych „dobrych”. Przy okazji mam kolejne pytanie; od dawna się tym zajmujesz? W sensie czy masz jakiś zawód, normalną pracę czy tylko... – Wykonałam bliżej nieokreślony ruch w powietrzu, bo nie umiałam dobrać odpowiednich słów.
CZYTASZ
Koincydencja
ChickLitKoincydencja to po prostu zbieg okoliczności. Zbieżność zdarzeń bez wyraźnej przyczyny. Jedni w nią wierzą, inni nie, jednak często nie jesteśmy w stanie racjonalnie wyjaśnić, czemu nasze życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Sara jest trochę nieo...