72. Sara

3 0 0
                                    

– Więc to absolutnie pewne?

Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony odczułam ogromną ulgę, że Marecki na mnie nie poluje. Z drugiej – z tego co zrozumiałam, Sylwia była równie poważnym przeciwnikiem. Musiała zostać wyeliminowana z naszego życia, inaczej zawsze będę czuła jej oddech za plecami.

– Tak, była tam.

Piotrek zdobył potwierdzenie wyjątkowo szybko, jak widać nadał sprawie wysoki priorytet. Nie sądziłam, że jestem dla niego tak ważna. Nawet gdy wróciłam do mieszkania i zobaczyłam go w stanie totalnej furii, byłam przekonana, że złości się, bo go nie posłuchałam. Już szykowałam działa do bitwy, kiedy dotarło do mnie, że on się zwyczajnie bał. Bał się o mnie. To odkrycie było tak niespodziewane, że nieco się pogubiłam.

Nikt nigdy o mnie nie dbał, nie w taki sposób. Piotr szczelnie otulił mnie kokonem bezpieczeństwa, sprawił że po trzydziestu latach życia dostałam namiastkę prawdziwej, bezwarunkowej troski. Raptem wpadła mi do głowy szalona myśl, że on wręcz obwinia się o mój wypadek. Taki poziom opieki z jego strony kazał mi ponownie przemyśleć naszą relację. Wbrew temu co chciałam sobie wmówić, ona wcale nie była luźna i niezobowiązująca.

– I co dalej? Masz jakiś pomysł? – Spodziewałam się co powie, ale i tak zadałam pytanie.

– Pójdę z tym do szefa. Nie mogę działać na własną rękę, tłumaczyłem ci, że Sylwia jest dla niego zbyt ważna. Muszę mieć porządek na własnym podwórku.

Dokładnie taką odpowiedź przewidziałam. Pokiwałam jedynie głową ze zrozumieniem i przyłożyłam dłoń do jego policzka. Patrzył na mnie z niezrozumiałym niepokojem; czułam, że powinnam coś powiedzieć, w jakiś sposób okazać mu, że też martwię się o niego, że też mi zależy. I dlatego cofnęłam dłoń. Nie złamię się. Nie pozwolę, by sytuacja cokolwiek na mnie wymusiła.

– Pójdę się już położyć, jestem padnięta.

Niepokój zniknął, wróciła zwykła zaciętość.

– Idź, też niedługo przyjdę.

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz