7. Sara

28 2 0
                                    

Jeszcze dobrze nie wyszedł, a już zabrałam się do przeszukiwania mebli. Niestety część była zamknięta, a w tych otwartych nie znalazłam nic przydatnego. Żadnych kluczy, telefonów, nic co pomogłoby mi uciec. Nigdzie nie było nawet mojej torebki, jedynie buty leżały obok wejścia.

Wreszcie poddałam się. Nie miałam wyboru, musiałam czekać, aż Piotr wróci. Swoją drogą, niewątpliwie facet miał kasę i dobry gust. Ewentualnie dobrego projektanta wnętrz.

Mieszkanie wyglądało fantastycznie. Gdyby nie fakt, że przetrzymywał mnie wbrew mojej woli, byłabym naprawdę zachwycona pobytem.

Postanowiłam skorzystać z jego rady o prysznicu. Czułam się okropnie nieświeżo, cuchnęłam potem, o zapachu z ust nie wspominając. Jak ja mogłam z nim rozmawiać mając taki oddech?

Zamknęłam się łazience. Nigdy nie wiadomo kiedy wróci, a nie chciałam, aby zobaczył mnie nagą. Chociaż w tej sprawie wykazałam się odrobiną rozsądku.

Spojrzałam na siebie w lustrze. Długie i proste blond włosy, wczoraj zebrane w schludny kok, teraz tworzyły na głowie artystyczny nieład. Makijaż schodził z policzków i czoła, powycierany przez poduszki. Miałam szczupłą twarz, zresztą jak i całe ciało, nie licząc zbyt zaokrąglonego brzuszka i odrobiny cellulitu na udach. Przy zewnętrznych kącikach oczu zaczynały pojawiać się pierwsze zmarszczki mimiczne, ale na razie łatwo było je zatuszować. Niesymetryczne usta zwykle korygowałam szminką – dobrze, że wczoraj nałożyłam jedynie balsam, bo dziś wyglądałabym pewnie jak wampir po nocnej wyżerce. Rozplątałam skołtunione włosy i zrobiłam sobie kąpiel w dużej, wygodnej wannie.

Jak tylko zanurzyłam się w wodzie, ogarnęło mnie zmęczenie. Ciepła woda rozluźniła spięte mięśnie. Nagle dotarło do mnie, że mogłam zostać zgwałcona, zabita, albo faktycznie skończyć w jakimś cuchnącym burdelu. Straciłam kilka godzin z życia i nie wiem co mi wtedy robili. Zaczęłam oglądać swoje ciało. Żadnych siniaków na nogach, otarć, krwawienia, nic mnie nie bolało. Odetchnęłam z ulgą, lecz ciągle nie byłam spokojna.

Pierwszy raz w życiu znajdowałam się w takim zagrożeniu. To nie był film ani książka, wszystko działo się naprawdę. Mogłam udawać cwaniaka, lecz w środku byłam przerażoną, małą dziewczynką, która chciała wrócić do swojego bezpiecznego, nudnego życia. Miałam dosyć emocji na następne kilkadziesiąt lat. Pragnęłam po prostu, żeby zostawiono mnie w spokoju.

Uświadomiłam sobie, że łzy zaczynają płynąć mi po policzkach, a chwilę później płakałam jak dziecko. Płakałam przeklinając swoją głupotę, jedną durną decyzję o strzeleniu do obcego człowieka, który mógł zmienić moje życie w piekło.

Dlaczego, do cholery, działałam tak impulsywnie? Dlaczego nie mogłam zrobić tego co inni, schować się, uciec, udawać, że mnie nie ma? Dlaczego musiałam zgrywać pieprzoną Wonder Woman? Zrobiłam kilka głębokich wdechów. Nie mogłam wpaść w histerię, musiałam być silna. Czasu nie cofnę, trzeba zmierzyć się z konsekwencjami.

Zanurzyłam się w wodzie po samą brodę, po prostu leżałam w ciszy. Zaczęłam myśleć o Piotrze. Miał w sobie coś pociągającego. Był niebezpieczny, to fakt. I przystojny. Oraz wkurzający, bez wątpienia. A ten niesamowicie intensywny brązowy kolor oczu... Spojrzeniem mógłby dosłownie topić lód. Kiedy siedział naprzeciwko mogłam dobrze zaznajomić się z jego tęczówkami; wyglądały jak wielkie, zamszowe poduchy w salonie Elwiry - intensywnie brązowe i kuszące.

Ale był też zapewne groźnym przestępcą, być może zabijał ludzi. I to chamskie zachowanie, podkreślanie kto tu rządzi. Okropny charakter. Wydawał mi polecenia jak psu. I co z tego, że niskim, seksownym głosem, którym mógłby mi równie dobrze szeptać świństwa do ucha, a ja z rozkoszą bym ich słuchała. Kiedy na mnie krzyknął, to nie było miłe.

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz