46. Sara

11 0 0
                                    

Obudził mnie dzwonek komórki i odgłos wibracji niosący się po podłodze.

Czułam się podle; przy każdym oddechu miałam wrażenie, jakby ktoś włożył mi do nosa ostry pilnik, a potem niezbyt delikatnie go wyciągnął. Katar, ból głowy i przyschnięty do podniebienia język przypominały, że wczoraj dobrze się bawiłam, a dzisiaj trzeba uregulować rachunek.

Poruszyłam się na łóżku usiłując dosięgnąć do telefonu; musiałam wyłączyć to cholerstwo zanim muzyka rozsadzi mi łeb.

– Jakbym chciał być złośliwy, mógłbym powiedzieć, że wyglądasz jak obraz nędzy i rozpaczy. – Usłyszałam głos Piotra.

Próbowałam podnieść się z łóżka i odpyskować, jednak jak szybko podjęłam tę próbę, tak szybko zrozumiałam, że to błąd. Zakręciło mi się w głowie, a żołądek podszedł do gardła; opadłam na poduszki.

– Trzymaj. – Podał mi butelkę z wodą.

Upiłam kilka małych łyków, chociaż posmak miałam niezbyt przyjemny.

– Dzięki – zaskrzeczałam zachrypniętym głosem. Wydobycie z siebie dźwięku prawie mnie przerosło.

– Tam masz walizkę, możesz wziąć prysznic. Oczywiście jak już będziesz w stanie wstać – zarechotał perfidnie.

– Skąd msz moj walszk? – wydusiłam z siebie resztką sił.

– Weź mów normalnie, nic nie rozumiem.

– Skąd masz moją walizkę? – wycedziłam słowo po słowie.

Ciągnęłam na oparach, za chwilę zdechnę.

– Mam swoje sposoby, a ty nie jesteś Jamesem Bondem – odpowiedział, szturchając mnie w bok.

Niezadowolona odpędziłam go jękiem.

– Już, już, Elwira z Oskarem ją podrzucili, bo musiałaś się wymeldować.

W tym miejscu postanowiłam ostro wziąć się za siebie. Wymeldowanie miałam o jedenastej, czyli spałam stanowczo za długo. Wykonałam niesamowicie skomplikowaną sekwencję ruchów i usiadłam.

– Boli cię nos? – Piotrek patrzył na mnie z czułością, co jednak nie przeszkodziło mu ciągle się naśmiewać.

– Trochę. Ale gorzej, że mam przytkany, jak na początek kataru. I głowa mnie boli.

– Zakrop sobie tym. – Podał mi krople do nosa. – I naprawdę weź prysznic, dobrze ci zrobi.

Po kroplach i czyszczeniu, nos zaczął lepiej funkcjonować, ból głowy zmalał. Po prysznicu nastąpiła kolejna poprawa, a gdy się pomalowałam – rokowania pacjenta znacząco się polepszyły.

Teraz potrzebuję kawki i śniadanka.

Odłożyłam kosmetyczkę do szuflady przy umywalce i już miałam ją zasunąć, gdy mój wzrok padł na przedmiot, który w ogóle tutaj nie pasował. Tusz do rzęs z częściowo zdartą etykietką leżał sobie na dnie szafki i skupiał na sobie całą moją uwagę.

Najpierw pomyślałam, że zostawiła go jakaś pinda, ale potem rozpoznałam, że należy do mnie. To ja go tutaj zostawiłam, a Piotrek go nie wyrzucił. Chyba, że zwyczajnie jeszcze go nie znalazł. Tak, właśnie tak musiało być.

Nie dopisuj sobie niestworzonych historii.

Zasunęłam szufladę, po czym przeszłam do kuchni.

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz