62. Sara

6 0 0
                                    

– Spakowałaś obie ładowarki?

Spytaj jeszcze trzy razy, może w końcu zapamiętasz.

– Tak, mam je w torebce – odparłam po raz enty, a mimo to on i tak zerknął na kontakt.

Pakowanie zdecydowanie nie należało do moich ulubionych zajęć. Na szczęście z opresji wybawiła mnie Elwira.

– Cześć, co tam?

Na migi pokazałam Piotrkowi, że mam ważny telefon i wymknęłam się, aby spokojnie pogadać. Niech sobie sam dokończy, skoro mi nie wierzy, że naprawdę zabrałam ładowarki.

– To ja się pytam co tam! Miałaś się odezwać – rzuciła z wyrzutem.

No tak, miałam. Tylko że najpierw kogoś zabiłam, a potem się opalałam i bzykałam. Ogólnie rzecz ujmując – byłam troszeczkę zajęta.

– Jejku, tyle się działo, że zapomniałam – jęknęłam z udawanym żalem. – Przyjęłam pracę i spotykamy się z Piotrkiem na poważnie. Zaproponował, żebym się wprowadziła.

– Co?! – wydarła się tak, że aż odsunęłam komórkę od ucha.

– Chujów sto! – Krzyknęłam równie głośno. – Nie drzyj japy, bo ogłuchnę!

– Ale ty się posłuchaj! On cię zaprasza do mieszkania na stałe i nawet mi nie dałaś znać!

– Elwiś, bo on mnie zaprasza, a nie ciebie. Poza tym, zaproponował mi też wyjazd na weekend i jesteśmy na Mazurach. Więc sama rozumiesz, że jestem w wakacyjnym nastoju i nie myślę o niczym poza odpoczynkiem i seksem.

– Nie wierzę! Normalnie nie wierzę – stwierdziła i zaczęłam się zastanawiać, czy jednak nie lepiej wrócić do pakowania. – Niedawno twierdziłaś, że nic z tego nie będzie, a teraz jesteście w bardzo poważnym związku i mieszkacie ze sobą!

Nie, wcale nie.

– Mieszkamy ze sobą, bo się przeprowadzam i nie mam nic wynajętego – sprostowałam. Niech sobie lepiej Elwira nie wyobraża za dużo. – To nie oznacza, że nagle zrobiło się poważnie, ślubu nie bierzemy. Jak coś się sypnie, wystarczy spakować swoje rzeczy.

– Odbierasz mi chęci do rozmowy – mruknęła niezadowolona. – Przynajmniej masz ładną pogodę na wyjeździe?

– Tak, bardzo ładną, ale już się pakujemy i wracamy.

– Oh – prychnęła. – O wszystkim dowiaduję się ostatnia. Nawet nie wysłałaś mi głupich pozdrowień z urlopu.

Serio? Co za tapeciara!

– Czyli chcesz powiedzieć, że w twoim życiu absolutnie nic się nie dzieje i nic przede mną nie ukrywasz, tak?

Rzuciłam w ciemno, ale wymowna cisza w słuchawce potwierdziła moje przypuszczenia. Elwira nigdy nie była zbyt grzeczna, kombinowała ile mogła. Skoro sama nie odezwała się wcześniej, musiała być bardzo zajęta – niekoniecznie sprawami zawodowymi.

– Dobra, niech ci będzie. Masz prawo do prywatności – przyznała. W duchu zatriumfowałam, ale też zaciekawiło mnie, co takiego robi, że trzyma to w tajemnicy. – Idź się pakować i wracaj do roboty. Obyś musiała wstawać codziennie o piątej nad ranem.

– I wzajemnie – odparowałam nim zakończyła połączenie.

Jak już ogarnę przeprowadzkę, muszę się z nią znowu spotkać.

*

Poniedziałek wyjątkowo zaczęłam w dobrym humorze. Rzadko mi się to zdarzało, zwykle początek tygodnia oznaczał jedynie koniec weekendu i smuteczek. Dzisiaj jednak wyszłam właśnie z siedziby swojego nowego pracodawcy, gdzie dopełniałam formalności związane z pracą. Teraz miałam kilka godzin dla siebie, a potem umówiłam się z Piotrem na obiad.

Wspólny wyjazd dobrze nam zrobił. Wzbraniałam się przed szczerą rozmową, ale ostatecznie przyznałam Piotrkowi rację – stał mi się bliższy, gdy wyjaśniliśmy sobie to i owo. Dzięki temu mogłam też cieszyć się pięknymi widokami z okien bez nieustannych wyrzutów sumienia, że nie traktuję go równie poważnie, jak on mnie.

Zamyślona spacerowałam bez celu, oglądając wystawy i ciesząc się dobrą pogodą oraz wolnym dniem. W witrynie po przeciwnej stronie ulicy zobaczyłam sukienkę – krótką, czerwoną i bardzo wyzywającą. Idealną na następną wizytę w Cello. Ktoś akurat przechodził przez ulicę, więc przyspieszyłam kroku i wbiegłam na jezdnię kilka kroków za nim. Szybko starałam się przedostać na drugą stronę, a wtedy gwałtownie odrzuciło mnie w bok. Poczułam szarpnięcie i okropny smród, jakby zapach rozgrzanego metalu. Wszystko trwało dosłownie sekundę, widziałam świat z dziwnej perspektywy, nie miałam pojęcia co się stało, jedynie ta silna, intensywna woń wdzierała się do mojego umysłu.

A potem nie czułam już zupełnie nic.

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz