Wygodnie usiadłem w dużym, średnio miękkim fotelu. Zwykle szef przyjmował ludzi w gabinecie, siedząc przy biurku; dzisiaj jednak był jeden z nielicznych dni, gdy zaprosił mnie do salonu.
– Mów co się dzieje – rozkazał, nim jeszcze dobrze posadził dupę po drugiej stronie stolika. – Zwykle nie dzwonisz o świcie, więc zakładam, że nie wpadłeś na plotki przy kawie.
Wyglądał nienagannie jak zwykle; świeżo ogolony, z posiwiałymi włosami zaczesanymi do tyłu i w gładkiej, niebieskiej koszuli wpuszczonej w odprasowane spodnie.
– Niestety mam problem.
Opowiedziałem mu dosyć dokładnie jak wygląda sytuacja, na dowód załączając wykaz miejsc, w których Sylwia logowała się do sieci tamtego dnia. Delikatnie mówiąc, nie był zadowolony.
– Czego właściwie chcesz? – spytał, gdy skończyłem streszczać historię.
– Wyrównać rachunek – odparłem. – Nie mogę pozwolić, by zagrażała Sarze ani mi, chociaż rozumiem jaką pełni rolę. Pomyślałem, by zaangażować Pepe. Mógłby ją najpierw złamać, by powiedziała jakie miała motywy, a potem wziąłby ją pod swoje skrzydła. W taki sposób byłaby kontrolowana, a jednocześnie zostałaby do dyspozycji tak długo, jak długo byłaby potrzebna.
Myślałem o tym przez pół nocy i uznałem, że to najbardziej dyplomatyczne rozwiązanie. Broc zarechotał pod nosem.
– Jest to kusząca perspektywa – oświadczył przyjaznym tonem. Nabrałem nadziei, że przychyli się do mojego pomysłu. – Ale niestety nie wyrówna moich strat. W dodatku będę musiał poszukać nowego wspólnika.
Mina mi zrzedła.
– Więc nie dostanę zgody na wyeliminowanie jej z biznesu? – spytałem ostro.
– Nie, nie – zaprzeczył szybko, ciągle z życzliwym uśmiechem. – Dostaniesz. Ale musisz dołożyć stosowną rekompensatę.
Zaśmiałem się z ulgą; był po prostu chciwy jak zawsze.
– Z tym akurat nie ma problemu.
Zaraz po wyjściu od Broca zadzwoniłem do Pepe. Od zawsze właśnie on pełnił pieczę nad sekcją rozrywkową – miał dziewczyny na każdy gust i okazję. Teraz miałem dla niego prawdziwą gratkę.
– Ciągle chcesz przelecieć Rudą? – spytałem jak tylko odebrał.
– Za ostatnie pyskówki wolałbym zrobić z nią inne rzeczy – zaśmiał się. – A co, pytała o mnie?
Streściłem mu całą historię.
– Jak ją znam, nie przyzna się do niczego i pójdzie w zaparte. Dlatego możecie się z nią pobawić, byleby nie za mocno, żeby tylko skłonić ją do szczerej rozmowy. A potem dostaniesz małpę do swojego cyrku.
– Dobry, ja ci za to będę stawiał przez następny miesiąc – obiecał rozradowany. – Wreszcie pokażę tej głupiej cipie, gdzie jest jej miejsce.
CZYTASZ
Koincydencja
ChickLitKoincydencja to po prostu zbieg okoliczności. Zbieżność zdarzeń bez wyraźnej przyczyny. Jedni w nią wierzą, inni nie, jednak często nie jesteśmy w stanie racjonalnie wyjaśnić, czemu nasze życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Sara jest trochę nieo...