Otworzyłam oczy – okropny hałas i krzyki nie pozwoliły mi dłużej spać. Ale zaraz, czy ja spałam?
Gdzie jestem?
Zobaczyłam nad sobą nieznajomy sufit, czułam jakiś przedmiot blokujący mi przełyk; serce gwałtownie przyspieszyło, a gdzieś obok rozległo się paniczne pikanie. Nie umiałam się poruszyć, odezwać, zacisnęłam kurczowo palce na materiale pod nimi.
– Spokojnie, jesteś w szpitalu. – Zobaczyłam nad sobą nieznajomą twarz mężczyzny. – Zaraz to wyciągnę.
Wyjął rurkę z mojego gardła i wreszcie mogłam zaczerpnąć powietrza. Oddychałam chaotycznie, raz głębiej, raz płycej, przy tym kaszląc i odkrztuszając.
Co się stało?
Czułam ból, straszliwy, rozdzierający ból całego ciała.
Błagam, niech mi ktoś pomoże...
– Czy pamięta pani wypadek? – Znowu ta sama twarz zadawała mi pytania.
Wypadek? Jaki wypadek? Zaraz... Faktycznie przypomniał mi się smród gorącej blachy.
– Przechodziłam przez ulicę – wydusiłam z trudem, a zaraz potem rozkaszlałam się na nowo.Każdy odruch wywoływał męki, jakby ktoś okładał mnie pięściami; nawet zwykły, płytki oddech bolał.
– Tak, weszła pani pod koła samochodu – potwierdził lekarz. – W wyniku wypadku straciła pani przytomność, ale ze względu na prawdopodobieństwo zagrożenia życia w wyniku możliwych obrażeń wewnętrznych, zrobiliśmy pani badania. Na szczęście narządy wewnętrzne i kręgosłup są nienaruszone, ale ma pani złamane dwa żebra, uraz głowy i prawdopodobne wstrząśnienie mózgu, plus liczne otarcia i siniaki. Podejrzewam, że reszta żeber jest stłuczona, podobnie jak miednica. Nie są to przyjemne dolegliwości, ale przynajmniej uniknęła pani złamań, zapewne dzięki niskiej prędkości auta.
Leżałam i gapiłam się na niego, zupełnie nie rozumiejąc co mówi. Słowa docierały do mnie, słyszałam wyraźnie, ale ich sens pozostawał zagadką; mimo iż skupiałam się, miałam wrażenie, jakby mózg nagle zamienił mi się w miękką gąbkę.
– Nie mam złamań, tak? – powtórzyłam za nim z trudem.
Facet popatrzył na mnie w skupieniu.
– Czy chce pani, abyśmy zawiadomili kogoś z rodziny?
Czy chcę...?
Nie, to bardzo zły pomysł. Kogo mogłabym wskazać? Rodziców? Siostry? Pamiętałam ich doskonale i wątpiłam, czy to korzystnie wpłynęłoby na mój stan zdrowia. Raczej do końca rozwaliłoby mi psychikę. Ale spoza rodziny to już inna bajka.
– Może mi pan podać komórkę?

CZYTASZ
Koincydencja
ChickLitKoincydencja to po prostu zbieg okoliczności. Zbieżność zdarzeń bez wyraźnej przyczyny. Jedni w nią wierzą, inni nie, jednak często nie jesteśmy w stanie racjonalnie wyjaśnić, czemu nasze życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Sara jest trochę nieo...