51. Piotr

9 1 0
                                    

Czułem się dziwnie. Nigdy nie wracałem po pracy do mieszkania, w którym czekała na mnie kobieta.

Doprecyzowując – kobieta, z którą byłem w czymś na kształt związku.

Dzisiaj czekała tam Sara i sam nie umiałem zdecydować, czy cieszy mnie jej obecność czy nie. Połączyło nas coś mocno pokręconego, ale zacząłem się przyzwyczajać do jej towarzystwa. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby chciała odwiedzać mnie regularnie, lecz także nie miałem zamiaru składać żadnych deklaracji. Widok, który zastałem, nie świadczył jednak, jakoby tego oczekiwała.

– Wyjeżdżasz jednak już dzisiaj?

Przy drzwiach stała walizka Sary, a ona sama siedziała jak na szpilkach. Chyba nie mogła się doczekać, kiedy stąd wyjdzie. Lekko mnie ubodło takie zachowanie, uważałem się za dobrego gospodarza.

– Nie. Ale muszę z tobą porozmawiać, najlepiej od razu.

– Co się stało? – zaniepokoiłem się.

Wyglądała na zdenerwowaną i odniosłem wrażenie, że piła.

– Zaproponowano mi pracę w Warszawie – oświadczyła. – Ale nie wiem czy ją chcę. Potrzebuję czasu na przemyślenie wielu spraw i dlatego wyprowadzam się do hotelu. Nie będziemy się ze sobą widywać przez kilka dni, zero rozmów, smsów. Jak ułożę sobie wszystko, sama się odezwę. Możesz to dla mnie zrobić?

Hę?

– No tak, pewnie – zgodziłem się, bo wyglądała na bardzo przejętą. Chociaż sam nie za bardzo ogarniałem, co się dzieje. – Więc idziesz do hotelu, żeby pomyśleć o pracy, a ja mam nie przeszkadzać, tak?

– Tak, dokładnie. – Z ulgą wypuściła powietrze. – Czyli nie masz mi za złe, że odcinam cię od siebie?

– Nie, coś ty – zaśmiałem się. – Przecież nie jesteśmy razem, nie musimy się codziennie kontaktować.

Ulżyło mi, że ona także podchodzi do tego na luzie. Bałem się, że zacznie świrować i oczekiwać wyznań miłości do grobowej deski. Na szczęście wszystko grało i hulało; po tych pozytywnych wieściach, włączyłem ekspres do kawy.

– Ale nie będziesz się spotykał z innymi kobietami?

Zastygłem z kubkiem w ręku. Dopiero po długich dwóch sekundach zamknąłem szafkę i podstawiłem go w odpowiednie miejsce.

– Chcesz wyłączności? – spytałem.

Ciągle siedziała na miejscu, lecz podejrzliwie marszczyła brwi i znowu się spięła; wyłamywała sobie palce tak głośno, że słyszałem je mimo ekspresu. Może wcale nie była tak wyluzowana jak mi się wydawało.

– Po prostu ja nie spotykam się z nikim innym i czułabym się lepiej, gdybyś też tego nie robił.

Czyli chcesz wyłączności.

– Z zasady jeśli się z kimś spotykam, to tylko z jedną osobą jednocześnie. Ale jest to wtedy związek, a nie seks bez zobowiązań.

Czy na pewno tego chcę?

– Czyli zgadzasz się? Spotykamy się tylko ze sobą, ale robimy trzy dni przerwy, tak?

– No dobra – mruknąłem. – Szczerze mówiąc, nie za bardzo rozumiem do czego zmierzasz. Niby chcesz związku, ale jednocześnie chcesz zrobić przerwę nim ten związek w ogóle zacznie istnieć?

Babska logika. Nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.

– Piotr... to skomplikowane, a my ledwo się znamy – westchnęła, a potem ukryła twarz w dłoniach.

– A może zwyczajnie nie podejmujmy pochopnych decyzji – zaproponowałem.

Dość ryzykowne posunięcie, ale miałem nadzieję, że wpasuję się w jej tok myślenia.

– Skoro nie chcesz się na razie widywać, nie ustalajmy niczego. Zrób co masz zrobić, a potem odezwij się, jeśli będziesz chciała i pogadamy. Wytrzymam trzy dni bez seksu, ale na razie nie bierzmy niczego zbyt poważnie, okej?

– Okej – wydusiła z siebie, choć z widocznym trudem. Nie nadążałem za jej humorami, takie zachowanie działało mi na nerwy.

– Chcesz kawę? – zmieniłem temat. Na dziś dosyć dramatów i strzelania z dupy.

– Nie, lepiej już pójdę.

Wstała lekko się chwiejąc i podeszła, by mnie uściskać. Owionął mnie zapach wódki – faktycznie piła, ale nie zamierzałem wnikać w powody.

Wyprostowała się, położyła mi dłoń na policzku i musnęła wargami moje usta; bardzo delikatnie, ledwo je poczułem.

Po tym niezbyt wylewnym pożegnaniu, zabrała walizkę i wyszła, zostawiając za sobą jedynie cichnący stukot obcasów na posadzce.

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz